Ad. "Wybór naboju"1. Musimy brać pod uwagę czasy w jakich powstawała "Pepesza". Ugruntowany pogląd, że amunicja
9mm x 19 Parabellum jest amunicją optymalną dla wojskowej broni krótkiej i pistoletów maszynowych, pochodzi już z czasów powojennych. Praktycznie jeszcze 20-30 lat temu spierano się czy skuteczniejszy jest pocisk lekki i szybki, czy ciężki lecz o znacznie mniejszej prędkości.
2. Użycie w pistolecie maszynowym PPSz amunicji 7,62 mm x 25 było naturalną konsekwencją zastosowania tego naboju jako standardowego naboju w pistoletach (TT) i pistoletach maszynowych (PPD) w ówczesnym Związku Radzieckim. Broń zwykle projektuje się do istniejącego i używanego już w armii naboju, ponieważ z zasady wojsko stawia takie wymagania. Zmiana amunicji na skalę całej armii (i to jeszcze tak dużej jak armia ZSRR) to sparawa wielokrotnie bardziej kosztowna niż wymiana broni (która odbywa się sukcesywnie). W obliczu toczącej się już wojny w Europie i spodziewanego zaangażowania ZSRR w ten konflikt (fakt - nie liczono, że nastąpi to tak szybko - ale to inna bajka) wymiana amunicji na skalę całej armii byłaby głupotą. W zasadzie tylko Niemcy zdecydowali się na taki zabieg w prowadzając zupełnie nową klasę broni - karabin szturmowy, co jednak skutkowało znacznymi problemami zaopatrzeniowymi.
3. Nabój 7,62 mm x 25 TT powstał z naboju 7,63 mm x 25 Mauser (praktycznie były identyczne), natomiast amunicja 9 mm Parabellum wywodzi się z amunicji kalibru 7,65 mm stosowanej do pistoletu Borchardt C 93. Zreszta pistolet Lugera skonstruowany początkowo w kalibrze 7,65 mm, wywodził się w prostej linii od pistoletu Borchardta (Luger był głownym konstruktorem w DWM, gdzie produkowano C93 po przeniesieniu jej z Löwe). Taka sama była zasada działania z mechanizmem kolankowo-dźwigniowym, mechanizm spustowy itd. W zasadzie jedyną zasadniczą zmianą było umieszczenie sprężyny, która przeniesiona do chwytu pozwoliła na skonstruowanie pistoletu o sensownych wymiarach i znacznie poprawionej ergonomii.
Błędną tezą jest, że pistolet Mauser C96 nie wszedł, na wyposażenie armii bo miał nabój 7,63mm, a Luger (zwany początkowo też Borhchardt-Luger) 9mm. W czasie prowadzenia testów, które zaowocowały przyjęciem do uzbrojenia broni Lugera, pistolet jego konstrukcji strzelał nabojem 7,65mm! Pistolet Lugera wygrał bo był nowocześniejszy (np. zasilanie z magazynka w chwycie, a nie z łódki), bardziej wygodny (krószy bo magazynek w chwycie, a nie przed spustem) itds. co jednak nie jest tematem wątku. Amunicję 9mm do tego pistoletu wprowadzono dopiero po prawie 5 latach.
4. Amunicja 7,62 x 25 mm rozpowszechniła się tam (w ZSRR) ze względu na popularność pistoletów Mausera w Carskiej Rosji - Rosja Radziecka, a potem ZSRR przejął uzbrojenie po poprzedniku ze wszystkimi tego konsekwencjami (np. niezbyt dobrym i strzelającym nieco archaiczną amunicją karabinem Mosin) w tym z amunicją rewolwerową 7,62 mm Nagant i pistoletową 7,63 Mauser
5. O "sile przebicia" istniejącego w armii naboju świadczą chociażby próby skonstruowania pistoletu maszynowego przez Tokariewa do naboju rewolwerowego 7,62 mm (od rewolweru Nagant - łuska z kryzą!).
