Autor Wątek: Latające niewypały  (Przeczytany 26013 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Odp: Latające niewypały
« Odpowiedź #75 dnia: Listopada 18, 2006, 23:45:45 »
Chyba się zaczyna ....  :002: :banan yes, yes, yes...
Nie da Ci żona nie da sąsiadka,
Nawet nie przyjdzie im to do głowy,
Tego, co da Ci sierżant sztabowy.

http://www.1pl.boo.pl/

Offline Labienus

  • *
  • Corsaires Fanaticus
Odp: Latające niewypały
« Odpowiedź #76 dnia: Listopada 19, 2006, 00:34:36 »
Labovsky, powtarzam powoli jeszcze raz: ŻADEN samolot w historii lotnictwa nie spadał/nie stał niesprawny "w krzakach"/nie był został zestrzelony tak często jak Ił-2. Jeśli możesz obalic tę tezę to zapraszam do dyskusji, uprzedzam jednak że jestem przygotowany  :021:
Spokojnie Elwoodzi ja też. Przecież byłem jednym z pierwszych piewców tragedii tej konstrukcji na DWSie.... nawet Szmajser się ze mną kłócił, że nie było TAK źle, i że koncepcja była dobra hihi Pamiętam jak dziś lol

Pozdrawiam

P.S. Co fo F4F-4.... Sunny, czemu mnie nie wołałeś? :P
« Ostatnia zmiana: Listopada 19, 2006, 00:39:54 wysłana przez Labienus »

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: Latające niewypały
« Odpowiedź #77 dnia: Listopada 19, 2006, 00:37:57 »
Sam sobie poradziłem  :020: W śmiglakach nie siedze, ale swoje przecież wiem  :121:

Offline Labienus

  • *
  • Corsaires Fanaticus
Odp: Latające niewypały
« Odpowiedź #78 dnia: Listopada 19, 2006, 00:40:03 »
Dodam jeszcze równie kontrowersyjną tezę - nawet Buffalo był całkiem całkiem... co też NIE TYLKO panowie Finowie ładnie wykazali. Największą wadą tego samolotu nie była żadna z jego charakterystyk lotu.... a "jedynie" godna Sowietom pozazdroszczenia awaryjność. Ten samolot poza tym, miał nieszczęście być produkowanym przez Brewstera... a to oznacza, że nigdy nie było go dużo. Poza tym media nagłośniły kilka jego spektakularnych porażek i zrobiła się "latająca trumna". A że nad Malajami potrafił niezłego łupnia Japończykom dać to już się nie pamięta.

Botras

  • Gość
Odp: Latające niewypały
« Odpowiedź #79 dnia: Listopada 19, 2006, 00:47:33 »
Ba! F2A-2 z 554kmh i wznoszeniem 4,9 min na 4,6km to był jeden najlepszych mysliwców świata w 1940r! Naprawdę bardzo blisko za parą debeściaków, tj. Emilem i Spitfire Mk.I! Żeby tak w F2A-3 nie dodali pół tony masy do tego samego silnika...

Offline Labienus

  • *
  • Corsaires Fanaticus
Odp: Latające niewypały
« Odpowiedź #80 dnia: Listopada 19, 2006, 00:51:39 »
No niestety - wymogi US Navy, a silnika innego nie mieli.

Offline F. von Izabelin

  • *
  • Prawy człowiek lewicy
    • CMHQ Flying Circus
Odp: Latające niewypały
« Odpowiedź #81 dnia: Listopada 19, 2006, 19:34:07 »
Amerykanie i porządek .... te dwa słowa coś niechcą pasować do siebie.
Pozdrawiam!


Nie pasują? To jest wątek o samolotach, a nie stereotypach. Mogę napisać że np. niepijący i niekradnący Polak nie istnieje.
Zanim pojedziesz o braku porządku u hamburgerów, proponuje przyjrzeć się kulturze technicznej jaką prezentowali Amerykanie w DWŚ, a np. Japońce, Brytole czy Niemcy. O obywatelach radzieckich z litości nie będę nic mówił.
Chociaż kroczę Dolina Śmierci,
zła się nie uleknę...
bo lecę na 6 kaflach i się wznoszę...

