Autor Wątek: Piloci samolotów innych niż myśliwskie.  (Przeczytany 1874 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Rammjager

  • ZB
  • *
  • ex-JG300 pilot.
Piloci samolotów innych niż myśliwskie.
« dnia: Marca 07, 2006, 20:04:05 »
Do założenia tego tematu skłoniło mnie parę rzeczy.
Udało mi się dostać w łapki książkę "Nalot na Peenemunde" Martina Midlebrooka, niedawno obejrzałem "Ślicznotkę z Memphis" i poczytałem sobie temat założony przez Rutkova pod tytułem "Strzelec czy akrobata ?" ...
Trochę niejasno ?
Już wyjasniam :004:

W większości przypadków zajmujemy się na tym forum samolotami myśliwskimi (powiedzmy w 90-ciu procentach) z II wś i pilotującymi ich ludźmi.
A co było z pilotami innych maszyn ? Przecież lotnictwo nie obejmowało jedynie pilotów maszyn mysliwskich i mysliwsko-szturmowych ...
Po obu stronach frontu latało mnóstwo maszyn które w walce nie uczestniczyły wcale lub w zupełnie innym zakresie niż myśliwce.
I to wcale nie mniej.
Mam "niejakie" wyobrażenie o pilotach Spitów, Mietków, FW , Dzbanków czy Koników  ... ale kim byli ludzie pilotujący Heńki, Junkersy, Lancastery, Halifaxy, Liberatory, Latające Fortece czy w końcu Lysandery , Stirlingi czy Ciotki Ju ??
Na jakiej podstawie i w którym etapie szkolenia dzielono pilotów na tych którzy będa wlaczyć bezpośrednio a na tych którzy będą latać w nocy lub długo w dzień, lub nie walczyć wogóle pilotując transportowce ? Przecież wysiłek jaki wkładali w "wojnę' piloci bombowców czy transportowców wcale nie był mniejszy niż piloci myśliwców, był inny, ale to nie znaczy że nie miał wpływu na przebieg konfliktu. Podobnie piloci często nieuzbrojonych samolotów rozpoznawczych.
Pilot myśliwca jest sam, rzadziej we dwóch (Beau, Mossie, Bf-110 czy Ju-88) zaatakowany może się aktywnie bronić, decydować kiedy i na jakich warunkach wejść do walki lub się z niej wycofać.
Rozumiem, że piloci bombowców czy samolotów rozpoznawczych mieli swoje sztuczki czy trzymali sie taktyki walki opracowanej na przestrzeni wojny.
Dla jednych była to osłona nocy (Lancastery, Halifaxy), walka w grupie (B-17, B-24) czy duża szybkość (rozpoznawczy P-38).
Ale latanie na tego typu maszynach wymagało okreslonych predyspozycji - pytanie brzmi - jakich ??
I jeszcze jedna sprawa (pytanie)
Wynik walki pilota mysliwskiego jest bardzo wymierny - jest to kupa dymiących szczątków na ziemi.
Podobnie można ocenic pilota bombowca - cel na ziemi zniszczony.
Ale jak "zmierzyć" wysiłki pilotów samolotów rozpoznawczych czy transportowych ?

Pozdrawiam.
Ramm.
" only mad men fly there where angels afraid to step... "

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: Piloci samolotów innych niż myśliwskie.
« Odpowiedź #1 dnia: Marca 07, 2006, 20:46:45 »
Ale jak "zmierzyć" wysiłki pilotów samolotów rozpoznawczych czy transportowych ?
Sprawa jest bardzo prosta, pamiętajmy, że są tylko dwa rodzaje samolotów: Myśliwskie i Cele. Miarą dobrego pilota latającego celu, będzie po prostu liczba misji jakie przeżył ;)  :020:

Offline Rola

  • *
  • 9/39 & R'n'R
Odp: Piloci samolotów innych niż myśliwskie.
« Odpowiedź #2 dnia: Marca 07, 2006, 22:43:18 »
Na jakiej podstawie i w którym etapie szkolenia dzielono pilotów na tych którzy będa wlaczyć bezpośrednio a na tych którzy będą latać w nocy lub długo w dzień, lub nie walczyć wogóle pilotując transportowce ?
Wybacz, że przykład nie niemiecki, ale w tym kraju przynajmniej były też krzyże, a nie gwiazdki, może nawet i swastykę by się znalazło :003:

