Autor Wątek: W obronie "Pepeszy"  (Przeczytany 90945 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

W obronie "Pepeszy"
« dnia: Października 23, 2006, 14:26:26 »
Do rozpoczecia tego wątku sprowokowała mnie totalna i nieuzasadniona krytyka pistoletu maszynowego typu PPSz-41, który obecnie stał się synonimem "wszystkiego złego" jeżeli chodzi o broń strzelecką. Oczywiście zdaje sobie sprawę skąd bierze się takie "merytoryczne" podejście do tej broni - przez długi czas w tym kraju usiłowano nam wmówić, że to co radzieckie jest/było najlepsze, że teraz "odreagowujemy" twierdząc odwrotnie, że wszystko co zostało stworzone w Związku Radzieckim (no chyba tylko za wyjątkiem "kałacha") to kompletny chłam.

Raz po raz pojawiają się takie "mądrości ludowe" jak:

Pepesza: nie znam się, ale to chyba zerżnięty amerykański Thompson. Tylko tak nieudolnie, że nie wiadomo kiedy sam strzelał. W Batalionach Chłopskich robili większe cuda techniki.

Wracając do pepeszki to mam informacje z pierwszej reki ze oprocz lufy ktora nie nadawala sie do uzytku po pierwszej dluzszej serii to co najgorsze czasami sprzet sie zacinal podczas wyzej wymienionej i strzelal sam z siebie az do oprożnienia magazynka...

Jest tego znacznie więcej, ale nie chciało mi się szukać wszystkich wypowiedzi (czy wtrąceń) tego typu na Forum. Nawet osoby, które dysponują spora wiedzą oraz wypowiadają się zwykle w sposób merytoryczny i wyważony stosują "Pepeszę" jako synonim problemów:

To prawda że broń ta ekspediowała mnóstwo pocisków w krótkim czasie, tyle że zużycie przewodu lufy następowało w ciągu kilku lotów bojowych i pojawiał się efekt "pepeszy".

Dlatego będąc mocno sceptyczny do takich "informacji z pierwszej ręki" i mając w ostatnim czasie możliwość regularnego strzelania z pistoletu maszynowego PPSz-41, a jednocześnie posiadając pewne doświadczenie w użytkowaniu pistoletów maszynowych w ogóle, chciałbym pewne stereotypy "wyprostować".

1. Krótka historia powstania tej broni i jej konstrukcja -> tutaj odsyłam do strony "mojego" klubu www.nfs.pl - gdzie w dziale "Nasza broń" to dość dokładnie opisałem - pod hasłem 7,62mm pistolet maszynowy PPSz-41 http://www.nfs.pl/strony/PPSZ.htm
(stronka jest w trakcie budowy - więc wybaczcie jak coś tam chodzi jeszcze niezupełnie tak jak trzeba - pracujemy nad tym)

Tamten tekst chyba wyjaśnia kwestię tego rzekomego "zerżnięcia" broni, która faktycznie powstała jak wiele innych modeli tego okresu poprzez ewolucję oraz zaczerpnięcie pomysłów i rozwiazań z kilku innych typów broni.

2. Z czym można porównać PPSz-41? Naturalnym wydaje się porównanie z pistoletami maszynowymi używanymi masowo w okresie IIWŚ:

- Thompson M1928A1 -> M1 -> M1A1
- Sten Mk II -> Mk III -> Mk V
- MP-38 -> MP-40

Pomijam tutaj pierwsze modele Thompsona (M1921 itp) oraz wczesne modele Stena Mk i i Mk I*, jako broń obarczoną "błędami młodości", używaną raczej na rynku cywilnym (Thompson M1921) czy dość szybko zastąpione przez ulepszone modele (Sten Mk I i Mk I*).

3. Mit pierwszy - "pepesza" była zbyt cieżka

Na początek Thompson: Model 1928A1 był praktycznie identyczny z pierwotnym M1921 i była to broń, która powstała w zasadzie przypadkiem, gdyż zespół pod kierunkiem Thompsona (nie był konstruktorem, a raczej pomysłodawcą i managerem) zamierzał zbudować karabin automatyczny oparty o zamek dwucześciowy z tzw. "efektem Blisha" - ale gdy doświadczalnie okazało się, że układ ten pracuje prawidłowo tylko z nabojem pistoletowym .45 ACP - postanowiono skonstruować broń do "wymiatania okopów". W czasie IIWŚ gdy potrzebna była masowa produkcja zaczęto broń upraszczać tworząc modele M1 i M1A1 (które miały już klasyczny zamek swobodny).

