Jeszcze o silniku rotacyjnym.
W czasie pierwszaej wojny światowej taki silnik miał przewagę nad rzędowymi z dwoch głównych powodów.
1. powód mniej ważny - trochę większa moc, ale niestety tylko w pierwszym okresie stosowania. Silniki rzędowy się rozwinęły, dogoniły i potem przegoniły ten silnik pod względem osiąganych mocy. W tym silniku nie poradzono sobie ze zwiększaniem mocy. Większa moc, to większa masa, jak większa masa, to większy moment działający na samolot. I kółko się zamknęło. To dlatego np taki Camel w jedną stronę zakręcał dużo lepiej niż w drugą.
2. powód bardzo ważny - tylko z tymi silnikami samoloty mogły w czasie lotu odwrócić się "na plecy", tzn. np wykonać beczkę, albo pętlę.
Ziązane to było z niedoskonałością gaźników do silników rzędowych. Z tego samego powodu silnik gwiazdowy też nie rozwiązałby sprawy, bo też potrzebuje zwykłego zasilania w paliwo.
Natomiast silnik rotacyjny jest zasilany przez swój karter (trochę jak f-10... syrenka

). Oczywiście do paliwa dodawano też substancje smarujące, więc pilot po zakończeniu lotu wyglądał bardzo nieciekawie

.
Jeszcze taka ciekawostka.
Nie wiem czy to był jedyny olej do smarowania tych silników, ale popularnym dodatkiem smarującym był olej rycynowy. Nie wiem czy "ten smar" wdechnięty działa tak samo jak połknięty, ale taki pilot po powrocie z lotu zawsze mógł zgrywać bohatera, a tamto w kabinie to przez te cholerne paliwo

.