witam kolegów.
to mój pierwszy post na tym forum

)
dobry temat !!
tak chyba nie ma kogo podziwiać, czytając wspomnienia pilotów z tego okresu,każda bardziej wrażliwa jednostka, posiadająca wyobraźnię i empatię, dostrzega brutalną, bezwzględną walkę,
w której twoim zadaniem jest wykonać rozkaz.- zrzucać tony bomb fosforowych na miasta pełne kobiet i dzieci, topić w lodowatych wodach atlantyku marynarzy,patrzeć na wrogów konających w płonacych kabinach swoich samolotów i tym podobne przyjemności. wojna otępia i zabija dusze.
a jesli można czegos zazdrościć, to jedynie koleżeństwa, które w tak extremalnyvh warunkach zaczyna łączyć ludzi, tego poczucie, że w obliczu całej tej masakry twój towarzysz broni ,jest osobą na którą zawsze możesz liczyć. nie wiem czy tak jest na prawde , ale podobno owe uczucie braterstwa jest niezwykle silne, proporcjonalne do trudów i niebezpieczeństw.
pozdrawiam