Pistolet maszynowy Thompson był bronią absurdalnie ciężką - M1928A1 bez magazynka ważył 4,9 kg, a M1 i M1A1 - 4,7 kg i jeżeli dodamy wagę pełnego magazynka 20nb - 0,57kg, 30nb - 0,73kg i 50nb (bębnowy) 2,27kg (pomijam 100nb - 3,86kg, bo w wojsku używany w zasadzie nie był) przy czym magazynki bębnowe pasowały tylko do modelu M1928, poźniejsze M1 i M1A1, mogły być zasilanie tylko z magazynków 20 i 30 nabojowych. Więc co to daje? - dla  M1928A1 z magazynkiem 50nb to 7,17kg, a M1A1 z 30nb to "tylko" 5,43 kg.

To teraz porównajmy to z PPSz-41- broń bez magazynka 3,5 kg, a z magazynkiem z 71nb 5,4 kg (czyli tyle co Thompson M1 z magazynkiem 30nb) oraz z magazynkiem 35nb - 4,15 kg

Przy okazji Sten Mk II z 32nb to 3,44 kg, Mk III - 3,82 kg, a Mk V - 4,54 kg oraz MP-40 z 32nb 4,7 kg.

Oczywiście cięższa broń jest stabilniejsza podczas strzelania, ale bez przesady - broń musi być pewnym kompromisem, bo żołnierz musi się z nią przecież poruszać (czasem dość szybko lub długo). Do tego dochodzi też masa dodatkowej amunicji:
- do PPSz: 7,62 x 25 - masa naboju 10,8g
- do Sten i MP-40: 9 x 19 - masa naboju 10,4g - 12,5g
- do Thompsona: 11,43 x 23 - masa naboju 21,4g - czyli dwa razy cięższy!

To powodowało, że żołnierz targający Thopsona M1928A1 z dodatkowym magazynkiem 50nb (razem 100nb) miał do uniesienia 9,44 kg, a "kufajman" z PPsz-41 i 2 magazynkami (142nb) - 7,3 kg
A przy okazji MP-40 i 4x32nb (1 w broni i 3 "zapasowe" - razem 120nb) to 6,8 kg.

Myślę, że mit o zbyt dużej wadze "Pepeszy" chyba został obalony.

4. Mit drugi - "pepesza" była nieporęczna.

Pistolet maszynowy PPSz-41 był skonstruowany w zasadzie dla piechoty, ponieważ w Związku Radzieckim wojsk zmechanizowanych po prostu nie było. Nie mieli przecież nawet transporterów opancerzonych - te trochę z dostaw "Lend-Lease" służyło raczej jako wozy rozpoznawcze, sztabowe, dla oddziałów "specjalnych" itp. - nie były na masowym wyposażeniu piechoty jak w Niemczech czy USA (zresztą nie przesadzajmy w organizacji niemieckiej dywizji pancernej wz. 1943 tylko 1 z 4 batalionów grenadierów pancernych był na TO, pozostałe 3 były "tylko" zmotoryzowane).

Dlatego też zdecydowano się na stałą kolbę drewnianą, owszem mniej poręczną przy przenoszeniu czy transporcie, ale za to dającą większą wygodę i stabilność strzelania (a po za tym i w walce wrecz przydatną  :020:). Kolbę drewnianą miał też Thompson, ale w modelu M1928A1 (i wcześniejszych) dawało sie ją odłączyć od broni i strzelać bez niej (broń skracała się z 857 mm do 635mm), ale trzeba było ją wtedy przenosić osobno od broni. W Stenie była również możliwość odłączenia kolby, ale bez niej nie dawało się praktyczne strzelać (brak chwytu). Jedyna kolbą składaną "z prawdziwego zdażenia" była kolba MP-38, a potem MP-40 czyli broni przeznaczonej dla wojsk mobilnych. Było to rozwiązanie bardzo dobre (podobne zastosował Kałasznikow potem w AK), ale jednak nieco mniej wygodne przy strzelaniu dla klasycznej piechoty (kto miał możliwość strzelać zarówno z AK z kolbą drewnianą jak i składana metalową - wie o co mi chodzi) - dlatego były próby stworzenia "empi" z kolbą stałą drewnianą - powstał nawet model MP-41, mający kolbę i łoże drewniane, podobne do MP-28 i mechanizm przełącznika ognia z tej broni - m.in. z przyczyn ekonomicznych nie był produkowany masowo.

Czyli w tym przypadku "Pepesza" nie była gorsza od większości innych broni tego okresu.

