Samolot rozklepał się z braku paliwa, krążąc ponad godzinę. Jakiś rok wcześniej w tej maszynie był już problem z układem wentylacyjnym, jak wracał z Warszawioski (jest tam takie jakieś lotnisko, Okęcie czy coś, wielkości przeciętnego podmiejskiego lotniska drugiej kategorii w Niemczech) i jak doleciał do Grecji to wszyscy wysiadali jak naćpani- coś tam się ulatniało i się nawdychali wszyscy.
Tekst o dekompresji jako przyczynie to oczywiście lipa na resorach.
Wątek sensacyjno-szpiegowski- teoretycznie oczywiście wszystko możliwe, ale mądrzejszy o parę telefonów skłaniam się do tezy coraz bardziej rozpowszechnianej w tzw. "środowisku", że dzięki spieprzonemu systemowi wentylacji się chłopaki znowu nawdychali czegoś (lub odwrotnie, duszno się zrobiło), i na tyle grubo się pewnie zrobiło że nie mogąc inaczej sobie poradzić rozhermetyzowali maszynę żeby się "przewietrzyć". I to było wszystko co zdążyli zrobić zanim nie odpadli. Zagadka to jest dlaczego nic nie powiedzieli kontrolerom. Nie zdążyli ? Mało prawdopodobne.
Maszyna nie była już prawdopodobnie pod kontrolą od dłuższego czasu, skoro niektóre z ofiar zdążyły zamarznąć na śmierć (dla niezorientowanych- tam na górze jest dość chłodno).
Tak czy inaczej, zupełnie niespotykana i nietypowa katastrofa. Szkoda ludzi.