Na samym początku był knypel, przekładał on, poprzez nieskomplikowany układ popychaczy i linek, ruch ręki pilota na wychylenie steru. Pilot "czuł" dokładnie drżenie sterów, wyraźnie odczuwał wzrost oporów wychylania przy wzroście prędkości - jednym słowem "czuł" samolot. Wraz z rozwojem konstrukcji lotniczych rosły prędkości lotu, a tym samym, siły potrzebne do wychylenia sterów. Początkowo stosowano rozwiązania aerodynamiczne np. kompensatory, jednak i to okazało się niewystarczające. Zaczęto stosować wzamcniacze hydrauliczne, siły można było zredukować niemalże do zera. Jedank pojawił się inny problem... "czucie" samolotu, brak zmian sił na drążku wraz ze wzrostem prędkości powodował np. rozbujanie samolotu na dużych prędkościach i przekroczenie dopuszczalnych przeciążeń. Doszły do tego zjawiska jakie towarzyszą przekraczaniu bariery dźwięku. W systemy sterowania samolotu zaczęto wbudowywać elementy "obciążające" drążek w zależności od parametrów lotu - im szybciej ty, drążek bardziej "sztywny" i odwrotnie; im wyżej tym drążek bardziej "miękki" oraz kombinacje. po jakimś czasie hydraulikę zaczęła zamieniać elektryka, bądź też zaczęły pracować razem. Amerykanie budując F-16 podeszli do problemu w nieco odmienny sposób, samolot sam pilnuje parametrów lotu, pilot nie ma informacji zwrotnej na drążek o tym co się dzieje z samolotem. Awaria systemu sterowania fly by wire na wspomnianym samolocie oznacza katapultowanie, taka sama awaria na Grippenie nie pozbawia go właściwości lotnych, a wymaga jedynie wprawnej ręki pilota, samolotem daje sie sterować, pozostaje on jednak z neutralną statecznością.
Nauka pilotowania F-16 wymaga przyzwyczajenia, wiem, że w poczatkowej fazie piloci mają problemy z utrzymaniem lotu w ciasnych formacjach (jazda góra - dół), "przekręcają" beczki, bierze się to właśnie z braku "czucia" samolotu. Po opanowaniu tego F-16 staje się całkiem przyjemny w lataniu.
Takie umiejscowienie drążka (joystika) pozwaliło na dość znaczne odchylenie fotela do tyłu, powoduje to, że pilot lepiej znosi przeciązenia, ale z drugiej strony jest to męcząca pozycja przy lotach długodystansowych (wygięty do przodu kark). Znowy należy znaleźć "złoty środek".
HOTAS (hands on trottle and stick) nie doceni tego nikt kto nie latał na MiG-29 - tam tego brakuje, dość ciężko jest przy przeciążeniu ok. 5 ("szalonej dziewiatki" nie wspomnę)zmienić zakres pracy s-cji r/lok albo włączyć TP. Dlatego na samolotach zbliżonych do kultury zachodu, wszystkie przełączniki uzbrojenia znalazły się pod palcami pilota by móc łatwo je przełączać. W Grippenie dźwignia sterowania silnikiem powiększona jest o moduł dodany z przodu na którym umieszczono przełączniki, są one na wyciągnięcie palca.
Pomimo braku zaawansowanych rozwiązań ergonomicznych, na MiG29 jest jeden przycisk służący do zwiększenia zakresu wychylenia koła, włączenie dalmierza lub przejścia w zakres podświetlania, a wszystko to pod palcem wskazującym. Tzw. spust (tylko działko) ma dwa zakresy:
1. "jedna druga agoń" przełącza na zakres "działko" niezależnie od zakresu pracy systemu uzbrojenia;
2. dociśnięcie powoduje strzał.
Czasami na imprezkach ktoś przechodzi na "1/2 agoń" co oznacza przejście na zakres po pół kieliszka, bo całość szybko by go "odstrzeliła".
Szczytem braku rozwiązań przyjaznych pilotowi jest samolot Su-22UM3K. Wańka wziął skrzynkę przełączników i przycisków, postawił ją w kabinie i wrzucił do niej granat. Później zamontował je tam gdzie przykleiły się po wybuchu. Su-22M4 jest nieco lepsza pod tym względem, ale niewiele, wskaźnik gotowości podwieszeń znajduje się po lewej stronie na półce.