6. Ponadto - wybór naboju tamtych latach nie był wcale taki jasny bo wystarczy wspomnieć:
- skonstruowany po IWŚ amerykański Thompson, strzelający amunicją 11,43 mm x 23 (.45 ACP)
- skonstruowany w latach trzydziestych francuski pm MAS-38, który strzelał słabą amunicją 7,65 mmx 17SR
- pochodzący z 1942 roku japoński Typ 100, strzelający kiepską amunicja 8 mm Nambu
- w Wielkiej Brytanii przyjęto amunicję 9 mm Parabellum przy konstrukcji Stena w zasadzie dlatego, że zdobyto jej duże ilości na Włochach w Erytrei. Ponadto kopiowano już MP28 jako Lanchester z konsekwencją zastosowanej amunicji. Gdyby nie te zdobycze to bardzo możliwe, że wprowadzono by amunicję 11,43 mm (choć to tylko dywagacje) gdyż zamówieono spore ilości Thompsonów zza oceanu.
Czyli z kilku większych państw biorących udział w poczatkowym okresie IIWŚ: Francja, USA, ZSRR i Japonia - posiadały naboje inne, gorsze niż uznany po wojnie za standardowy kaliber 9 mm.
7. Amunicja 7,62 mm x 25 miała swoje zalety - przede wszystkim celność, spowodowana wysoką prędkością i płaskim torem pocisku oraz siłę przebicia. Owszem amunicja 9mm Parabellum ma przewagę jeżeli chodzi o siłę rażenia celu żywego - ale czy w zastosowaniach wojskowych (odmiennie jak w działaniach specjalnych czy policyjnych) ma to tak wielkie znaczenie? Zjawisko, o którym wspomniałeś - czyli "zabierania ze sobą" energii po przejściu "na wylot" ma znaczenie gdy kula po drodze nie trafi np. w kość. Dlatego w zastosowaniu policyjnym rozpatruje się takie przypadki, tam strzał musi być pewny (bo niewyelimiwany natychniast przestępca może komuś zagrozić), natomiast w warunkach wojskowych raczej ma znaczenie celność (strzela się na większe odległości) i siła przebicia (np. hełmu stalowego), oraz cena amunicji.
Choć faktem test, że na tle używanej ówcześnie amunicji pistoletowej nabój 9 x 19 mm Parabellum okazał się najlepszy to amunicja 7,62 mm x 25 (mniejsza siła rażenia celu żywego) czy 11,43 mm x 23 (zbyt duża waga wpływająca na ciężar broni i przenoszony zapas amunicji)
nie były gorsze w takim stopni, aby to dyskwalifikowało je jako "nabój przeciętny" w zastosowaniu wojskowym.
Ad. "Szybkostrzelność"W PPSz była większa niż w innych pistoletach maszynowych tego okresu i wahała się w zasadzie od 800 do 1000 strz/min. w zależności od partii produkcyjnej i dokładności wykonania (np. siła sprężyny).
Duża szybkostrzelność była zarówno pewną wadą jak i zaletą.
Wady:
- szybsze nagrzewanie się lufy przy
ogniu ciągłym- szybsze zużycie amunicji
Zalety:
- większe natężenie ognia (czasem bywa przydatne - np. przy "wymiataniu" pomieszczeń czy okopów)
- większe prawdopodobieństwo trafienia celu (broń nie schodzi tak szybko z linii celowania)
Jaka była szybkostrzelność wśród innej broni tego okresu:
MP-40 - raczej niska około 400-500 strz/min.
Thompson - zależnie od wersji 700-800 strz/min.
Suomi - spora (jak w "pepeszy") 900 strz/min. (a przecież broń uznawana powszechnie za dobrą)
Fakt, że w czasie wojny większość wzorów broni typu pistoletu maszynowego miało szybkostrzelność w granicach 600 strz/min, jednak po wojnie ustalił się pogląd (z którym się zgadzam), że szybkostrzelność pistoletu maszynowego powinna być zblizona do 800 strz/min. - np. uważany za jeden z lepszych na świecie niemiecki MP-5.