Cytat: Tata i jego wujek, forum DWŚ
Samolot [PWS-26] praktycznie miał tylko jedną wadę, dzięki której mój wój po zakończeniu szkolenia został skierowany do eskadry obserwacyjnej a nie na wymarzone P-11.
Ta wada to spinka sprzączki od pasów bezpieczeństwa.  W trakcie wykonywania gwałtownych manewrów knyplem podczas ewolucji w powietrzu można było ja przez nieuwage niechcacy wyciagnać.
Lato 39, mój wój na oczach całego kursu, instruktorów i oficerów III Pułku podchodzi do końcowego egzaminu, który ma zdecydować, czy jest odważny i obdażony temperamentem i nadaje si ę do służby w myśliwcach czy bardziej spokojny i zrównowazony raczej skłonny do służy na P23.. Egzamin jest przeprowadzany na PWSie. Start, runda nad lotniskiem, wznoszenie. Wszystkie ewolucje wykonane wzorowo, została ttylko ostatnia- pętla. W trakcie jej wykonywania mój wój poczuł, że sie wysuwa z płatowca, wobec czego puścił drażek na co PWS NATYCHMIAST zareagował i wrócił do lotu poziomego. Wój zorientował się co się stało ale mimo wszystko spróbował jeszcze raz wykonać pętlę. Niestety skutek ten sam, nie udawało utrzymac się w kabinie. W końcu aby nie stracić samolotu wój poniechał dalszych prób i na trzy puntky wylądował na lotnisku w Pobiedziskach.
Werdykt -.. na myśliwca to ty się nie nadajesz ale na Karasie będziesz w sam raz..

Nic nie pomogły prośby o powtórzenie lotu i próba tłumaczenia, że się leciało bez pasów i że się ratowało samolot..

"Pozostały już tylko kwalifikację na kursy specjalistyczne czyli kto na myśliwce a kto na inny rodzaj samolotu. Sprawa bardzo ważna, bo decydująca o dalszym istnieniu w lotnictwie.
I tu mi nie wyszło.
Wczasie lotu kwalifikacyjnego należało wykonać okresloną wiązankę figur akrobatycznych : a to beczka w prawo a to beczka w lewo, przewrót a po jego zakończeniu loping, który powinien zakończyć się korkociągiem z przynajmniej dwoma obrotami...

...Nawet zostałem pochwalony za niedopuszczenie do zniszczenia maszyny..

..niestety dalsze doskonalenie pilotażu na samolocie zwiadowczo bombowym P 23.

A tak mi się marzył myśliwiec..."


Poszukam jeszcze cytatu Urbanowicza (?), gdzieś mi kołacze w pamięci opis, kiedy i jak sprawdzano "agresywność" pilota, niezbędną dla myśliwca.

Ale jak "zmierzyć" wysiłki pilotów samolotów rozpoznawczych czy transportowych ?
Jednych - tonażem przewiezionego ładunku. Albo np. zobacz, jak na transportowcach /  bombowcach używanych do transportu załogi malowały sobie na dziobach znaczki symbolizujace udany zrzut zaopatrzenia itp. misji.
Z rozpoznawczymi już trudniej... mogę powiedzieć, że za to dziś możemy ich trud docenić i oglądać. Poszukaj (sorry, moje cudne linki wcięło mi przy kraszu - A MIAŁEM TAKI LINK DO SYLVII SAINT PRZY SAMOLOCIE :015: :015: :015: ) strony, na której są (będą?) udostępnione zdjęcia z fotorozpoznania RAFoskiego. Podobno cała Europa czy jakoś tak.



Literaturka - akurat z PAF, bo akurat teraz w tym siedzę, więc nie narzekajcie że nudzę:

J.B.Cynk: "Polskie Siły Powietrzne w wojnie" tom 2, AJ-PRESS, Gdańsk 2002
J.Zieliński: "305 Dywizjon Bombowy Ziemi Wielkopolskiej i Lidzkiej", Bellona, Warszawa 2004

A dla odmiany - mój antyulubiony autor :003:
Marius Emmerling - "Luftwaffe nad Polską tom 2 - Kampfflieger", Wyd. Armagedon, 2005
"Każdy kilogram nowego samolotu szczególnym dobrem Narodu"

Offline Rammjager

  • ZB
  • *
  • ex-JG300 pilot.
Odp: Piloci samolotów innych niż myśliwskie.
« Odpowiedź #3 dnia: Marca 08, 2006, 14:24:27 »
Można sie z tym zgodzić że miarą "jakości' pilota rozpoznawczego czy transportowego będzie ilość przezytych misji lub przewiezionego ładunku.
Chociaż sądzę , że o wiele lepiej prezentują sie na kadłubie namalowane znaczki zestrzelonych samolotów niz zaznaczone ilości ton przewiezionego zaopatrzenia :004: Niemniej jednak myslę, że wkład jaki wnosili do wysiłku wojennego piloci tych maszyn nie jest doceniany w dostatecznym stopniu.
Może ma ktoś dane dotyczące ile wysokich odznaczeń przypadło w udziale tym pilotom ?

