Rzekłbym, że całe zamieszanie z kontrowersją wokół SZEROKO rozumianej manewrowości i potencjału myśliwskiego Fw-190 w stosunku do Bf-109 bierze się z odmiennego definiowania tego, jak walczy myśliwiec. Jeśli, jak Gołodnikowa, uczono kogoś, że walka myśliwca to różnorodne manewry w przedziale powiedzmy 250-450kmh, mające na celu wejście na ogon, gdzie np. widząc szansę wejścia na 6 przeciwnika pilot zmniejszał moc silnika, by zwalaniając zacieśnić zakręt, a zaraz potem chcąc odzyskać prędkość oczekiwał dobrgo przyspieszenia, to istotnie Bf-109 musi wyjść na "lepszy" myśliwiec w stosunku do Fw-190. Bo ostatni z pewnością gorzej przyspieszał w poziomie na małych i średnich prędkościach, lecz nie z powodu stosunku moc/opór, a raczej moc/masa.
Jeśli natomiast uczono kogoś, jak pilotów Fw-190, P-47 czy P-51, że ma zobaczyć, zbliżyć się, ostrzelać, odseparować się i dopiero potem zobaczyć, co się stało z przeciwnikiem (co nie oznacza hit&run, a tylko dbanie o poziom energetyczny przy zachowaniu kontaktu z przeciwnikiem), to przyspieszenia na małych prękościach, promień zakrętu, czy prędkość 'statycznego' wznoszenia były bez znaczenia, a liczyły się prękość pozioma, nurkowania, przechylania, zakrętu nieustalonego, własności w zoom climb i uzbrojenie.
Tego też należałoby uczyć pilotów I-185, gdyby był produkowany, bo ewidentnie był projektowany do roli następcy I-16 jako połowa duetu szybki-i-zwrotny i w rezultacie stanowił odpowiednik Fw-190. Inna rzecz, że Polikarpow przoczył fakt, że "zwrotny", tj. dwupłat nowej genreacji, którego też zrobił nie jest już potrzebny (o ile kiedykolwiek był).