Autor Wątek: Panzerfaust Mini  (Przeczytany 34202 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Odp: Panzerfaust Mini
« Odpowiedź #15 dnia: Grudnia 27, 2005, 22:38:42 »
czyli ręczny rakietowy granatnik ppanc RPG-76 Komar - broń jak najbardziej "ludowa" z zamierzchłych czasów LWP :002: Formalnie jest ona oznaczona jako "pomocnicza nieetatowa broń strzelecka jednorazowego użytku" - cokolwiek to znaczy :020:

A jak się fajno z tego strzela, dysze wylotowe są przed twarzą i gazy uchodzą pod kątem z prawej i lewej strony żołnierskiej facjaty (tak koło uszu) - efekt naprawdę super - jest to jedyny znany mi przypadek kiedy żołnierz sam i własnej inicjatywy chętnie zakłada maskę przeciwgazową (oczywiście oprócz kontaktu z ćwiczebnym gazem łazawiacym - CGŁ), bo te okularki to wiecie, one się chyba tylko do fotki nadają - "na żywo" nie wzbudzają jakoś zaufania (w każdym razie w moim plutonie nie było odważnego do ich użycia - szczęściem "obywatel chorąży" był łaskawy i pozwolił robić to w maskach).
: Grudzień 27, 2005, 20:45:32
Co do "ludowości" i skuteczności: to czołgu tym zniszczyć się nie dało (co prawda strzelaliśmy do metalowej makiety czołgu, jeżdżącej po szynach przy uzyciu pocisków balistycznych - bez ładunku liczyło się trafienie), było to coś w stylu amerykańskiego LAW-72.



Rzeczywiście pomocnicza broń zdolna do zniszczenia BWP, transportera opancerzonego czy lekkich umocnień polowych. Ogólnie za wyjatkiem tego poronionego pomysłu z kolbą i "wyrzutem" gazów koło głowy strzelającego przydatne urządzenie, bo lekki, nie obciążający żołnierza, a zasięg dużo większy niż ręcznego granatu. Tego typu broń jest dalej używana w wielu "cywilizowanych" armiach świata więc sam pomysł taki poroniony nie był.

John Cool

  • Gość
Odp: Panzerfaust Mini
« Odpowiedź #16 dnia: Grudnia 28, 2005, 12:40:00 »
Sądzę że takie cudo dobre jest raczej do walk w terenie zurbanizowanym i myślę że tu Komar nawet miałby pole do popisu jako dośc poręczna, praktyczna i użyteczna proń- oczywiście że nie przeciw czołgom, ale do skutecznego zatrzymania wojskowego łazika czy KTO na pewno się nada :020: W polu jednak wolałbym coś cięższego, o większym zasięgu - najlepiej od RPG-7VL czy SMAW wzwyż :002:

Odp: Panzerfaust Mini
« Odpowiedź #17 dnia: Grudnia 28, 2005, 15:03:06 »
Sądzę że takie cudo dobre jest raczej do walk w terenie zurbanizowanym i myślę że tu Komar nawet miałby pole do popisu jako dośc poręczna, praktyczna i użyteczna proń- oczywiście że nie przeciw czołgom, ale do skutecznego zatrzymania wojskowego łazika czy KTO na pewno się nada :020: W polu jednak wolałbym coś cięższego, o większym zasięgu - najlepiej od RPG-7VL czy SMAW wzwyż :002:

Generalnie ciężkie granatniki są skuteczniejsze, ale sam napisałeś są cięższe - niestety pomimo rozwoju techniki, transportu itd. żołnierz przez większość czasu targa wszystko na własnym grzbiecie. Pamiętaj też o tym, że na szczeblu drużyny znajduje się zwykle cięższy granatnik przeciwpancerny w naszym przypadku jest RPG-7 (też zresztą mało skuteczny przeciwko współczesnym czołgom). Filozofia wykorzystania takich zabawek jak Komar leży właśnie w słowie "pomocniczy".