Rola - > opisany przez Ciebie przypadek jest niezłym przykładem tzw "złośliwości rzeczy martwych" mających niemały wpływ na nasze życie  :002: :002:
Ale zmierzam do czegoś innego.
W naszym (moim ?) dotychczasowym wyobrażeniu piloci samolotów bombowych , transportowych czy rozpoznawczych byli ludźmi pozbawionymi"agresji" - tak potrzebnej pilotowi mysliwskiemu. Z reguły myśląc o takim pilocie mamy wyobrażenie gościa w sile wieku, spokojnego i oszczędnego w gestykulacji ...
To moje wyobrażnie zburzyła wspomniane ksiązka o nalocie na Pennemunde.
Dowódca wyprawy płk. John Searby miał 30 lat i na początku wojny był sierżantem-pilotem.
Ale już dowódca pathfinderów który pierwszy zrzucał wskaźniki nad cel, kpt. Brian Slade miał raptem 21 lat !
Inny przykład to pierwszy zestrzelony nad Pennemunde samolot to Halifax z 158 dywizjonu dowodzony przez st. sierż. pilota Billa Caldwell'a który miał 19 lat.
Po prostu aż trudno uwierzyć że tak młodzi ludzie pilotowali bombowce ...
Przykłąd z innej beczki - Paul Zorner - jeden z asów niemieckiego nocnego lotnnictwa mysliwskiego zaczynał swoją karierę jako pilot Ju-52 latając z zaopatrzeniem do Afyki czy na wschodzie ... a miał raptem coś około 20 lat ...


" only mad men fly there where angels afraid to step... "

Offline I/JG53_Angel

  • *
  • Out Of Control
Odp: Piloci samolotów innych niż myśliwskie.
« Odpowiedź #4 dnia: Marca 10, 2006, 10:37:14 »
Można sie z tym zgodzić że miarą "jakości' pilota rozpoznawczego czy transportowego będzie ilość przezytych misji lub przewiezionego ładunku.
Chociaż sądzę , że o wiele lepiej prezentują sie na kadłubie namalowane znaczki zestrzelonych samolotów niz zaznaczone ilości ton przewiezionego zaopatrzenia :004: Niemniej jednak myslę, że wkład jaki wnosili do wysiłku wojennego piloci tych maszyn nie jest doceniany w dostatecznym stopniu.
Może ma ktoś dane dotyczące ile wysokich odznaczeń przypadło w udziale tym pilotom ?
Tzw.cisi bohaterowie.Zawsze będzie ktoś,kto pracuje na  sławę kogoś innego.Niemniej wielu pilotów bombowców latało na nich z własnego wyboru.Ostatnio wpadła mi w ręce książka"Największe podniebne bitwy" ze wspomnieniami pilotów i w niej właśnie wielu z nich latających na wielosilnikowych maszynach przyznawało się do tego,że nie potrafili by się odnaleźć jako piloci myśliwców
Babka wymusza motocykliście pierwszeństwo, dochodzi do wypadku, na szczęscie niegroźnego. Motocyklista podchodzi do DAMY i pyta"Widziała mnie pani?"
"Tak widzialam" odpowiada DAMA
To dlaczego mi pani nie ustąpiła ?
"No ale pan przeciez jechal motocyklem !"

http://img223.imageshack.us/img223/6416/bezpiecznygh0.jpg

MIC

  • Gość
Odp: Piloci samolotów innych niż myśliwskie.
« Odpowiedź #5 dnia: Marca 29, 2006, 10:06:01 »
Cóż, bywały też sytuacje specyficzne, jak np. fakt, że pierwsi piloci nocnych "myśliwców" Ju88 i Do217 rekrutowali się spośród załóg pułków bombowych, bo piloci myśliwscy sobie z nimi nie radzili i woleli Bf110