Offline janweg

  • *
  • Świętoszek
Odp: Latające niewypały
« Odpowiedź #82 dnia: Listopada 19, 2006, 22:43:46 »
Owóż Amerykanie wygrali bitwę o Guandalcanal,  dlatego, że zaprzęgli cywilnych logistyków  z przemysłu, do zaplanowania wyładunku desantu. Japońscy zawodowi wojskowi - doświadczenie przecież w planowaniu operacji desantowych - nie przewidzieli po prostu, że można wyładować tak dużo wojska w tak krótkim czasie. To `a propos organizacji u, jak to wy nazywacie Hamburgerów.

Odp: Latające niewypały
« Odpowiedź #83 dnia: Listopada 20, 2006, 19:09:01 »
Zanim ktoś coś powie o burdelu w amerykańskiej, czy jakiejkolwiek innej armii, to niech wykaże się jakimkolwiek doświadczeniem praktycznym w dziedzinie wojskowości.  :002:
Nie ma armii w której nie ma "burdelu". Wszyscy tylko chcą sprawiać wrażenie, że jest porządek.
Moim zdaniem najlepiej wszystko funkcjonuje gdy ludzie znają swoje zadania i starają się je wypełnić. Jeżeli armia chce, żeby ludzie wykonywali tylko polecenia i trzymali się przepisów, to my to w cywilu nazywamy :włoskim strajkiem".
Każda armia funkcjonuje na zasadzie "włoskiego strajku", a to już jest niezły burdel.  :002:

Pogo

  • Gość
Odp: Latające niewypały
« Odpowiedź #84 dnia: Listopada 21, 2006, 18:36:17 »
Burdel to jest u nas w MONIE.
Pamiętam jak kiedyś kumpel dostał wezwanie na WKU a miał wtedy 32 lata .
Więc mu powiedzieli że jest za stary i mu wbiją rezerwę .A on na to że on chce iść do woja i już !!!! dzieciaki w sali jak to słyszały to o mało co się nie popłakały by być na jego miejscu . No i oczywiście mu odmówiono ale jak powiedział że mają tutaj bajzel i takie tam i on nagłośni tą sprawę w mediach (czyli przegląd lokalnej gazety  )  to zaczęli trząść portkami. Ech żałuje że tego nie widziałem ubaw na 102 …
;D
A sorry za OT tak mi się jakoś przypomniało zresztą takich opowieści o naszym woju to znam więcej jeszcze raz sorry.

A co do Guadalcanal bo tak się to pisze Japończycy prędzej czy później i tak by tą wojnę przegrali .Brak panowania na Pacyfiku oznaczał klęskę zresztą nie mieli oni szans z potęgą gospodarczą Hamburgerów a o ropie to już nie wspomnę .

Offline Labienus

  • *
  • Corsaires Fanaticus
Odp: Latające niewypały
« Odpowiedź #85 dnia: Listopada 21, 2006, 18:47:28 »
;D
A co do Guadalcanal bo tak się to pisze Japończycy prędzej czy później i tak by tą wojnę przegrali .Brak panowania na Pacyfiku oznaczał klęskę zresztą nie mieli oni szans z potęgą gospodarczą Hamburgerów a o ropie to już nie wspomnę .
Ehhh... bzdury.

To tak jak z tymi Niemcami skazanymi z góry na porażkę w wojnie z ZSRR.

Po pierwsze Japończycy nie umocnili pozycji, które zdobyli, tylko zawiesili tę część planu Go (?) i zdecydowali się na szybkie opanowanie Nowej Gwinei i wysp Salomona. W tym ostatnim pewne racje mieli, ale stety czy niestety tam utknęli.
Po drugie gdyby je zdobyli w całości, to powrót na te wody amerykańskiej floty byłby raczej mocno problematyczny. Zaś zdobycie Nowej Kaledonii i Fidżi to byłby końcem marzeń o jakimkolwiek odbijaniu czegokolwiek. Australia izolowana, USA nie ma skąd dokonać wypadu... a barki desantowe przez Pacyfik cały płynąć nie będą.