Ponadto mechanizm spustowy PPSz pozwala na bezproblemowe oddawania krótkich serii - a właśnie takie serie są postawowym ogniem prowadzonym z pistoletu maszynowego. Dość skuteczny hamulec podrzutu (poprzez odpowiednie ukształtowanie koncówki oslony lufy) w tej broni powoduje że seria rozkłada się raczej w pionie. Przy strzelamniu serią 3 strzałów na odległość 25 metrów (postawa stojąc, z wolnej ręki) dwa pierwsze pociski układają się jeden nad drugim w odstępie jakiś 25-30 cm. Przy strzelaniu z podparciem broni o podpórkę (symulacja strzelania z okopu) na odległość 75 metrów też dwa pierwsze pociski bez problemu można ulokować w tarczy.
Żołnierz w stresie będzie miał zawsze nendecję do przetrzymania spustu o 1-2 sekundy dłużej niż trzeba a to w przypadku PPSzy wypróżniało pół bębna
No nie przesadzaj czas nacisku na spust mierzy się nie w sekundach, a ułamkach sekund!
Zgoda, że w stresie łatwiej przedłużyć serię, ale jeżeli będzie dwukrotnie przedłużenie serii to zamiast 3-4 strzałów, padnie 6-8 - a nie pół bębna. Spore znaczenie ma tu oczywiście doświadczenie strzelającego inaczej strzelał "rzestraszony kołchoźnik" przygnany do armii, w trakcie swojej pierwszej walki, a inaczej "stary wyga" frontowy. Mechanizm spustowy PPSz jest dość miękki i umożliwia łatwe kontrolowanie serii (na podstawie egzemplarzy produkcji powojennej)
Niestety to mi przypomina poszukiwanie "złotego środka", który znaleziono dopiero wiele lat później - czyli
ogranicznik długości serii.
W części broni aby skrócić serię, zmniejszano szybkostrzelność często aż do 400 strz./min., ale czy było to rozwiązanie dobre. Zakładam, że strzelałeś też z pistoletu maszynowego PPS, w którym ta szybkostrzelność została obniżona do 550 strz./min. Konstrukcja broni jest podobna (zamek swobodny, strzela się z otwartego), amunicja ta sama, tylko ciężar PPS jest o około pół kilograma mniejszy. Jaki jest efekt porównania z PPSz, przy strzelaniu seriami? W PPSz odrzut broni odczuwa się pozornie "później" (w stosunku do kolejnego strzału) i ma on znacznie mniejszy wpływ na drugi strzał w serii. Natomiast w strzelającym wolniej PPS odczuwasz ten odrzut pierwszego strzału "szybciej" i ma to negatywny wpływ na drugi strzał.
Podobna zależność występuje przy porównaniu innych pistoletów maszynowych o zróżnicowanej szybkostrzelności.
Co do zbyt szybkiego zużywania amunicji to przypomina to trochę agrument stosowany przy wprowadzaniu karabinów odtylcowych - są "be" bo żołnierz będzie szybko strzelał i zbyt szybko zużywał naboje

-
piszę to oczywiście żartobliwie Trochę poważniej, ale nie odbiegajmy dalej od tematu - to pod Lenino problem amunicji pistoletowej polegał nie na tym, że PPSz zbyt szybko ją zużywał tylko z tym, że jakiś zaopatrzeniowy "geniusz" nie zapotrzebował tej amunicji przed bitwą. Skutkiem tego polscy żołnierze uzyskiwali naboje do "pepesz" drogą wymiany (
machniom? 
) od radzieckich sąsiadów. Zostało to przedstawione parę lat temu w programie "Rewizja nadzwyczajna" gdzie zaprezentowano dokumenty kwatermistrzostwa 1DP z takim "drobnym błędem".