Przykład:
RPG-7 waży wraz z celownikiem 6,3 kg + 2,2 kg nabój (do tego dochodzą 2 zapasowe - u celowniczego) czyli masz już 12,9 kg, a do tego dochodzi broń osobista celowniczego pm -    powiedzmy PM-84 lub PM-98 (no za "moich czasów" był to PM-63 RAK) to masz jakieś średnio 2,5 kg + amunicja czyli powiedzmy 4kg (przecież torba na magazynki też coś waży). Czyli doszliśmy już do około 17 kg. No to dołóż jeszcze: hełm, 2 ręczne granaty, maskę p.gaz., odzież ochronną do tego okres jesienno-zimowy więc jesteś w ciężkiej kurtce polowej – i masz już dwadzieścia parę kilogramów (tak bliżej 30). A to tylko w przypadku krótkotwałej akcji – bo jeżeli działa się bez transportera, BWP czy innego środka transportu przez dwa-trzy dni, a czasem tak bywa: to jeszcze targasz na plecach następne 20 kilogramów w plecaku)

Drugim członkiem obsługi jest amunicyjny, który wyposażenie ma jak celowniczy z tym że przenosi 3 granaty do RPG (6,6 + waga torby) oraz Kałacha – powiedzmy AKMS (4 kg + amunicja, bagnet itp. - nastepne 2 kg)

Daje nam to dwóch ciężko obładowanych żołnierzy i tylko maksymalnie 6 strzałów.

Nie wiem na ile wyobrażasz sobie jak sie z tym gania, ale nie trzeba służyc w wojsku aby to zrozumieć – wystarczy być np. pieszym turystą – po całym dniu targania tego wszystkiego ma się dosyć, a w realnych działaniach po 8 godzinach nie będzie fajrantu, piwka i do domu.

Tutaj właśnie zaczyna się rola takiej broni pomocniczej jak RPG-76 KOMAR ważący 2,1 kg (zresztą nie musi być to akurat KOMAR – może być „natowski” LAW-72 ze swoja wagą w wersji M-72A2 2,36kg) – można go spokojnie dołożyć pojedynczemu żołnierzowi (nawet 2 sztuki), który i tak jest mniej obciążony, a w razie czego może zwalczać mniej ważne cele, na które szkoda cennego naboju do granatnika.

Właśnie dlatego tworzy się takie lekkie bronie przeciwpancerne (przeciwpancerne raczej z nazwy) nie przeznaczone do niszczenia czołgów (zresztą piechota walczy z czołgami tylko w szczególnych okolicznościach od tego są własne czołgi, śmigłowce itp.), a częściej właśnie transporterów opancerzonych, nieopancerzonego sprzętu transportowego, lekkich umocnień polowych itp.

To tak jak na początku tematu ten "mini pancerfaust" jako podstawowa ppanc broń raczej nieprzydatny, ale jako pomocniczy sprzęt na pewno pożyteczny.
: Grudzień 28, 2005, 12:45:22
Dla wyobrażenia różnicy w wielkości RPG-7 i RPG-76 sklejona fotka w podobnej skali



Co do skuteczności to przebijalność pancerza RPG-7 to około 330 mm (oczywiście pancerz stalowy jednolity - przy wielowarstwowym czy ceramicznym ta wartość jest mniejsza), a maksymalna odległość strzału to 500 m (tak z praktyki - skuteczna to jakieś 250-300m). Natomiast RPG-76 Komar to przebijalnośc 260mm, a donośność skuteczna 250m (wg mnie w teorii - praktycznie jakieś 150)

Jeżeli chodzi o ilustrację ilości wyposażenia, które praktycznie przenosi żołnierz to kilka fotek z Armii Brytyjskiej (żeby nie było "że ta zła komuna i LWP" gnębiła żołnierza nadmiarem gratów)



zauważcie, że prawie każdy z tych żołnierzy ma przy plecaku taką "pomocniczą jednorazówkę ppanc", a tak w ogóle to takie zdjęcie skutecznie zniechęca do służby w piechocie  :021:. Zdjęcie z okresu wojny o Falklandy.

... i parę szczegółów wyposażenia: te graty nosi brytyjski żołnierz na pasie i szelkach (bez uwzglednienia plecaka)



A tutaj w co jeszcze jest w plecaku (hełm i karabin się powtarza, ale tylko taką fotkę miałem, a nie chciało mi się wycinać - natomiast ten mundur i buty to drugi zapasowy komplet):



« Ostatnia zmiana: Grudnia 28, 2005, 15:05:26 wysłana przez Razorblade1967 »

Offline Josiv

  • *
  • Zerstörer
    • http://www.kg200.zary.com.pl
Odp: Panzerfaust Mini
« Odpowiedź #18 dnia: Grudnia 28, 2005, 19:18:18 »
Podejrzewamy że całe to wyposażenie osobiste jest recytowane jednym tchem.  Powietrza na pewno nie brakuje po wykonaniu odpowiedniej ilości pompek za pomyłki :D
_____ | _____             █▀ ██ ▀█▀      ORLIK
 _\__(o)__/_                   ▼             /
      ./ \.                www.eagles.pl ---
Graf -1973-†2006 ..ó?o........ó?o.ó?oó?o...

