Hmmm... cym najlepiej niszczyć statki? hmmm... Rakietami niekierowanymi lub bombami niekierowanymi. Może i jest to ryzykowne, ale najskuteczniejsze. Bo jeżeli użyjesz rakiet naprowadzanych, jest duż szansa na to, że statek wyśle rakietowe powitanie tak do rakiet jak i do ciebie. Rakiety, to największy problem w tej taktyce. Ja to robię tak. Staram się dolecieć do okrętu ślimakiem. Obserwuję wtedy
choryz
ąt od strony celu. Jeżeli zobaczę rakietę to wpewnym
(powinno byc: w pewnym) mom
ęcie wyrzucam środki zakł
ucające (czyt. flary) i rbię zrywa w górę, a potem ostro w stronę skąd przyleciała rakietka (ta jest już w miejscu gdzie zaczynałem manewr unikowy). Tuż po zakończeniu akrobacji wyrzucam odrazu
(powinno byc: od razu) kolejną porcję flar i latam jak skadzony na wszystkie strony starając się nie zgubić orj
ętacji w terenie i przestrzeni (zwłaszcza w nocy), wiedząc że nadchodzi druga rakieta (ale już nie wiem gdzie jest ). Właśnie ta druga rakieta to gra w zgadulę. Kiedy już podlatuję bliżej do tego statku lecę szlałchem (tak to nazywam, nie żebym znał żargon pilotów

). To znaczy wyobrażam sobię, że przestrzeń przedemną
(powinno byc: przede mna) to tunel ( lub szlałch

). I lecę po ściance. Jakbym wypuścił dym z końcówek skrzydeł, to z tył zrobiła by się taka fajna sprężynka. W tym czasie strzelam z czego mam i skręcam ostro w górę, wyrzucam flary i tuż nad taflą wody lecę zygzaczkiem na bezpieczny dystans ( no i flary w tym czasie aplikujemy, choć ja raczej już ich nie mam na tym etapie

)
PS. Sorki za jakie kolwiek zjedzone końcówki lub orografy, spieszyłem się.
PS. 2. Uniki początkującym radzę ćwiczyć z widokiem na zewnątrz. Nie traci się orj
ętacji co jest ogromnie ważne.
PS. 3. Z samolotami jest gorzej bo nie mam pewności co do dokładnego kierunku
zkąd przylecą. Wiem z której strony i jakiej wysokości, lecz nie wiem jak bardzo.