Ad. "Pasowanie magazynków"A dysponujesz wiarygodnymi danymi na temat
procentowości tych niepasujących magazynków - czyli autor publikacji i tutuł? Chętnie bym zweryfikował swój pogląd, wg którego zdarzały się przypadki problemów z pasowaniem magazynków bębnowych i to w zasadzie chyba wprodukowanych w najtrudniejszym okresie czyli w 1942 roku.
Z tego co mogłem sprawdzić to przy sprawdzaniu i przy zakupie kilku magazynków bębnowych (Agencja Mienia Wojskowego sprzedaje PPSz z kompletem magazynków łukowych i to tyko tych późniejszej produkcji - zunifikowanych produkcyjnie z magazynkami od PPS) do pistoletów PPSz, którymi miałem okazję się posługiwać ciężko wchodził tylko jeden (nie wypadał żaden), a żaden nie spowodował zacięć.
Stąd pytanie namiary na
wiarygodne dane:
- z jakiego okresu produkcyjnego pochodziły te zdecydowanie felerne bębny?
- jaki był ich udział procentowy?
- czy w okresie późniejszym sytuacją się poprawiła?
Kwestia jakości sprężyny magazynka bębnowego: to nie napisałeś w jakim stanie były magazynek bębnowe, które testowałeś. Niestety na wiele elementów magazynka ma wpływ eksploatacja - np. długotrwałość przechowywania go w stanie napiętym czyli w pełni załadowany, wielokrotność ładowania i częstotliwość użycia, a także sposób jego przechowywania (w jakich warunkach) ponieważ metal (w tym sprężyna) ma naturalną degradacji pod wpływem warunków.
Niestety zdobycie magazynka bębnowego w "stanie magazynowym", czyli praktycznie nieużywanego i właściwie przechowywanego jest w naszym kraju praktycznie niemożliwe. (Jeżeli masz taką możliwość to daj znać na PW - mój klub zapewne chętnie zakupi

)
Bez tego trudno przeprowadzić wiarygodne testy - do tego trzeba mieć magazynek nowy. Więc jeżeli masz udokumentowane dane z przeprowadzenia takich badań to poproszę o podanie źródła - chętnie się zapoznam.
Druga sprawa, że magazynki łukowe nie powodowały żadnych problemów, a praktycznie w drugim okresie wojny to one były w większości.
Co do jakości magazynków to chyba największe problemy z magazynkami miał Sten. Były delikatne i podatne na uszkodzenia nawet przy przyłożeniu niewielkiej siły.
Ad. "Przełącznik rodzaju ognia" - ponownieProponujesz rozwiązanie dwóch spustów jako lepsze. Tyle, że jakoś nie zdobyło popularności - z broni produkowanej masowo (mowa oczywiście o pistoletach maszynowych) miała je tylko Beretta. Podwójny spust wyewoluował w spust dwuoporowy, ale to już powojenna bajka.
Rozwiązanie w postaci przepychanego z jednej, na drugą stronę broni kołka jak w Stenie czy MP-28 - też nie było jakoś bardziej wygodnie niż to w PPSz - i tak trzeba zrobić to drugą ręką. Trudno ocenić mi, który ruch jest szybszy i wygodniejszy, dla mnie osobiście to samo, ale zawsze ktoś może mieć swoje preferencje. Jeżeli jednak miałbym się nim posługiwać w ciemności czy np. w grubych i mokrych rękawiczach to wolałbym chyba taki toporny i duży "wihajster" jak w PPSz - ale to tylko moje osobiste odczucie.
Czy był ten przełącznik w PPSzy dużą wadą? myślę, że nie ale nigy i nigdzie nie zostało powtórzone więc czas ocenił je jako błędne
W identycznej formie może nie, ale samo umieszczenie przełącznika (w tym przypadku akurat bezpiecznika) jest stosowane np. w w amerykańskim pistolecie maszynowym Ingram M10 - czy przesuwny element wewnątrz kabłąka, na dolnej powierzchni komory, przed spustem.
