Nie twierdzę że historia o miotaczach płomieni powstała tylko i wyłącznie na podstawie tej jednej wypowiedzi w.w. pilota Hurriego ale twierdzę, że jest to jeden z mitów, który powstał na podstawie podobnych wypowiedzi, nie potwierdzony rzeczywistym stosowaniem miotaczy płomieni w bombowcach Luftwaffe w czasie II W.Ś. Pomysł rzeczywiście ktoś może miał, jednak nigdy nikt tego nie stosował. Powodów mogło być wiele:
1.Wrażliwość instalacji miotacza na uszkodzenia ogniem npla.
2.Masa instalacji. (patrz instalacje miotaczy płomieni montowane na czołgach które wymagały przewożenia na holowanym wózku) w samolocie musiałoby to się odbywać kosztem zasięgu (mniej paliwa) lub udźwigu (mniej ładunku użytecznego).
3.Objętość całej instalacji - im mniejsza tym krótszy czas działania, dla przykładu plecakowy miotacz płomieni dawał salwę jedynie 10 sekundową.
4.Stosunkowo mały zasięg 200-300m (na podstawie czołgowych miotaczy płomieni) wrażliwy na turbulentne strugi powietrza generowane przez płatowiec i śmigła nota bene przy prędkości kiluset km/h z którą porusza się samolot.
Jedyna zaleta to moim zdaniem ogromny obszar jaki można pokryć jedną salwą takiego miotacza, w postaci płonącej chmury, jednak wad tego zastosowania jest więcej niż jego zalet (patrz punkty 1-3).
Moje wątpliwości buduję na podstawie braku dowodów, a nie ich negowania, dlatego jeżeli ktoś ma jakieś wiarygodne materiały na ten temat, to z chęcią przyznam mu rację

i wręczę wspomnianą symboliczną nagrodę

Jednak w tej chwili cała historia moim zdaniem, nie zasługuje na propagowanie jako wiarygodnej, ze względu właśnie na brak popierających ją faktów.
Podobnie ma się historia o płonących samolotach widmo, które piloci nocnych bombowców RAF widzieli w czasie nocnych lotów, a które jak twierdzili miały być odpalane przez Niemców na postrach i ku zmniejszeniu morale pilotów RAF, a w rzeczywistości były faktycznie trafionymi, spadającymi, płonącymi samolotami RAF. Po prostu w ferworze walki wyobraźnia i brak czasu na obserwację tworzą takie chochliki historyczne, które zaczynają żyć własnym życiem.