Co do lotów angielskich Tornado GR.4, przypomina mi się taki dokument o wojnie w Zatoce, właśnie poświęcony lotnictwu, i było bardzo dużo ujęc na żywo i w kolorze tych samolotów latających paranoicznie nisko nad pustynią. Jeden z nich przelatując nad jakimś małym pagórkiem prawie musnął glebę podwieszonym
fuel tankiem
Pomijajac już współczesne systemy omijania przeszkód terenowych, generalnie od około 30stu lat stosuje się już układy autopilota, potrafiącego nawigowac na niskim pułapie i ułatwiającego załodze prowadzenie samolotu wedle rzeźby terenu. Jednymi z pierwszych takich samolotów były z pewnością bombowce taktyczne F-111A/B z USAAF czy Su-24/Su-24M w radzieckiej Frontowoj Awiacji.
W przypadku F-111 nie chcę się niepotrzebnie wygłupiac, bo nie mam pod ręką bliższych danych, ale w przypadku jego radzieckiego odpowiednika już w pierwszych samolotach Su-24 zainstalowany w nich kompleks Puma (w Su-24M zmieniony na Tigr) zawierał układ autopilota potrafiącego nawigowac na skrajnie niskiej wysokości, a także namiastkę chyba jednego z pierwszych w ZSRR systemów omijania przeszkód terenowych (czy może raczej wspomagania załogi w ich omijaniu

) Jedną z częsci tego systemu był, oprócz precyzyjnego radiowysokościomierze, na przykład radar uprzedzenia o zderzeniu
Reljef, którego antenę zamieszczono pod wspólną osłoną z radiolokatorem bojowym
Orion w przodzie kadłuba. Na początku roku 1972 oblatywacz fabryczny OKB Suchoja Władymir lljuszyn, (znany defacto z programu samolotu Su-27

) jako pierwszy latał na Su-24 w górach (z bazy Mozdok u podnóża Kaukazu) z wykorzystaniem systemu omijania przeszkód terenowych w locie na małej wysokości.
Bardzo ważne było w obu samolotach również rozmieszczenie załogi - czyli obok siebie, między innymi właśnie ze względu na profil lotu. Skoro samolot powinien na wysokości 200 m pokonywać jakoś w miarę dyskretnie linię frontu i lecieć nad pofałdowanym terenem to z pewnoscia dodatkowa para oczu jest nie do pogardzenia, a świadomość, że łokieć-w-łokieć siedzi kumpel, pomaga także chyba w jakiś sposób psychicznie pilotowi. Wydaje mi się że w locie na niskiej wysokości z pewnością jest to pewien plus w stosunku do układu kabiny, gdzie załoga usytuowana jest jeden za drugim.