Zresztą w walce raczej i tak się człowiek takimi elementami nie posługuje, broń jest nastawiona na ogień ciągły i naciskiem na spust reguluje się długość serii czy pojedynczy strzał, ale ogień pojedyńczy to też raczej coś nietypowego dla pistoletu maszynowego strzelającego z otwartego zamka. Co ciekawe w krytycznym dla ZSRR okresie wyprodukowano kilka partii broni w ogóle bez przełącznika rodzaju ognia.
Najlepsze jednak rozwiązanie miał zdecydowanie chyba tylko Thompson - takie prawie współczesne "skrzydełko" uruchamiane kciukiem.
Ad. "Hałasowanie magazynka" - ponownieMiałem na myśli, że magazynek hałasuje znacznie mniej, a nie że wcale. Wiele magazynków wydaje dość głośny dźwiek przy stuknięciu nawet w stanie załadowanym. Nawet współczesny zgodny ze STANAG 4179 "natowski" magazynek (pierwotnie od M16) też wydaje w stanie załadowanym dość ciekawe dźwięki

Takie odgłosy zostały w zsadzie wyelimowane dopiero przez magazynki z tworzywa sztucznego.
Inna sprawa, że w broni dla masowego użytku w piechocie (odmiennie od "broni specjalnych"), szczególnie w okresie IIWŚ nie demonizowano faktu wydawania odgłosów przez pełne czy puste magazynki. Zwykły "piechur" i tak hałasował wystarczająco tym co nosił na sobie (metalowy hełm, metalowa manierka, bagnet na pasie w metalowym futerale itp.). Koronnym przykładem hałasu był ładownik amerykańskiego karabinu Garand M-1, który po wystrzeleniu ostatniego naboju wyskakiwał z karabinu i działając jak świetny kamerton

ogłaszał w najbliżej okolicy, że właśnie skończyły się strzelcowi naboje.
a możesz wskazać gorszy od PPSzy pistolet maszynowy?
Oczywiście np.:
Amerykański
Reising - broń w ogóle nie nadająca się do użytku w wojsku (może po modyfikacjach sprawdziłby się w policji). Strzelał w zasadzie tylko na strzelnicy, o jego przydatności do działań bojowych świadczy jak obeszli się z nim US Marines. Po prostu wrzucili całą dostawę ze skały do morza nawet nie rozpakowując skrzyń.
Angielski
Sten - pomimo niewątpliwej i jedynej zalety jaką była prostota (prymitywizm) budowy był kompletnie niecelny bo przyrządy celownicze po prostu spawano do komory więc drobny błąd powodował przesunięcię ŚPT o kilkadziesiąt centymetrów (testy dr. Kochańskiego z WITU np. 40cm na 50m). Ponadto miał dużą, "dziurę" na rączkę zamkową przez którą dostawały się zanieczyszczenie i broń zacinała się dość często (aby je szybko usunąc trzeba była odłączyć lufę i kolbę - a nie jak PPSz: podnieść pokrywę komory i wyjąć jednym ruchem zamek i sprzężynę) oraz był tak "ergonomiczny", że w zasadzie nie było gdzie oprzeć lewej ręki - za magazynek nie bo powodowało to przekoszenie nabojów, a łoże było tak krótkie, że żołnierze często parzyli dłonie o goracą lufę)
Francuski
MAS-38 - bardzo słaby energetycznie, zupełnie niewojskowy nabój, choć koncepcja ciekawa i nawet niektóre rozwiązania można uznać za nowatorskie.
Japoński
Typ-100 - duża ilość zacięć, fatalna amunicja.
Pomijam tu oczywiście takie mniej znane i produkowane "wynalazki" jak np. szwajcarski Fürrer MP-41 itd.