Autor Wątek: kraksa-znowu!  (Przeczytany 6314 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Siara

  • Gość
kraksa-znowu!
« dnia: Sierpnia 14, 2005, 13:54:03 »
No i znowu samolot spadl?
Slyszalem w telewizorze ze cypryjski samolot spadl-chyba lecacy do Pragi/wszyscy zgineli/

http://wiadomosci.onet.pl/1147983,12,item.html

[`]

Offline Kusch

  • Global Moderator
  • *****
kraksa-znowu!
« Odpowiedź #1 dnia: Sierpnia 14, 2005, 13:57:51 »
Dziwna sprawa.Podobno pilot F-16,który przechwycił samolot zauważył,że pilot tego samolotu był nie przytomny.A drugiego pilota nie było w kabinie  :roll:
"Najlepszą metodą przewidywania przyszłości jest jej tworzenie"

http://img90.imageshack.us/img90/9643/klmd5.jpg

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
kraksa-znowu!
« Odpowiedź #2 dnia: Sierpnia 14, 2005, 13:59:33 »
Sad but true...
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Iche

  • Gość
kraksa-znowu!
« Odpowiedź #3 dnia: Sierpnia 14, 2005, 14:05:21 »
Info z gazeta.pl:

Cytuj
Najprawdopodobniej nikt nie przeżył katastrofy cypryjskiego samolotu pasażerskiego, który ze 121 osobami na pokładzie rozbił się w niedzielę koło Aten po utracie łączności z wieżą kontrolną.

Według rzeczniczki greckiej policji, na razie brak doniesień, by w szczątkach samolotu znaleziono kogoś żywego.

Policja oraz greckie ministerstwo spraw zagranicznych poinformowały, iż nie ma wskazań, że samolot próbowano porwać. "Z samolotu nie było sygnału o porwaniu. Pilot nie odpowiadał na wezwania zarówno cywilnej, jak i wojskowej kontroli lotów" - powiedział Reuterowi wysokiej rangi funkcjonariusz policji.

Najprawdopodobniej w momencie katastrofy obaj piloci byli nieprzytomni. Dwa greckie myśliwce F-16 towarzyszyły cypryjskiemu samolotowi po tym, gdy w drodze z Larnaki do Aten urwała się jego radiokorespondencja z kontrolą naziemną. Według przekazanej przez ministerstwo obrony relacji wojskowego lotnika, kapitana samolotu w ogóle nie było widać, a drugi pilot spoczywał bezwładnie w fotelu.

Jeden z pasażerów zdążył wysłać do swego kuzyna SMS z informacją, że piloci doznali zapaści, a w kabinie spada temperatura. "Pilot zrobił się siny. Kuzynie żegnaj, marzniemy" - głosi tekst SMS.

Karetki pogotowia i wozy strażackie udały się na miejsce katastrofy w rejonie Grammatiko, około 40 kilometrów na północ od Aten. Szczątki maszyny zostały rozrzucone na dużej powierzchni w trudno dostępnym, górzystym terenie.

"Mamy pożar, wiele szczątków. Staramy się ugasić pożar" - powiedział Reuterowi lokalny szef straży ogniowej Nikos Papamichos. Na pytanie, czy ktoś przeżył, odparł: ""Niczego więcej nie mogę zobaczyć".

Samolot towarzystwa Helios Airlinrs leciał z Larnaki do Pragi z międzylądowaniem w Atenach. W momencie katastrofy na pokładzie było 115 pasażerów i sześciu członków załogi.

Jak podała grecka telewizja Alfa, krótko przed przerwaniem łączności pilot zameldował kontroli naziemnej, że samolot ma kłopoty z klimatyzacją.

Wiadomość o utracie jeszcze w trakcie lotu kontaktu z załogą potwierdził cypryjski minister transportu Haris Thrasu. Na wiadomość o katastrofie premier Grecji Kostas Karamanlis przerwał swój urlop na wyspie Tinos, by powrócić do Aten.

Jak powiedział w telewizji jeden ze świadków, w trakcie zbliżania się ku ziemi samolot w ogóle nie zmniejszał prędkości.


Koszmar.

Offline Meehau

  • *
  • CyC
kraksa-znowu!
« Odpowiedź #4 dnia: Sierpnia 14, 2005, 15:56:51 »
Nic tu nie trzyma się kupy.

A to najlepsze:

Cytuj
Jak powiedział w telewizji jeden ze świadków, w trakcie zbliżania się ku ziemi samolot w ogóle nie zmniejszał prędkości.