... i wersja F4U-2 byłaby produkowana w większej ilości niż F4U-1 :D

Odp: Latające niewypały
« Odpowiedź #86 dnia: Listopada 24, 2006, 09:14:50 »
Nikt nie wspomniał o Jaku-2, a zdaje mi się, że w tym wątku doskonale odnajdzie on swoje miejsce w historii VVS.
W końcu J.S. osobiście zadecydował o podjęciu produkcji tego samolotu.
No i przypomniałem sobie o jeszcze jednej rekreacyjno-sportowej awionetce - Caudron - Renault CR.714.

Offline Ros

  • *
  • Uziemniony
Odp: Latające niewypały
« Odpowiedź #87 dnia: Listopada 24, 2006, 09:18:52 »
Nikt nie wspomniał o Jaku-2, a zdaje mi się, że w tym wątku doskonale odnajdzie on swoje miejsce w historii VVS.
W końcu J.S. osobiście zadecydował o podjęciu produkcji tego samolotu.

A może mógłbyś dodać coś więcej? Ja wiem, że Google jest naszym przyjacielem i w ogóle, ale Elwood już wspominał o tym żeby nie rzucać samymi nazwami samolotów tylko napisać parę zdań uzasadnienia. W końcu ten dział ma powiększać naszą wiedzę...
Though I fly through the Valley of Death I shall fear no Evil for I am at 80,000 feet and climbing
36 Quai des Orfevres

Odp: Latające niewypały
« Odpowiedź #88 dnia: Listopada 24, 2006, 09:31:18 »
Oczywiście, tak na szybko i bez materiałów pod ręką.
Zasięg - 800km, czyli cieniutko.
Dwa silniki z serii M (a to już chyba wiele mówi na temat niezawodności, przegrzewania się itp).
Silniki zamontowane w podobnych kratownicach, co w Jaku-1, co doskonale utrudniało do nich dostęp.
Udźwig - całe 400 kilogramów bomb, czyli jak na samolot dwusilnikowy to raczej mało.
Opancerzenie - to chyba tylko spadochrony pod czterema literami załogi.
Uzbrojenie strzeleckie to w większości egzemplarzy 1x7,62mm strzelca.
Jedyna zaleta to prędkość maksymalna przekraczająca 500km/h, no chyba, że się przegrzał   :004:.

Offline Ros

  • *
  • Uziemniony
Odp: Latające niewypały
« Odpowiedź #89 dnia: Listopada 24, 2006, 15:23:53 »
Dzięki Geni za ustosunkowanie się do mojej prośby. :)

Ja sam również trochę poszukałem i trafiłem na taką oto stronkę. Potwierdza ona wszystko to co napisał Geni i możnaby do tego dodać jeszcze niską jakość wykonania, która polepszyła się jednak po przeniesiu produkcji do Moskwy oraz trudny pilotaż maszyny (słaba stateczność podłużna). Wystarczy dodać, że piloci tych maszyn nazywali je
Cytuj
"Bezużytecznymi Bombowcami" (biespoleżnyj bombardirowszczik)
(cytat z wyżej podanej strony).
Co ciekawe, szybko rozpoczęto prace nad następcą Jaka-2 czyli Jak-4 (lub BB-22 bis), który jednak okazał się być niewiele lepszy niż jego poprzednik. Był wprawdzie szybszy (530 km/h) jednak ciągle miał słabe uzbrojenie (1 SzKAS pilot oraz 1 obserwatora), nie był opancerzony (pewnie żeby mógł osiągnąć te 530 na budziku) i z ładunkiem bomb miał słabą stabilność. Śmieszne jest też to, że o ile teoretycznie mógł zabierac 900 kg bomb to w praktyce łatał tylko z 400 kg...
Zastanawia mnie jedna rzecz a mianowicie prędkość maksymalna Jaka-2 wynosiła 400 km/h co dosyć znacznie odbiegało od tych 560 jakie wyciągał prototyp (oczywiście nieuzbrojony). Czy zatem ktoś (Leon? :)) mógłby się ustosunkować do informacji, które wrzuciłem bo ja nie mam niestety dostępu do bardziej wiarygodnych źródeł. Chociaż ta strona na której opierałem swoje "rewelacje" wydaje się być ciekawa pod względem poznawczym. :)

Pozdrawiam,
Ros
Though I fly through the Valley of Death I shall fear no Evil for I am at 80,000 feet and climbing
36 Quai des Orfevres