Premiera nowego Fallouta przechodzi na forum bez echa, więc może ja zacznę.
To powinno znaleźć się w podsumowaniu, ale jakby komuś nie chciało się czytać to niech przeczyta chociaż to:
Wsiądźcie w tramwaj, taksówkę, swój samochód, czy co tam macie pod ręką i jedźcie kupić tę grę. Wyświadczcie sobie tę przysługę jak najszybciej, a dostaniecie tony grywalności i RPG-owej rozrywki na najwyższym poziomie.
Od dłuższego czasu gram sobie w różne tytuły, czasem lepsze, czasem gorsze, jednak nie pamiętam już kiedy ostatnio doznałem ''syndromu jeszcze jednego questa'', a ta gra właśnie taka jest, jak narkotyk.
Fabuła zaciekawia już od pierwszych chwil, na dodatek dzięki różnym wyborom potrafi potoczyć się inaczej co pozwala zobaczyć siedem różnych zakończeń (podobno). Dialogi są napisane tak ciekawie i naturalnie, że większą przyjemność czerpię z części ''gadanej'' gry, niż ze ''strzelanej''. Zadania potrafią zaskoczyć. Trzy dni temu zacząłem questa pozornie polegającego na zabiciu ghuli w fabryce. Rozgałęził się on tak, że może dzisiaj go dopiero skończę. Jeszcze fajniejsze jest to, że da się go wykonać co najmniej na dwa sposoby, na Rambo i z cichacza, dzięki mieszance retoryki, Stealthboyów i odkryciu właściwego wejścia. I tu przechodzimy do następnej cechy gry. Statystyki naprawdę mają znaczenie, podobnie jak system frakcji jak i wybory przed którymi stawia nas gra.
Co dziwne teren i lokacje, tak monotonne i jednakowe w trójce, choć nie odbiegają stylem od poprzednika przyciągają do siebie jak magnes. Co chwila łapiesz się na tym, że koniecznie musisz sprawdzić co jest za tamtymi wzgórzami. Śmiem twierdzić, że ''eksploratorzy'', którzy oprócz fabuły muszą zajrzeć pod każdy kamyczek spędzą przy tej grze nie tyle tygodnie, co miesiące, bo gra jest ogromna. Przy okazji tej tezy przytoczę jeszcze jedną cechę gry - ona nie nudzi. To z pozoru proste stwierdzenie ma w moim przypadku drugie dno, otóż ja nie bardzo lubię sandboxy. Nawet jeżeli na początku tego typu gra mnie wciągnie to po jakimś czasie właśnie nuda, monotonia i brak trzymającej mnie za mordę fabuły sprawia że rezygnuję. New Vegas, choć już gram trochę, puścić mnie nie chce. Ani przez chwile nie opadły emocje ani przez chwile się nie nudziłem i wciąż chcę jeszcze.
Z minusów należy wymienić przejętą w spadku po Bethesdzie ogólnie pojętą mechanikę gry, kiepskie animacje i grafikę (mam na myśli styl, nie technikalia), oraz dość słaby stan techniczny kodu (...ehh Obsidian), jednak to wszystko z nawiązką wynagradza jakość gry. Wolę słaby technicznie fabularny majstersztyk, niż gniota z cudowną grafiką.
Obserwując jak padają w tym roku kolejne zasłużone serie (tak, to przede wszystkim na ciebie patrzę Mafio), jestem szczerze zaskoczony poziomem nowego Fallouta. Jak dla mnie, w tej chwili, jest to nie tylko gra roku, ale i jeden z najlepszych RPG-ów w jakie grałem.
Zakończę cytatem z jednego z forów:
"Bethesdo, rób sobie następnego TES-a, Fallouta zostaw Obsidianowi".