Schmeisser

  • Gość
Odp: Panzerfaust Mini
« Odpowiedź #19 dnia: Grudnia 28, 2005, 19:27:49 »
Przenoszę wątek do Techniki lotniczej , chwilowo pełniącej funkcję zbiornika na wszelkiego rodzaju tematy które szkoda zmarnować w Dyskusjach przy Barze.


Odp: Panzerfaust Mini
« Odpowiedź #20 dnia: Grudnia 28, 2005, 19:48:22 »
Podejrzewamy że całe to wyposażenie osobiste jest recytowane jednym tchem.  Powietrza na pewno nie brakuje po wykonaniu odpowiedniej ilości pompek za pomyłki :D

Co ciekawe angole też maja problemy ze swoim wyposażeniem - ta środkowa fotka przedstawia "zalecane" wyposażenie bojowe, a ten obowiazujące regulaminowe (zobacz różnice):



z tekstu wynika, że oni też :021: muszą sobie dokupywać sprzęt albo go kombinować od "zaprzyjaźnionego magazyniera" (cytat!). Jak to czytałem pierwszy raz (mam tę książkę kilka lat - to taki jakby poradnik żołnierski -  dwie części "Combat" i "Survival", który powstał chyba z zebrania i przetłumaczenia wycinków poradników paru armii zachodnich, w większości brytyjskiej - wydany zresztą komercyjnie dla hobbystów za niezłą kasę) to poczułem dużą ulgę, że nie tylko ja muszę kupować sobie sprzęt w komercyjnych sklepach albo uzupełniać braki (nie te które mi wcieło, ale te których mi nie wydali) za flaszki u kumpli magazynierów (teraz na szczęście już nie mam z pododdziałami liniowymi nic wspólnego).
Czyli wychodzi na to, że nasza armia wcale nie ma tak źle - inni też to przerabiają  :021: - nie ma to jak Polak niby chciał by mieć lepiej, ale bardziej cieszy że inni mają równie przechlapane  :002:


Offline Josiv

  • *
  • Zerstörer
    • http://www.kg200.zary.com.pl
Odp: Panzerfaust Mini
« Odpowiedź #21 dnia: Grudnia 28, 2005, 20:00:09 »
No tak niewielkie różnice są, na zdjęciu zawartości "tornistra" jest też dodatkowa notka, że w zależności od wykonywanych zadań zawartość może się zmieniać. Np dodatkowy zestaw Panzerfaust Mini mark II.
_____ | _____             █▀ ██ ▀█▀      ORLIK
 _\__(o)__/_                   ▼             /
      ./ \.                www.eagles.pl ---
Graf -1973-†2006 ..ó?o........ó?o.ó?oó?o...

Odp: Panzerfaust Mini
« Odpowiedź #22 dnia: Grudnia 29, 2005, 11:20:53 »
Widać temat z mini-panzerfausta rozwija się w kierunku ręcznej broni ppanc.

Skoro była mowa o RPG-7 (jakby nie patrzeć - podstawej broni ppanc tego rodzaju w naszej armii) to ta niezbyt młoda konstrukcja trzyma się nieźle (głównie ze względu na ekonomię i prostotę obsługi), a "kufajmany" robią do niego coraz to nowsze pociski do obecnie "obowiazującej" wersji RPG-7V1 (ale można ich używać też ze starszymi wersjami granatnika):





1 - PG-7VL Pocisk kumulacyjny kalibru 93mm (ciężar 2,6kg penetracja: pancerz stalowy - 500mm, cegła - 1,5m, beton zbrojony - 1,1m, drewno i ziemia - 2,4m)

2 - PG-7VR Pocisk kumulacyjny dwugłowicowy (przeciw pancerzom wielowarstwowym) kalibru 105mm (ciężar 4,5kg penetracja: pancerz - 600mm, cegła - 2m, beton zbrojony - 1,5m, drewno i ziemia - 3,7m)

3 - TBG-7V Pocisk do zwalczania siły żywej i umocnień polowych (odłamkowo-zapalający zwany też termobarycznym) kalibru 105mm (ciężar 4,5kg zasięg torem płaskim do 200m, stromym do 700m, promień rażenia 10m)

