Uffff, własnie jestem po pierwszym moim locie online (poza sytuacjami gdzie się sprawdzało czy działa

).
Wlazłem na stronkę Condora, tam znalazłem wolny serwerek i od razu ambitny plan - wyścig który stawia JJJ (jakiś tamtejszy bosik) po czworokącie o łacznej trasie 181 km. Start na lotnisku LESCE, potem bramka do 1800m maks. Ok, odpalam sim, konfiguruję szybowiec, wlewam wodę na full, wchodze, pojawia się Santa

, który mnie holuje na jakieś 400m powyżej lotniska. Łapię pierwszy komin. W powietrzu krąży już chyba z 6 szybowców, pierwszy kominek dość cieńki, daje mi 1,2m/s, zmieniam trafiam na lepszy, coś koło 2,5m/s. W narożniku pojawia się komunikat kiedy wyścig się rozpocznie, czas odlicza się nieubłaganie. Do tego JJJ jednak co pewien czas wydłuża start - pewno by dołączyło więcej ludków. Osiągam prawie 2300m, jednak parę chwil przed ogłoszonym startem zniżam lot do 1800m by osiągnąć 1 waypoint - punkt zwrotny nr1 (PZ)
Wyścig się rozpoczyna, wszyscy gnają by osiągnąć PZ1 jak najszybciej i z dobrą prędkością

Kieruję się w stronę gór, na poczatku lece jako pierwszy, jednak po jakimś czasie widzę mijającego mnie JJJ wraz ze swoim towarzyszem (teamplay), a zaraz za nimi dwóch kolejnych

(z mojej drużyny red) do tego są już o jakieś 700m wyżej niż ja 9no nic ale JJJ stawiła serwer to pewnie mógł ćwiczyc rozkład kominów

) ... mocarze... łąpię falę i ciągnę lotem żaglowym przy stoku, czasem robię zwroty, ale wznoszenie nie jest za ciekawe

W drodze towarzyszy mi inny szybownik, mam tę przewagę, że dzieli nas wyskość, ale kolo widać że ma ambicję mnie wziąść, ja mu dam


Po drodze trafiam na ładną termikę 3.5 m/s znów mnie wynosi na prawie 2400 aż wlatuję w chmurę. Towarzysz podróży jest już na tyle nisko, że raczej się jego nie obawiam ale posłusznie wlatuje w moje odkrycie i zaczyna krecic bączki ku górze. Kręcę i ja. Po nierównym terenie szeroka nizina. Termik jest w miarę sporo ale są spore róznice mniędzy nimi a nawet mocne duszenia. Najgorsze, ze wspomagacz

doprowadził mnie do tego, że chce mi się lac jak nic, a tutaj na chwile ciężko puścić nawet reke z joya ...

kraksa murowana... jak pies rzepa trzymam się około 2000m i daje na wstrzymanie

Potem mija mnie 1a czwórka już lecąc z PZ2 do PZ3. Zszedłem już nisko na rzecz predkosci, złapawszy nowa termikę znów wywijam koła. Kolo nie poprzestaje i ciagnie dalej swoj lot chociaż jest sporo niżej. Spadłem z 5 pozycji?

No nic, wole ukończyc ten race. Mijam PZ2 on jest już 3km przed moim wiatrochronem, no ale 300m niżej

Wreszcie dolatuje do kolejnych wzniesien. Zaczyna sie robic nieciekawie. Po drodze nic nie złapałem chociaż slalomik między chmurkami był, licze na fale tutaj ale szczyty atakuje od zacienionej strony i raczej tej zawietrznej. Drzewka stają się coraz większe, oj niedobrze

.

Postanawiam zrzucić już wodę, zaczęło być nieciekawie, robie też nawrót w stronę doliny, wiem, że trace przez to czas, no ale Góry=Kraksa jak nic... rywal zniknął mi z horyzontu

Po paru minutach kręcenia z sercem na ramieniu wreszcie znajduję to czego szukałem. Ładny komin coś na 3,5m/s. Badam obszar wznoszeń, a potem kręce jak oszałały az pod podstwę chmur. Potem znów jestem na 2200m i spokojnie przelatuję nad szczytami

Do PZ3 dzieli mnie troche (45km) ale tam juz dolina więc gnam na 160km/h do kolejnego waypointa. Zaliczajac go dostrzegam swoje rywala, który jest dopiero w drodze do.... ups, chyba coś mu wysokosc nie sprzyjała i duzo czasu spędził w górach szukajac termik - mi zatem oplacilo sie bardziej trzymanie wysokosci niz jemu tracenie jej na wysuniecie sie przedemnie

PZ4 konczy wyscig. Do mety 4 ech szybownikow przedemna juz doleciało. Mi juz nie stoi nic na przeszkodzie, w ślizgu gnam do mety. jeszcze niecale 14km !

No i finisz

. Ufff, mozna isc do kibelka

, kark cos boli od wykrecania łbem przed monitorem. Wogole sie tym qrde jakos zmeczyłem! cały lot z oczekiwaniem w powietrzu to 2:38 H. Zajalem 5 miejsce (9 startowalo) na trasie 181km, z czasem 1:50H, co daje srednia predkosc przelotu 98.1km/h

Emocje, emocje i jeszcze raz emocje! Czułem się jak po ostrym dogu online w iłka, albo jakbym 1y raz zasiadl wogole do walki online, teraz można isc sie wykąpać... buhahah
