To bardzo proste - Heidfield w niemieckich mediach zapowiedział, że wygra z Kubicą w swoim domowym wyścigu, więc tak stać się musiało

A na serio to wszystko pokiełbasiło się po kraksie Glocka i wjeździe SC na tor - dla mnie wogóle idea SC jest poroniona (a przynajmniej zasady, na jakich się to odbywa).
W sumie jest tylko 1 pytanie - ile paliwa miał jeszcze Kubica, kiedy dostał polecenie zjechania do PITa za drugim razem. Bo jeśli jeszcze na 8-10 okrążeń, to jak zwykle twardogłowi z BMW dali ciała, jeśli na mniej - można się zastanawiać, jeśli mniej niż 3, to w sumie musiał zjechać. Wtedy to właśnie Heidfieldowi udało się odskoczyć do przodu za Lewisem, bo cała czołówka zjechała do boksów i ścigała się między sobą, podczas gdy HEI i HAM kręcili sobie czasy zwiększając przewagę nad czołówką.