4 - OG-7V   Pocisk do zwalczania siły żywej (ciężar 2kg zasięg 250 - 350m, razi odłamkami na powierzchni 150m2 - ponoć również cele chronione kamizelkami przeciwodłamkowymi)

Niestety nie spotkałem się z nowymi pociskami do tej broni, które byłyby konstruowane lub używane u nas (co prawda od kilku lat "nie jestem w obiegu"), a szkoda bo jest jej w polskich pododdziałach mnóstwo i poprawa skuteczności oraz zwiekszenie jej wszechstronności na pewno by się przydała.

Jedynym ruchem w kierunku "modernizacji" ręcznego sprzętu przeciwpancernego był zakup kilkudziesięciu sztuk granatnika Carl Gustaw - zakwalifikowanego obecnie jako lekkie działo bezodrzutowe.

« Ostatnia zmiana: Grudnia 29, 2005, 11:27:00 wysłana przez Razorblade1967 »

Speedy

  • Gość
Odp: Panzerfaust Mini
« Odpowiedź #23 dnia: Grudnia 29, 2005, 17:43:51 »
Ja jeszcze tylko malutki komentarz:

Jeżeli chodzi o Kampfpistole to nie była to broń dla Volkssturmu (chociaż aż się prosi... :) ), powstało toto już w 1942, jako jedna z pierwszych prób zrobienia czegoś kumulacyjnego, coby było jednak wygodniejsze niż granat do karabinu.
Granat kumulacyjny z tego cosia miał donośność 60-80 m. Przebijał pancerz 80 mm.
Jeśli chodzi o ręczne granaty kumulacyjne to oczywiście były takie (a w niektórych zacofanych krajach są nadal), miały rozmaitej formy stabilizatory, otwierające się czy rozkładające po rzucie i sprawiające że granat leciał przodem tak jak trzeba (np. rosyjski RPG-43, niemiecki PWM-1...). Niestety to nadal nie jest dobry pomysł, takie granaty były i tak bardzo ciężkie, dodanie jeszcze czegoś takiego powodowało że odległość rzutu jeszcze bardziej spadała, a rosły szanse na wysadzenie się własnym granatem (wszak zawierał on spory ładunek silnego m.w., rzędu 0,5 kg co najmniej)
Jeśli chodzi o Komarka: głęboko współczuję użytkownikowi, na pewno odpalenie sporego silnika rakietowego tuż przed nosem to jest niezapomniane przeżycie   :002:. Niemniej zawsze jest coś za coś, taki napęd pozwala w miarę bezpiecznie wystrzelić z zamkniętego pomieszczenia, np. przez okno budynku, z wnętrza pojazdu (no, współpasażerowie strzelca mieliby tu być może inne zdanie :) ) itp. Przy większości podobnych broni w układzie bezodrzutowym czy rakietowym coś takiego jest niemożliwe a w każdym razie wybitnie niewskazane (tzn. można to zrobić ale raczej tylko raz... :) )

Odp: Panzerfaust Mini
« Odpowiedź #24 dnia: Grudnia 30, 2005, 01:55:39 »
Ja jeszcze tylko malutki komentarz:

Jeśli chodzi o Komarka: głęboko współczuję użytkownikowi, na pewno odpalenie sporego silnika rakietowego tuż przed nosem to jest niezapomniane przeżycie   :002:. Niemniej zawsze jest coś za coś, taki napęd pozwala w miarę bezpiecznie wystrzelić z zamkniętego pomieszczenia, np. przez okno budynku, z wnętrza pojazdu (no, współpasażerowie strzelca mieliby tu być może inne zdanie :) ) itp. Przy większości podobnych broni w układzie bezodrzutowym czy rakietowym coś takiego jest niemożliwe a w każdym razie wybitnie niewskazane (tzn. można to zrobić ale raczej tylko raz... :) )

