Czyli cała koncepcja P.50 Jastrząb bierze w łeb, bo P.11c był co prawda o 100 km/h wolniejszy, ale to pikuś, bo był zwrotniejszy. W ogóle nie wim, po co polscy konstruktorzy projektowali dolnopłaty z chowanym podwoziem, skoro P.11c mogły wykręcić każdą maszynę Luftwaffe.

A tak poważnie. Oczywiste jest, że maszyna zwrotniejsza o podobnej lub takiej samej prędkości jak przeciwnik jest lepsza - mówiąc oględnie i generalizując, bo przecież nie tylko te dwa aspekty się liczą. A na wojnie chodziło głównie o to, żeby samolot myśliwski był:
a) jak najszybszy
b) jak najtańszy
c) jak najbardziej niezawodny
d) jak najprostszy w pilotażu
Idealnie te warunki spełniał np. P-51 Mustang. Nie musiał być nawet lepszy od Fw 190D-9 czy Ta 152, bo w przewadze 10:1 Amerykanie robili co chcieli z niemiecką Wunderwaffe. Wojna to nie było Hyperlobby, tylko kosztowna i logi(sty)czna operacja.