Być może pamiętacie moje posty związane z moim dalekim wujkiem Marianem Cholewką.
Zauważyłem, że zdjęcia już wygasły, więc chciałbym je odświeżyć i dodać kilka nowych, które znalazłem na strychu domu.
Nawiązałem również kontakt z pewnym brytyjskim muzeum oraz stowarzyszeniem, gromadzącym osoby spokrewnione z pilotami, którzy podczas II WŚ służyli w RAF. Czekałem pół roku na odzew i musiałem to wszystko udowadniać.
Przyszykujcie się na mały spam zdjęciami.

Pierwsze zdjęcie ze szkoły chorążych lotnictwa gdzieś w Polsce. Rok bodajże 1926:

Służba w RAF:




A teraz słuchajcie - larytas !!!
Własnoręczny wpis w jego dzienniku lotów, podkreślona data lotu nad Dieppe.
A teraz taka mała adnotacja co do powyższego lotu.
O wyczynie wujka Mariana rozpisywała się prasa angielsko i polskojęzyczna. Otóż podczas operacji Jubille (próba desantu pod Dieppe), już w czasie powrotu do dywizjonu z nad Dieppe, zostali oni zaatakowani przez samotny myśliwiec III Rzeszy. Marian Cholewka - wówczas podporucznik, został ciężko ranny w głowę oraz rękę, lecz udało mu się przelecieć cały Kanał La Manche i wylądować na jednym z angielskich lotnisk. Zaraz po lądowaniu stracił przytomność.
Z opowieści mojego taty, który miał okazję jeszcze poznać wujka usłyszałem, że Marian miał zawsze zgiętą w łokciu nieruchomą rękę. Nawet kiedy było gorąco, nigdy nie podwijał na niej rękawa. Jak się okazało, było to związane z tym oberwaniem w rękę. Przez ten incydent miał wyciętą kość od łokcia, toteż ręką nigdy już nie ruszał. W chwili obecnej szukam jakiś materiałów, starych gazet angielskich jak i polskich. Może coś znajdę na ten temat.
A tu kilka innych zdjęć. Sorry za jakość, ale robione telefonem:
Jako podporucznik ( zwróćcie uwagę na to, że podporucznik miał wtedy jedną gwiazdkę !) - zakładam, że robione na początku wojny.

Jako porucznik:


Dane, które udało mi się zdobyć:
- Service Number: P-0803
- Position: pilot in 317 Fighter Squadron
- Virtuti Militari #: 9617
- Samolot, na którym m.in. latał: Spitfire V JH-Z BL690
Resztę wraz z datą narodzin i śmierci zachowam już dla siebie.
Wydaję mi się, że jakieś zdjęcia jeszcze będą.
Znalazłem ciekawe informacje, bardzo dokładne, rzetelne, zgadzające się z prawdą na jednym z forum. Nawiązałem kontakt z ich autorem, który zaś spotkał się z kimś z rodziny. Niestety nie chce mi wysłać swoich skanów, które zrobił, ani podać mi kontaktu do osoby, z którą rozmawiał, choć ta osoba należy do mojej dalszej rodziny i bardzo chciałbym się z nią spotkać. Minęły lata od jego śmierci i nie wiadomo kto żyje i gdzie mieszka. Jest jednak jakaś osoba, która się tymi informacjami z kimś podzieliła.
To chyba byłoby na tyle.
W chwili obecnej szukam jego grobu.