Razor,
2-gi z lewej mierzący w obiektyw?
Pudło, 2-gi od prawej, ale też uzbrojony

Jako nagrodę pocieszenia:
Wybierz sobie miesięczny zestaw kartek
http://polskaludowa.com/dokumenty/dokumenty_kartki.htmJezuuuuu, co się porobiło w tym Lol5
Jeszcze tylko brakuje kogoś kto by powiedział, że w PRL-u było lepiej

PS. Ach ten wspomnień czar 
Jak to zwykle w życiu bywa - jednym wtedy było lepiej, innym gorzej (i niekoniecznie było to związane z polityką itp.) - tak to już jest.
Ale lepiej było z jednego względu - BYLIŚMY MŁODSI

Jako, że LOL to:
- Dlaczego 13 grudnia nie było w dobranocce Pszczółki Mai?
- Bo nie znaleźli takiego małego mundurka.
W slajdach to nawet "Czterej pancerni" wyszli
.
Czterech pancernych i psa wysłano do Czechosłowacji wraz z wojskami Układu Warszawskiego. Pancerni przekroczyli granicę, Szarik nie chciał iść dalej.
- Jestem pies, nie świnia - zaszczekał.
Coś dla "niemieckiego" forum:Babcia poszła się zapisać do ZBoWiD-u. Pytają ją:
- Dlaczego?
- Ano, w czasie wojny pomagałam partyzantom.
A co dla nich robiliście?
- Nosiłam do lasu mleko, chleb, masło...
- I co oni na to? Zadowoleni byli?
- O tak! Zawsze mówili: Danke, Danke!
- Ależ babciu, przecież to byli Niemcy!
- Ale z NRD.
I dla miłośników Pana Andrzeja L. (dawnego dyrektora PGR):Do spółdzielni przyjechał inspektor partyjny z powiatu. Po zwiedzeniu gospodarstwa zwraca się do jednego z rolników:
- Dzisiaj mija rok od założenia waszej spółdzielni. To świetna okazja, aby uczcić tę rocznicę. Dlaczego nie zabijecie jakiegoś wieprzka albo kilku kurczaków?
- A co te zwierzęta temu winne? - pyta się rolnik.
-----
- Nasz PGR jest całkowicie zautomatyzowany - chwali się dyrektor Redaktorowi.
- Proszę spojrzeć. Tylko nacisnę ten guzik i już ze stodoły wylatuje dziesięciu pracowników z widłami.
A to tak a propos tych kartek:- Z życia wzięte:Pracowałem przez pewien czas (przed wojskiem) w Fabryce Mebli, w kontroli technicznej i było nas dwóch. A gdzie jest dwóch pracowników to ktoś musi być szefem - byłem "młody", więc szefem został kolega. Profitów z tego nie miał (jakieś parę groszy), roboty tyle samo co ja - w końcu nas dwóch, a hale 4 - i tak każdy "obstawiał" dwie. Ale on było kierownik - więc "umysłowy" i dostawał kartkę na 2,5 kg mięsa, a ja "fizyczny" na 4 kg - oj warto było być "fizolem"
- A teraz "prawie z życia" 
Czasy twardej komuny. Świeżo upieczony profesor matematyki udał się do urzędu zatrudnienia, by znaleźć sobie robotę.
- Jakie ma pan wykształcenie?
- Jestem profesorem matematyki.
- Umysłowy... jeszcze profesor... no przykro mi, nie ma roboty dla profesorów... Polska się buduje, rąk do pracy trzeba, a dla profesorów... no cóż, pracy nie ma...
I tak co miesiąc. W końcu profesor puknął się w czoło, poszedł do innego urzędu.
- Jakie ma pan wykształcenie?
- Niepełne podstawowe.
- Ooo... to wie pan, będzie dla pana robota, tylko... niepełne podstawowe, to tak nieładnie wygląda. Na kurs pana poślemy. I tak się stało. Profesor wchodzi niepewnie do sali, w ławkach siedzą sami "dojrzalsi" ludzie. Siada niepewnie w ławce. Po chwili wszedł belfer, zaczął coś tam tłumaczyć, zobaczył nowego i poprosił go do tablicy.
- Proszę mi napisać wzór na pole koła.
- Eeee....
Pole koła.... pole koła... cholera, kiedy to profesor używał tak trywialnych wzorów... Pole koła, jak to szło?? No ale nic, jestem profesorem, wyprowadzę sobie... Bierze kredę i liczy... Jedna tablica wyliczeń, druga, trzecia, czwarta, piąta.... minus PI r kwadrat. Skąd ten minus??! Gdzieś jest źle...
W tym momencie cała sala szepce:
- Zmień kierunek całkowania...
PS.
"Żołnierz Polski" - super gazeta - nadal posiadam ponad 100 pieczołowicie wycinanaych żyletką opisów samolotów, okrętów, dział czy karabinów. Następnie naklejonych na brulion formatu A5 (pamiętam że zwędziłem go tacie) i noszonych codziennie do szkoły aby w dyskusji móc się podeprzeć "fachową" lietraturą.
He, He, He ! Też mam jeszcze coś takiego - ale inna technologia - wycinki naklejane na kartki z "bloku technicznego" oraz okładki z tektury oklejonej tapetą.