Wacek Król za całą działalność min. za Cyrk Skalskiego, którym dowodzili na przemian, za książki które tak miło wypełniły mi okres podstawówki( zaparkowanie "garbatego" pod kasynem oficerskim

)
Meissner(Szmajs może mieć obikekcje jak ostatnio do tego pana

) i reszta spółki z 304 za proces o pobicie Holendrów "bo mówili po niemiecku"
Oraz nie pamiętam nazwiska tego pilota, ale poszukam w książkach może znajdę.
Może ktoś zna tą historię to mi podpowie
Cała akcja miała miejsce w Anglii otóż jeden z naszych o niemiecko brzmiącym nazwisku, spuścił Niemca podobno całkiem niezłego pilota o polsko brzmiącym nazwisku, Niemiec poprosił o spotkanie z tym asem który go strącił.
Obaj panowie się spotkali jak się okazało Polak pracował przed wojną w przygranicznej posiadłośći naturalizowanego Niemca po wyjaśnieniu sobie spraw geograficzno-narodowościowych.Nasz pilot bezczelnie

oświadczył asowi Luftwaffe, iż był to jego pierwszy lot bojowy więc powinien zreflektować swój pogląd co do techniki pilotażu
Nie wiem do końca gdzie przeczytałem o tym zdażeniu
(zdarzeniu) i ile jest w nim prawdy więc jeżeli ktoś wie cokolwiek prośiłbym o sprostowanie
To już moje ostatnie upomnienie odnośnie poprawnej pisowni. Dziadek Kos.