Wystarczyło wyjechać na tydzień na Święta, a tu proszę, tyle nowości

.
Chyba już każdy z Szanownych Forumowiczów, miał okazję zapoznać się (choćby pobieżnie) z niespodzianką, jaką przygotował nam na drugi dzień Świąt chiński przemysł zbrojeniowy. Z racji, że siedzę sporo na chińskim necie, to chciałbym dodać, że nie było w tym nic spontanicznego a wszystko to było z góry zaplanowane. Zaczęło się od takiej, świątecznej kartki z życzeniami od PLAAF:

Na obrazku widać sylwetki obu samolotów wpisane w kształt choinki

. Są też, wyróżnione żółtym kolorem, literki "C" (jak Chengdu) i "S" (jak Shenyang) oraz "SIX", co ma sugerować szóstą generację.
Zaraz potem, zaczęły wypływać dość słabe jakościowo zdjęcia samolotu z Chengdu, a nieco później maszyny z Shenyang. Im bardziej rosło zainteresowanie, tym było więcej zdjęć lepszych jakościowo, a także pojawiły się pierwsze filmiki. Niestety, wydaje mi się, że całe "show" tamtego wieczoru skradł samolot producenta J-10 i J-20, czyli większa maszyna, "ochrzczona" jako J-36 (od pierwszych cyfr jej numeru seryjnego 36011). Natomiast, producent chińskich "Su-czek" został nieco zbagatelizowany. Moim zdaniem, niewielkie zainteresowanie mniejszą maszyną poskutkowało tym, że zdjęcia lepszej jakości nie były już publikowane. Najwyraźniej Chińczycy z Shenyang poczuli się zazdrośni i doszli do wniosku: "Nie, to nie"... A szkoda

Ok, przejdę zatem od szybkiego omówienia obu maszyn:
1. J-36, samolot z Chengdu. Nie będę się koncentrował na rzeczach oczywistych, takich jak wielkość, bo jak duża jest to maszyna, to widzi każdy porównując ją choćby do lecącego obok J-20S. Samolot zbudowany jest w technologii stealth i jest ciężki (lub przystosowany do przenoszenia ciężkich ładunków), gdyż ma masywne podwozie i trzy silniki z ciekawym układem wlotów powietrza do nich: dwa zewnętrzne silniki mają kanały podskrzydłowe, a silnik środkowy ma kanał wlotowy na grzbiecie. Nie posiada pionowych stateczników, ani klasycznego steru kierunku. To wszystko widać gołym okiem.




Są natomiast rzeczy, które zostały przez naszych "militarnych redaktorów" zignorowane, bądź błędnie rozpoznane:
1. Nie wiedzieć czemu, w prasie piszą, że samolot ma jedną komorę uzbrojenia, lecz w rzeczywistości ma on ich trzy. Jedną dużą (około 7 metrów długości) i obok niej (po lewej i prawej) dwie mniejsze.
2. Samolot ma najprawdopodobniej trzy radary AESA: jeden w dziobie i dwa po jego bokach (zmatowione powierzchnie pod numerami seryjnymi).
3. Samolot ma dwie zatoki z urządzeniami optoelektronicznymi: są to "przeszkolone" powierzchnie odbijające światło jak lustra, po lewej i prawej stronie dziobu.
4. Samolot ma bardzo ciekawy układ sterowania charakteryzujący się brakiem klasycznych lotek (czyli jak w B-2 lub w Intruderze).
5. Nie ma 100% pewności czy samolot jest załogowy. Pomimo, iż wydaje się, że posiada wiatrochron i owiewkę, to nie można jednoznacznie zdefiniować, czy w kabinie był pilot...
6. Samolot pokryty jest specjalną membraną/powłoką, przez co zakryte są wszelkie szpary na łączeniach powierzchni sterowych ze skrzydłami oraz siłowniki klap. Całość wygląda tak, jakby stanowiła jedność - czyli brak odrębnych elementów. Coś, jak na poniższym obrazku:

To taka mała "cegiełka" od Chińczyków do technologii stealth

.
Wielkość maszyny sugeruje, że jest to bombowiec taktyczny, ewentualnie samolot myśliwsko-bombowy (jak np.: Su-34, F-15E lub F-111).
2. Samolot z Shenyang. Tu niestety jest znacznie mniej danych

. Ze zdjęć widać jedynie, że podobnie jak J-36 samolot nie ma pionowych stateczników i jest zaprojektowany zgodnie z zasadami technologii stealth. Ma dwa silniki i lżejsze podwozie niż u "konkurenta", choć rozmiarami dorównuje eskortującemu ją samolotowi J-16. Można zatem zakładać, że jest to maszyna myśliwska. Niektórzy na chińskim necie dopatrzyli się, że może mieć ona silniki z wektorowym sterowaniem ciągu... Niestety, na zdjęciach nie widać kokpitu, a zatem nie ma pewności czy samolotem steruje pilot, czy to może bezzałogowiec.
Na necie otrzymał ona nazwę "SHENGAD" od Shenyang Next Generation Air Dominance.



To na razie tyle.
Myślę, że można się zastanowić, co ta "szósta generacja" ma oznaczać. A może jest to tylko marketing?