Niestety wysterzelenie z Komara przez okno z zamkniętego pomieszczenia jest równie niebezpieczne jak z innych broni tego typu (no może z wyjątkiem Ambrust'a, który ma tzw. masę przeciwbieżną) - problem polega na tym, że przeszkoda nie może być za strzelającym (tak jest w "klasycznych" granatnikach ppanc), a obok strzelającego. Odległość bezpieczna z prawej lub z lewej strony to ponad 1 m (minumum - nie próbowałem, ale na moje to przynajmniej 2) - czyli komfortu podczas strzelania z pomieszczeń nie ma, no może z wyjątkiem amerykańskich filmów np.: Rambo II - strzał z kabiny śmigłowca - normalnie masakra  :573:. W realu to każdy strzał z tego typu broni (czy gazy idą w tył czy w bok) musi mieć odpowiednią przestrzeń dla rozprężenia się gazów - więc w małym pomieszczeniu (pokój np. 12m2) raczej "mało przyjemne", a co dopiero z wnętrza pojazdu o kubaturze koło 5-6m3 - super efekt - ręka, noga - mózg na ścianie  :002:
« Ostatnia zmiana: Grudnia 30, 2005, 02:04:15 wysłana przez Razorblade1967 »

John Cool

  • Gość
Odp: Panzerfaust Mini
« Odpowiedź #25 dnia: Grudnia 30, 2005, 02:21:15 »
Generalnie strzał z granatnika oddany z pomieszczenia z pewnością nie jest przyjemny dla obsługującego. Na przykład w instrukcji do jednego z najnowszych rosyjskich granatników ppanc Trzmiel można się doczytać, iż nie zaleca się stosowania jego w pomieszczeniach o kubaturze mniejszej niż 45m sześciennych :002:

Jeśli chodzi o RPG-7, to mimo wszystko jest to broń ciągle "na czasie" i tak jak Razorblade napisałeś, jest cała gama pocisków nowej generacji do tej pukawki. Jednym słowem do "yboru do koloru". Należę do "cywilbandy" i nigdy nie byłem w wojsku, ale domyślam się że samo targanie eRPeGa nie jest przyjemne. Mogę zresztą sobie czasami trochę popatrzeć na ćwiczenia przez dobrą lornetkę, bowiem mam całkiem niezły widok na poligon wojskowy w Wędrzynie (a w szczególności na pozorowane miasteczko) z okien mojego mieszkania :)

Carl Gustaw, choć jest po dziś dzień całkiem przyzwoitą bronią, też nie należy do najlżejszych. Mam też pytanie - czy w polskiej armii stosuje się jeszcze cięższego kuzyna RPG-7 - RPG-16 - wprawdzie trochę starego ale sporo czołgów mógłby uszkodzić i wyłączyć na jakiś czas z walki, może nie tam zaraz 3ciej generacji (od tego jest RPG-29 - prawdziwa kobyła :)) ale zawsze to jest coś.

Cytat: Razorblade
Pamiętaj też o tym, że na szczeblu drużyny znajduje się zwykle cięższy granatnik przeciwpancerny w naszym przypadku jest RPG-7 (też zresztą mało skuteczny przeciwko współczesnym czołgom).

Zależy z jaką amunicją :) Głowica tandemowa podobno nie jest zła. Stosowanie tej broni w mieście jest podobno mało przyjemne dla czołgów - odczuli to rosyscy czołgiści w Groznym, nawet ci jeżdzący w T-80U. Wiele z uszkodzonych pojadów trafiono tym granatnikiem zresztą wielokrotnie, zresztą Czeczeni mieli całe drużyny ppanc, czatujące w blokowiskach, i diabli wiedzą gdzie jeszcze, wyposażone niemal wyłącznie w granatniki. RPG-7 z pewnoscią był zabójczą bronią na KTO - szły one w cholerę masowo. 

Odp: Panzerfaust Mini
« Odpowiedź #26 dnia: Grudnia 30, 2005, 16:08:47 »
Carl Gustaw, choć jest po dziś dzień całkiem przyzwoitą bronią, też nie należy do najlżejszych. Mam też pytanie - czy w polskiej armii stosuje się jeszcze cięższego kuzyna RPG-7 - RPG-16 - wprawdzie trochę starego ale sporo czołgów mógłby uszkodzić i wyłączyć na jakiś czas z walki, może nie tam zaraz 3ciej generacji (od tego jest RPG-29 - prawdziwa kobyła :)) ale zawsze to jest coś.

Co do użycia w Wojsku Polskim granatnika RPG-16

 - to nigdy się z tym nie spotkałem ani osobiście, ani nie wyczytałem żeby był u nas używany - no może za wyjątkiem pojedyńczych "testowych" egzemplarzy, które mogły być w WAT czy nieistniejącym już COSSUiE (Olsztyn). Pewności nie mam. Poprzednikiem RPG-7 u nas był RPG-2.