Swiadek był pewnie wyposarzony w radar dopplerowski...

Brzmi mi to wszystko jak scenariusz taniego amerykańskiego filmu sensacyjnego co jest tym bardziej smutne, bo wygląda na to że na pokładzie samolotu wydarzyło się coś, czego rozpowszechnienie jest raczej komuś nie na rękę
Meehau
"The milk of aircrew kindness comes in very small containers and has a quick expiration date"

Ajti

  • Gość
kraksa-znowu!
« Odpowiedź #5 dnia: Sierpnia 14, 2005, 17:23:31 »
Troche to wyglada jak zamach...
Przy dekompresji nie traci sie tak nagle przytomnosci tym bardziej, ze piloci maja specjalne maski tlenowe... bo slyszalem ze ponoc dekompresja nastapila

Kto wie... moze terrorysci zastosowali nowy sposob zamachow?
Bardzo mi przykro...

P.S. Bylem kilka razy na cyprze... i lecialem wlasnie tymi liniami lotniczymi Airbus'em
W dodatku znajoma tam jest stewardessa  :cry:

Sufler

  • Gość
kraksa-znowu!
« Odpowiedź #6 dnia: Sierpnia 14, 2005, 18:09:21 »
ogladelem rozmowe na TVN24 a wydawca skrzydlatej polski
sformułował dwie hipotezy:

1. dekompresja + jeszcze coś bo wg niego sama dekompresja  nie doprowadziła by do zapasci (przeca są  systemy tlenowe) wiec dodatkowo instalacja tlenowa lub klimatyzacja

2. zatrute pozywienie - ..........

hmm....

wg samolot faktycznie nie zmniejszal predkosci bo lecial na autopilocie ...... dlatego swiadek mogl zaobserwowac brak jakichkolwiek manewrów omijajacych wzgorze

Offline Rola

  • *
  • 9/39 & R'n'R
"Każdy kilogram nowego samolotu szczególnym dobrem Narodu"

Elwood

  • Gość
kraksa-znowu!
« Odpowiedź #8 dnia: Sierpnia 15, 2005, 00:10:50 »
Samolot rozklepał się z braku paliwa, krążąc ponad godzinę. Jakiś rok wcześniej w tej maszynie był już problem z układem wentylacyjnym, jak wracał z Warszawioski (jest tam takie jakieś lotnisko, Okęcie czy coś, wielkości przeciętnego podmiejskiego lotniska drugiej kategorii w Niemczech) i jak doleciał do Grecji to wszyscy wysiadali jak naćpani- coś tam się ulatniało i się nawdychali wszyscy.
Tekst o dekompresji jako przyczynie to oczywiście lipa na resorach.
Wątek sensacyjno-szpiegowski- teoretycznie oczywiście wszystko możliwe, ale mądrzejszy o parę telefonów skłaniam się do tezy coraz bardziej rozpowszechnianej w tzw. "środowisku", że dzięki spieprzonemu systemowi  wentylacji się chłopaki znowu nawdychali czegoś (lub odwrotnie, duszno się zrobiło), i na tyle grubo się pewnie zrobiło że nie mogąc inaczej sobie poradzić rozhermetyzowali maszynę żeby się "przewietrzyć". I to było wszystko co zdążyli zrobić zanim nie odpadli. Zagadka to jest dlaczego nic nie powiedzieli kontrolerom. Nie zdążyli ? Mało prawdopodobne.
Maszyna nie była już prawdopodobnie pod kontrolą od dłuższego czasu, skoro niektóre z ofiar zdążyły zamarznąć na śmierć (dla niezorientowanych- tam na górze jest dość chłodno).
Tak czy inaczej, zupełnie niespotykana i nietypowa katastrofa. Szkoda ludzi.

lobo

  • Gość
kraksa-znowu!
« Odpowiedź #9 dnia: Sierpnia 15, 2005, 00:13:50 »
Cytuj
1. dekompresja + jeszcze coś bo wg niego sama dekompresja nie doprowadziła by do zapasci (przeca są systemy tlenowe) wiec dodatkowo instalacja tlenowa lub klimatyzacja



Hmm...moze niekoniecznie zamach - czytalem o przypadkach z IIWS, ze jak instalacja tlenowa siadala to pilot czesto nie zdawal sobie z tego sprawy. Po prostu robilo mu sie blogo a potem juz koniec.  Moze na malym pulapie rozszczelnila sie kabina i nic nie czuli gdyz zmysly wraz z wysokoscia byly coraz bardziej otepiale? Tylko czy samoloty nie maja odpowiednich czujnikow? A moze awaria tychze doprowadzila do katastrofy?

