Z tezą, że "Ciemnoniebieski świat" jest romansidłem bym polemizował. Oczywiście jest tam jakiś wątek miłosny, jest wątek przyjaźni między pilotami, ale jeśli poczyta się wspomnienia pilotów z BoB, to można dojść do wniosku, to łatwo zauważyć, że sporo miejsca poświęcają oni właśnie na wspomnienia nie tylko walk, ale i relacji z innymi pilotami i miejscowymi dziewczynami

. Poza tym w filmie ten wątek jest pokazany zupełnie inaczej niż w Pearl Harbor, a oprócz tego ciekawie przedstawione są losy głównego bohatera - zero patosu, czy cukierkowego patriotyzmu, a zamiast tego mamy dość prawdziwie (przynajmniej moim zdaniem) pokazane to co często spotykało po wojnie pilotów z krajów będących pod skrzydłami wielkiego brata - tak na prawdę spokojnie można by zmienić nazwiska i film mógłby być o polskich lotnikach.. może dlatego też mi się tak podobał. Naprawdę bardzo bym się cieszył, gdyby Polacy zamiast kręcić kolejnej lektury zrobili coś takiego. Poza tym fajne jest to, że mamy film o lotnikach, a nie supermanach w spitach. Osobiście uważam, że wątek fabularny (nawet miłosny, czy poruszający tematykę przyjaźni) nie musi od razu filmu skreślać, pod warunkiem, że jest dobrze zrobiony.