A wcześniej w niewielkich ilościach RPG-1, który był kopią jednego z późnych modeli Panzerfausta (jak się "dokopię" do niego w moich materiałach to wrzucę do tematu). Zresztą jak mi opowiadał w latach osiemdziesiątych pewiem "stary uzbrojeniowiec" (z tych co to od Lenino do Berlina - emerytowany sierżant pracujacy jako pracownik cywilny - szczerzę mówiąc nieziemska fachura jeśli chodziło o "sprzęt strzelający"), w latach 40-tych i na początku 50-tych LWP używało sporej liczby "trofiejnych" Panzerfaustów.

Jeżeli chodzi o granatnik RPG-29 to zerknij uważnie na fotografię i porównaj ten pocisk dwugłowicowy z pociskiem PG-7VR (do RPG-7):



Głowice tych pocisków są praktycznie identyczne, a i dane dot. przebicia: pancerz 600mm, beton i cegła 1,5m, drewno i ziemia 3,7m zbieżne; kaliber jest ten sam 105mm, różnica tylko w zasięgu skutecznego ognia RPG-29 - 500m, a RGP-7V1 przy pocisku PG-7VR. Z tym, że z tym trafieniem poruszającego się wozu bojowego z odległości 500m za pomocą stosunkowo wolno lecącego pocisku z granatnika to trochę teoria, sądzę że te 200 - 300m to max.

Z cięższych granatników używany był w WP SPG-9


- nie wiem czy obecnie jeszcze jest na wyposażeniu, na "zapasach wojennych" pewnie jeszcze tak, ale ponieważ zanalazłem go też na stronie Agencji Mienia Wojskowego (http://www.amw.com.pl/zos_product_info.php?cZosPath=2&zos_products_id=13), zwanej w pewnych kręgach "Agencją Niszczenia Mienia"  :004:; więc sądzę, że armia się go wyzbywa (podobnie zreszta jak starych RPG-2 - też w ofercie AMW)

: Grudzień 30, 2005, 09:34:11
Stosowanie tej broni w mieście jest podobno mało przyjemne dla czołgów - odczuli to rosyscy czołgiści w Groznym, nawet ci jeżdzący w T-80U. Wiele z uszkodzonych pojadów trafiono tym granatnikiem zresztą wielokrotnie, zresztą Czeczeni mieli całe drużyny ppanc, czatujące w blokowiskach, i diabli wiedzą gdzie jeszcze, wyposażone niemal wyłącznie w granatniki. RPG-7 z pewnoscią był zabójczą bronią na KTO - szły one w cholerę masowo. 

No właśnie walki w mieście są tym szczególnym przypadkiem gdy piechota może skutecznie walczyć z czołgami  (w otwartym terenie raczej z granatnika w górny pancerz nie strzelisz - bo niby jak, na drzewo wleziesz   :004: ? A i od tyłu też się ciężko "zasadzić")
i tutaj sprawdzają się nawet takie maleństwa jak Komar czy ten "tytułowy" Panzerfaust-mini.
: Grudzień 30, 2005, 09:40:39
Zresztą jak ktoś się chce pobawić takimi zabawkami to proponuję zamiast na wczasy w Egipcie, odkładać na wycieczkę do Pekinu bo jak pisze w J.D. Jones  w książce "Assault Weapons" jest tam taka strzelnica gdzie można się pobawić wszystkim od pistoletu do armaty. Ponoć "chińczycy są bardzo uczynni i nawet (sic!) mówią po dobrze angielsku" i chociaż nie bardzo "lubią amerykanów to bardzo lubią dolary" (cytaty z tego pana, który jest co prawda świetnym i uznanym fachowcem od broni to poglądy na świat poza Ameryką ma raczej dziwne)

Wstęp kosztuje 100$ (ponoć banknoty muszą być "fresh and clean"), a strzał z omawianego tutaj granatnika RPG-7 po 38$ (może hurtem dają rabat :004::011:)





Wiecie żonie można zawsze wytłumaczyć, że leżenie na słońcu w Egipcie czy Tunezji szkodzi zdrowiu (postraszyć rakiem skóry  :021:), a w Chinach to ciekawa kultura i tanie ciuchy :004: itd. itp.