W sumie przeciez zyjemy w czasach GPS'ow, radarow, szerokiej komunikacji a statki nadal wpadaja na siebie i na obiekty ladowe...

Offline F. von Izabelin

  • *
  • Prawy człowiek lewicy
    • CMHQ Flying Circus
kraksa-znowu!
« Odpowiedź #10 dnia: Sierpnia 16, 2005, 14:40:21 »
upssss...
http://www.cnn.com/
http://www.cnn.com/2005/WORLD/americas/08/16/venezuela.crash.ap/index.html

[ Dodano: Wto 16 Sie, 2005 15:45 ]
Cytat: lobo
Moze na malym pulapie rozszczelnila sie kabina i nic nie czuli gdyz zmysly wraz z wysokoscia byly coraz bardziej otepiale? Tylko czy samoloty nie maja odpowiednich czujnikow? A moze awaria tychze doprowadzila do katastrofy?


samolot sam wyrzuca maski tlenowe dla każdej osoby (z sufitu), w wypadku dekompresji kabiny.

W stanach, było kilka wypadków, Gulfstreamów czy Citation, które (prawdopodobnie) zasały wyziewy z silnika, i traciły kontakt, a następnie suneły przez pól stanów na 15kilometrach.
Chociaż kroczę Dolina Śmierci,
zła się nie uleknę...
bo lecę na 6 kaflach i się wznoszę...

lobo

  • Gość
kraksa-znowu!
« Odpowiedź #11 dnia: Sierpnia 16, 2005, 15:13:02 »
Cytat: F. von Izabelin
lobo napisał/a:   
Moze na malym pulapie rozszczelnila sie kabina i nic nie czuli gdyz zmysly wraz z wysokoscia byly coraz bardziej otepiale? Tylko czy samoloty nie maja odpowiednich czujnikow? A moze awaria tychze doprowadzila do katastrofy?


samolot sam wyrzuca maski tlenowe dla każdej osoby (z sufitu), w wypadku dekompresji kabiny.


Przeciez napisalem, ze moze czujniki szlag trafil i dlatego system nie zareagowal jak powinien.

[ Dodano: Wto 16 Sie, 2005 16:44 ]
EDIT:

Ameryki ani prochu nie odkryje ale nie sadzicie, ze to jest dosc ciekawe zjawisko: jak samochod ma 20-30 lat to jest trup, okret w podobnym wieku tez nie jest juz mlodzikiem. A  samolot w takim wieku to w sumie nic specjalnego...

Jasne, ze mozna konserwowac, ze pielegnacja samolotu jest znacznie bardziej intensywna ale sily "niszczace" (zuzywajace) tez sa znacznie wieksze: warunki atomosferyczne, naciski na material zwiazane z grawitacja itd.

Elwood

  • Gość
kraksa-znowu!
« Odpowiedź #12 dnia: Sierpnia 16, 2005, 16:59:58 »
Cytat: lobo
Ameryki ani prochu nie odkryje ale nie sadzicie, ze to jest dosc ciekawe zjawisko: jak samochod ma 20-30 lat to jest trup, okret w podobnym wieku tez nie jest juz mlodzikiem. A  samolot w takim wieku to w sumie nic specjalnego...

Jasne, ze mozna konserwowac, ze pielegnacja samolotu jest znacznie bardziej intensywna ale sily "niszczace" (zuzywajace) tez sa znacznie wieksze: warunki atomosferyczne, naciski na material zwiazane z grawitacja itd.

Nie jest tak, ponieważ dobór materiałów, sposób wytwarzania i technologia w jakiej wykonany jest samolot (o ile nie jest to Jak-9) to jest taki kosmos wobec tego co Cię na codzień otacza, że zanim to trafi pod maskę Twojego samochodu/pod dach Twojego domu, to się sam zdążysz zestarzeć. Dodając do tego reżimy techniczne i obsługowe samolotu, to jeśli człowiek tego celowo nie uszkodzi, to samo się raczej nie zepsuje.
Większość i tak przecież bardzo rzadkich katastrof w lotnictwie bezpośrednio lub pośrednio wynika z działania bądź zaniedbania człowieka. Na przykład w Polsce musiały spaść dwa IŁy-62, żeby ktoś poszedł po rozum do głowy i zrozumiał że wydłużanie w ramach oszczędności okresów międzyprzeglądowych silników wbrew zaleceniom producenta nie jest mądrym pomysłem.

