Dla mnie Pewex = "resoraki", można już było mieć takiego za "jedyne" 1$ 50 centów.
Trochę wcześniej (jakoś tak w "szczytowym" Gierku) były w normalnych "zabawkarskich" po 60 złotych

... albo na "Skrzydlatą Polskę" ? Ależ one pachniały w ten piątek !
U mnie była chyba w środy - ale do kiosku na osiedlu przychodził 1 egzemplarz i trzeba było odstać pod kioskiem jakieś 3-4 godziny w kolejce żeby ją dostać

Tata po "znajomościach" w jakimś podwarszawskim GS zakupił worek cukru (50KG) wiadomo, że w celu dalszego przerobu
.
Tak ten cukier ... Gdzieś tak w końcowym Gierku poszła plota, że był na niego zamach (bo facet trochę wtedy kulał) i zaraz powstał dowcip:
- To nieprawda, że był zamach na Gierka.
- Po prostu koń go kopnął.
- Bo zamiast cukru dał mu kartkę !Płyn Lugola? Lata 80. wspominacie?
No to proszę! Zgadujcie, który to Labovsky na tym zdjęciu 
Płyn Lugola - ja przez ten "Wasz"

płyn Lugola - nic nie mogłem "wyrwać" po pochodzie pierwszomajowym (a myślicie, że po co się na niego chodziło

), bo dziewczyny z "medyka" zasuwały od razu Wam ten płyn do gardełek wlewać (w czynie społecznym of course)

Na fotki się zebrało to proszę i ode mnie - rozstrzygnięcie "konkursu", który to Razorblade w sobotę rano jak wrócę z dyżuru


Oh, te zabawy w partyzantów w pobliskich przydrożnych lasach na lubelszczyznie
Miałem pomarańczową sprężynową flinte, to była broń, Później zrobilem sobie Diegtiariewa
z drewna, metalowe wieko z wiadra od farby robiła za talerz.
No tak te wojny po lasach ...
Ja miałem MP-40 wyciętego ze sklejki "osiemnastki" - prawie jak prawdziwy

Z trzonka od toporka (do zakupienia w sklepie ogrodniczym - ale się kobieta zdziwiła jak przyszła banda dzieciaków po te trzonki) wychodził fajny STEN, dodawało się magazynek z paska sklejki, montowało z przodu kołek meblowy jako lufę (bo to Mark III był

) i kolbę z kawałka rury - to było modelarstwo

skala 1:1

.
A był jeszcze panzerfaust na bazie rury od tzw. "Kasi" ("odkurzacz" o napędzie ręcznym), głowicę mi znajomy ojca wytoczył gdzieś z drewna w jakiejś fabryce.
Z kolesiem to nawet moździerz mieliśmy - zrobiony z rury PCV
A z "kupnych" to pamiętam miałem taki duży zielony ckm Maxim, na kółkach - a jakże i gwiazdą na tarczy ochronnej

Tak dzieciństwo faktycznie było skrzywione ...

PS. A nie czepiać się Schmeissera za to morze, bo akurat co by nie mówić o tamtych czasach to nawet zwykłego "robola" było stać na wczasy nad morzem - więc nie przesadzajcie z tym "komuszym pomiotem"

.