: Grudzień 30, 2005, 10:16:52
Granatnik RPG-1 był kopią Panzerfausta 150, który co prawda wyprodukowany w końcu wojny w ilości 100 tys. sztuk nie zdążył być masowo użyty i w większości trafił w ręce Armii Radzieckiej, zresztą wraz z zakładem produkcyjnym, który został przetransportowany na teren ZSRR (mieli wprawę  :021:) gdzie podjęto produkcję praktycznie nie zmienionego granatnika pod nazwą właśnie RPG-1, późniejsza daleko idąca modyfikacja tej broni (w pełni wielorazowego użytku) powstała na początku lat 50-tych jako właśnie RPG-2.



Zasięg do 200m, przebicie pancerza do 150mm, prędkość pocz. pocisku 85m/s. Był to granatnik (mowa o Panzerfauscie 150 bo danych RPG-1 nie znam, ale jak znam byłego Wielkiego Brata to zapewne "zerżnął" tak dokładnie, że dane są identyczne) prawie wielorazowego użytku - wyrzutnia wytrzymywała do 10 strzałów.

Był jeszcze jeden granatnik używany przez krótki czas w LWP - a mianowicie polska zmodernizowana kopia Panzerfausta 60, produkowana pod nazwą PT-100. Modernizacja polegała na zastosowaniu chyba mocniejszego ładunku miotającego bo celownik był skalowany do 150 metrów. Niewiele wiadomo o tej broni: plany produkcyjne na lata 1951 i 1952 to łącznie 75 tys. bojowych i 60 tys. ćwiczebnych granatników. Ile faktycznie wyprodukowano nie wiadomo (był to kres wojny koreańskiej - dane o produkcji uzbrojenia były dość mocno utajnione), zapasy magazynowe zostały zniszczone w połowie lat pięćdziesiątych ponoć na polecenie ZSRR, który chciał narzucić nam własne uzbrojenie (RPG-2 ?) - zresztą stadaryzacja uzbrojenia w ramach układów militarnych to rzecz na świecie normalna więc może wcale nie było politycznych podtekstów. Jeden ezgemplarz tej broni jest w Muzeum im. Orła Białego w Skarżysku-Kamiennej




John Cool

  • Gość
Odp: Panzerfaust Mini
« Odpowiedź #27 dnia: Stycznia 01, 2006, 23:16:30 »
Cytat: Razorblade1967
Z cięższych granatników używany był w WP SPG-9.

A to nie jest raczej coś w stylu recoiless gun czy po prostu działo bezodrzutowe? Tak to nazwano w jakiejś anglojęzycznej pozycji, ale już nie pamiętam w jakiej. Swoją drogą ten typ masowo stosowali duszmeni podczas wojny w Afganistanie - podobno można było, będąc okopany na zboczu, ostrzeliwac drugi, przeciwlegly stok. Miało to zasięg gdzieś z 800-1000 metrów i mogło zatrzymac bojowy wóz piechoty... 

Odp: Panzerfaust Mini
« Odpowiedź #28 dnia: Stycznia 02, 2006, 08:53:52 »
A to nie jest raczej coś w stylu recoiless gun czy po prostu działo bezodrzutowe? Tak to nazwano w jakiejś anglojęzycznej pozycji, ale już nie pamiętam w jakiej.
Masz rację w zasadzie jest to działo bezodrzutowe, ale działo bezodrzutowe konstrukcyjnie nie różni się wiele od granatnika przeciwpancernego i dlatego klasyfikacja tego sprzętu jest dość zróżnicowana.

W Wojsku Polskim SPG-9 był klasyfikowany jako "ciężki granatnik przeciwpancerny" - oznaczenie broni pochodzące o ilę się nie mylę od sformułowania "Stankowyj Protiwpancjernyj Granatamiot" (Sorry - brak cyrylicy w komputerze - już drugi raz tak się głupio tłumaczę - muszę wreszcie zainstalować) w odróżnieniu od "Rucznoj Protiwpancjernyj Granatamiot" czyli RPG. Z tymi oznaczeniami to zawsze jest ciekawie - amerykanie chcąc dopasować popularny na świecie skrót RPG - do swojego języka nazywają to "Rocket Propeller Grenade-launcher" pomimo faktu, że na swój sprzęt mówią "Anti-tank Grenade Launcher" lub konkretnie np. na LAW - "Light Anti-tank Weapon". Używanie "zamerykanizowanej" nazwy RPG (fonet.: ar-pi-dżi) słychać wyraźnie np. w filmie "Helikopter w Ogniu" (Black Hawk Down) czy czasem w relacjach np. z Iraku (na CNN).