lobo

  • Gość
kraksa-znowu!
« Odpowiedź #13 dnia: Sierpnia 16, 2005, 17:05:44 »
Cytat: Elwood
Nie są, ponieważ dobór materiałów, sposób wytwarzania i technologia w jakiej wykonany jest samolot (o ile nie jest to Jak-9) to jest taki kosmos wobec tego co Cię na codzień otacza, że zanim to trafi pod maskę Twojego samochodu/pod dach Twojego domu, to się sam zdążysz zestarzeć. Dodając do tego reżimy techniczne i obsługowe samolotu, to jeśli człowiek tego celowo nie uszkodzi, to samo się raczej nie zepsuje.


Ale nie chcesz chyba powiedziec, ze jezeli obsluga bedzie chuchac i dmuchac na sprzet to sie on nie zniszczy/nie zuzyje? Poza tym materialy z jakich zlozone sa rzeczy w naszym otoczeniu  sa dobrane odpowiednio do warunkow jakie nas otaczaja. Logicznym jest, ze sprzet przed ktorymi stawia sie wysokie wymagania musi byc opracowany w wysokich technologiach.

kraksa-znowu!
« Odpowiedź #14 dnia: Sierpnia 16, 2005, 17:52:47 »
Cytat: Elwood
... Na przykład w Polsce musiały spaść dwa IŁy-62, żeby ktoś poszedł po rozum do głowy i zrozumiał że wydłużanie w ramach oszczędności okresów międzyprzeglądowych silników wbrew zaleceniom producenta nie jest mądrym pomysłem.

W przypadku pierwszego Iła-62 ( Alfa-Alfa / Mikołaj Kopernik - o ile dobrze pamiętam ) przyczyną "wybudowania się" silnika był zadzior wewnątrz wału silnika. Powstał on podczas remontu (u producenta silnika NK-8-4 ), podczas wyjmowania przyrządu do obróbki wewnętrznych powierzchni wału. Wał ten miał zmienne wewnętrzne średnice przekrojów, zadzior spowodował powstanie karbu - spiętrzenie naprężeń i po pewnym czasie eksploatacji spowodował rozerwanie mocowań łopatek turbiny, "odcięcie" ogona i dalsze konsekwencje. (widziałem wrak ogona - odcięte równo - jak przez masło).
Nie byłem technologiem silnikowym, ale nowe silniki większości producentów są eksploatowane "według stanu" ( kontrole są tak częste i wielopoziomowe, pomiary wszelkich możliwych parametrów tak dokładne, że głowa mała) i powoli zwiększa sie resurs międzyremontowy silnika.
Cytat: Elwood
... dobór materiałów, sposób wytwarzania i technologia w jakiej wykonany jest samolot (o ile nie jest to Jak-9) to jest taki kosmos wobec tego co Cię na codzień otacza, że zanim to trafi pod maskę Twojego samochodu/pod dach Twojego domu, to się sam zdążysz zestarzeć. Dodając do tego reżimy techniczne i obsługowe samolotu, to jeśli człowiek tego celowo nie uszkodzi, to samo się raczej nie zepsuje.
Większość i tak przecież bardzo rzadkich katastrof w lotnictwie bezpośrednio lub pośrednio wynika z działania bądź zaniedbania człowieka.

Dokładnie - właściwie mogę się podpisach oburęcznie pod tym.
Nie pamiętam co się stało z drugim Iłem62 - ale nie było to chyba związane bezpośrednio z silnikiem - przypomnijcie mojej sklerozie.

Cytat: lobo
.. Ale nie chcesz chyba powiedziec, ze jezeli obsluga bedzie chuchac i dmuchac na sprzet to sie on nie zniszczy/nie zuzyje ..

To sie nazywa "system eksploatacji i obsługi technicznej samolotu" - a nie chuchanie i dmuchanie: konkretne urządzenia sprawdza się (dokonując pomiarów i porównań odpowiednich parametrów technicznych ) w odpowiednio małych odstępach czasu. A potem jest decyzja: dopuścić / nie dopuścić dane "melo" do eksploatacji. Robią to licencjonowani Mechanicy i Kontrolerzy Techniczni - podpisując się imieniem i nazwiskiem po wykonaniu swojej pracy.
Leszek