Gra musiałaby odnieść bardzo dobry wynik na świecie aby ktoś Polsce ją wydał bezstresowo.
I nie należy tu winić naszego pięknego acz czasami dziwnego kraju. Za całą sprawą stoi zwykła arytmetyka: symulaotry mają dość wąski target - np. wśród 80 mln Niemców statystyczny odsetek miłosników symulacji to w miarę fajna, warta ryzyka liczba. Ten sam odsetek w Polsce jest o połowe mniejszy? Chyba coś koło tego.
Oczywiście można zwiększyć czasowo liczbę "miłośników" w sposób sztuczny: seria reklam przed i po programie Dzyzgi, wszytko elegancko podpprogowe i obiecać jakiś gadżet - toster, lodówka. Ale na stać chyba tylko UBIków.
pozdrawiam
Robert
PS. Dema nie ma