Wracając do SPG-9 to faktycznie spotyka się oznaczenie "73mm działo bezodrzutowe SPG-9"  - na zakwalifikowanie tego sprzętu jako działo bezdrzutowe wskazują jego dane, a w szczególności ciężar:

Masa z celownikiem - 47,5 kg
Masa trójnoga - 12 kg
Masa jarzma z kołami - 14,5 kg
Długość broni - 2,11 m

Donośność skuteczna pocisku ppanc. - 1300 m
Donosność maksymalna pocisku odłamkowego. - 4500 m

Masa pocisku ppanc. - 3,7 kg
Masa pocisku odłamkowego - 2,6 kg

Obsługa składa się z 4 żołnierzy

Co ciekawe poprzednik SPG-9 - działo bezodrzutowe B-10 ważyło 86kg (w położeniu bojowym - odpowiednio dla SPG-9 było to około 60 kg - ale sama masa broni - bez podstawy czy podwozia była podobna do SPG-9 - 48,7 kg) i zawsze było nazywane działem

Z drugiej strony Carl Gustaw M3, o którym była też mowa wcześniej jest obecnie w Polsce określany jako działo bezodrzutowe (co wg. mnie jest "przegięciem" w drugą stronę) przy masie broni 8,5 kg i podpory 0,5 kg oraz długości 1070mm (dane dotyczą wersji M3 - zakupionej przez Polskę - dla starszej wersji M2 wynoszą odpowiednio 14,5kg, 0,8kg i 1130mm) przy czym obsługa jest dwuosobowa.

Tu można to porównać z granatnikami przeciwpancernymi (co do których nie ma wątpliwości, że to są granatniki  :002:):

Apilas - waży 9 kg przy masie pocisku aż - 4,3 kg (Carl Gustaw M3 - HEAT 751 "tylko" 3,2 kg)

LAW-80 - waży 10 kg, ma do tego jeszcze zamontowany karabin samopowtarzalny kal. 9mm (do wstrzeliwania sie w cel, a i trójnóg można zamontować), a strzela pociskiem o masie 4,35 kg.

to że te dwa powyższe są jednorazowe (no może nie całkiem bo celownik i osprzęt jest wielorazowego użytku - sama rura-wyrzutnia jest jednorazowa) też nie stanowi podstawy do klasyfikacji pomiędzy działem bezodrzutowym, a granatnikiem - bo przecież RGP-7 jest wielorazowego użytku (przy masie 6,3 kg i pocisku 2,2 kg), a nikt chyba nie ma wątpliwości, że to granatnik. Podobnie nie można użyć kryterium "kalibrowości" czy "nadkalibrowości" pocisku bo przecież lekki (2,36 kg) LAW-72 ma pocisk "kalibrowy". Zwestia ilości obsługi też chyba nie może być jedynym kryterium bo przecież np. RPG-7 ma obługę 2 osobową (co prawda strzelać może jedna osoba, ale amunicję przenosi "etatowy" amunicyjny - zresztą nawet z SPG 9 dałaby radę na siłę strzelać 1 osoba - najcięższy element waży niecałe 50 kg więc i ustawić na stanowisku by się dało - o Carl Gustaw nie ma co wspominać - "pestka" - kompletna broń w opakowaniu to 21,5 kg  :004:)
Na temat klasyfikacji broni (co prawda innej) dyskutowaliśmy w temacie "Kwestia salwy broni pokładowej" - i chyba trzeba przyjąć takie nazewnictwo jak zrobił to producent broni czy armie, które go używają (a skrót SPG mówi sam za siebie) - oprócz tego należy się jednak kierować też trochę logiką stąd w moich postach znalazł się zarówno SPG-9 jak i Carl Gustaw M3 - chociaż moim skromnym zdaniem SPG-9 to faktycznie działo bezodrzutowe, a Carl Gustaw jest granatnikiem przeciwpancernym.
 
« Ostatnia zmiana: Stycznia 02, 2006, 08:56:29 wysłana przez Razorblade1967 »

Botras

  • Gość
Odp: Panzerfaust Mini
« Odpowiedź #29 dnia: Stycznia 02, 2006, 09:37:57 »
Rzekłbym, że tym co czyni różnicę jest konstrukcja. Jak coś jest ładowane od tyłu, napęd pocisku nie jest rakietowy i last but not least jest tam zamek, to jest to działo bezodrzutowe - i mniejsza o masę:]