Głos z kibla dopytywał się czy Su-34 są standardowe, czy nie. Pod koniec 2012 roku na pewno nie były, bo przecież to wtedy rozegrała się dramatyczna afera pomiędzy zakładami w Nowosybirsku, wojskiem i ministerstwem właśnie na tym tle. Wojskowi zarzucili, że Suchoje w ogóle nie nadają się do służby jako sprzęt bojowy, bo każdy jest inny. Jeśli dobrze pamiętam, to jeden z pilotów mówił, że jak w jednym samolocie złącze jest po lewej, to w drugim będzie po prawej, a w trzecim jeszcze gdzieś indziej. Zakład bagatelizował sprawę, twierdząc, że to normalne w każdym takim złożonym programie, zwłaszcza na etapie dostaw pierwszych samolotów.
Jak się sprawa skończyła - nie wiem.