Miałem okazję być niejednokrotnie być wożony z różnych imprez tą piękną limuzyną
-
Powiem też iż cep był konstrukcją nader skomplikowaną przy naszym Zaporożcu, silnik miał chyba tyle elementów że można było je zliczyć na palcach rąk, hydrauliki żadnej- hamulce i sprzęgło chyba na lince. Pamiętam też że kumpel nabłyszczał jego karoserię ropą
. Spróbujcie teraz jakiś metalik tak potraktować raz w tygodniu. To był lakier przeciwpancerny!!!
ale i tak było extra 
O przepraszam bardzo pozwolę się nie zgodzić, i hamulce i sprzęgło było hydrauliczne, raz nawet "płyn" w warunkach polowych musieliśmy uzupełniać, myślisz że łatwo się oddaje urynę na wysokość około 1m i jeszcze trafić pod klapę ??
Do tego Lakier to miałem cacy glanc, bo sam wałkiem malowałem na wściekły czerwony kolor, a blachy z kumplem wzmacnialiśmy włóknem szklanym z żywicą (w stoczni pracował) że potem do złomowca nie chcieli go przyjąć.
Dodatkowo twardość konstrukcji, nie na darmo zwanej sportowe T34, kiedyś po wyzycie nad jeziorem, i sciganiu po polnych drogach (czekanie na duzego fiata było strasznie męczące) położyłem samochód na boku, wysiadka, 3 chłopa postawiło go na koła, wieczorem poprawa “powierzchni lakierniczej”, i nie było śladu po awarii.
Jeden z niewielu samochodów który posiadał jescze wejście na korbę (była w standarcie)