Inna sprawa, że trzymanie broni z magazynkiem bębnowym podczas strzelania nie jest tak wygodne jak w Thompsonie z uchwytem przednim pionowym czy nawet poziomym, ale nie jest też jakimś problemem przy celnym strzelaniu (to akurat informacja z "pierwszej ręki" - wypróbowałem w praktyce). Ale taki Sten np. w ogóle był nieporęczny bo nie było gdzie lewej ręki umieścić - na magazynku było to nierozsądne (i zakazane "instrukcyjnie") ponieważ był słabo osadzony i zbyt duży nacisk powodował od razu zacięcia (trzymanie Stena za magazynek to w zasadzie efekt kinematografi - fajnie to wygląda), natomiast w Mk II osłona lufy była bardzo krótka i można było albo oparzyć rękę o lufę lub skaleczyć ją o otwór wyrzutowy łusek. Próbowano to rozwiązać w późniejszych modelach: Mk III miał dłuższą osłonę (spowodowała trudności w rozkładaniu broni), a Mk V uchwyt drewniany (łamał się lub powodował luzowanie się lufy!), z którego zresztą zrezygnowano dość szybko.

W Pepeszy z magazynkiem bębnowym czy łukowym można sobie trzymać ręką za magazynek i nic się nie stanie - rozwiązanie jest wystarczająco "radziecko-toporne".

Można oczywiście zarzucić "pepeszy" niezbyt subtelny i z pozoru niewygodny zaczep magazynka, ale trzeba pamiętać, że właśnie ten element na początku był bardziej "subtelny" i został zmieniony na bardziej toporny na "wniosek armii" aby ułatwić posługiwanie się nim w grubych zimowych rekawicach czy mokrymi, zabłoconymi rekami.

Podobny zarzut możnaby postawić przełącznikowi rodzaju ognia - jest umieszczony w postaci dźwigni poruszanej przód-tył, przed spustem na spodzie broni i wymaga drugiej ręki do wygodnej obsługi (no ktoś z bardzo dużymi i silnymi dłońmi da sobie rade jedną), ale:

- pomimo sporej szybkostrzelności - 800 strz/min (Thompson - 600-700, Sten - 540, MP-40 - 400), konstrukcja mechanizmu (miękki i "wyczuwalny" spust) umożliwia bezproblemowe strzelanie pojedynczymi strzałami przy nastawieniu na ogień ciągły (sprawdzone!)

- Sten wymaga też drugiej ręki (przepychany "kołek" na prawa lub lewą stronę broni), a MP-40 nie ma wcale przełącznika (niepotrzebny) - najwygodniejsze jest to w Thompsonie (obługiwany kciukiem prawej dłoni, bez zdejmowania jej z chwytu)

Sporym plusem PPSz jest możliwość obsługi "pepeszy", przez strzelców leworęcznych, co prawda raczka zamkowa z bezpiecznikiem jest po prawej stronie, ale to kwestia techniki trzymania broni - leworęcznemu nawet łatwiej bo można napiąć zamek bez zdejmowania palca ze spustu (MP-40 dla praworecznych ma własnie dla tego tę raczkę zamkowa z lewej!), natomiast bezpiecznik i zatrzask magazynka jest umieszxczony centralnie (tak samo dostepny dowolna reką), a co ciekawe otwór wyrzutowy łusek jest centralnie u góry i łuski wylatuja do góry (nie grozi trafienie w twarz przez leworęcznego gdy łuski wypadają w prawo jak w pozostałych porównywanych "peemach").

Sten praktycznie nie nadaje się dla leworecznych (typowe dla broni angielskiej - do dzisiaj twierdzą, że to kwestia szkolenia, patrz -> L85, współczesny ich karabinek, leworęczny z tego nie może w ogóle strzelać, bo łuski wyrzucane są z boku kolby, a nie ma drugiego otworu po lewej), Thompson ma zatrzask magazynka, bezpiecznik i przełącznik rodzaju ognia z lewej nad spustem (zupełnie niewygodne dla leworęcznych), a MP-40 zatrzask magazynka po lewej stronie broni (trochę niewygodne).

Gdybym miał porównać poręczność tych czterech głównych typów broni to miejsca przyznałbym kolejno:

1. MP-40
2. PPSz-41
3. Thompson
4. Sten

- przyznaje sie jednak uczciwie, że z tych modeli strzelałem tylko z PPSz, pozostałymi "peemami" miałem okazję się "pobawić", "oblukać" dokładnie, rozkładać, składać, "złożyc się" do strzału, potrenować wymianę magazynka itp. - ale niestety nie strzelałem.

5. Mit trzeci - "pepesza" była niecelna

Na początek skąd się wziął ten mit - ano wział się z relacji "naszych dziadków i ojców" - tylko dlaczego? Może wyjaśnie to w ten sposób, gdy ostatnio strzelałem sobie w klubie, właśnie m.in. z "pepeszy", będący tam gość (uczył wnuka strzelać z pistoletu) w wieku powiedzmy koło 70-tki, też stwierdził, że z "pepeszy" nie da się celnie strzelać (było zanim zaczeliśmy strzelać), on to wie - bo miał taki w wojsku. Więc "od słowa, do słowa" dowiedziałem się, że mieli (w latach 50-tych) broń, która pamiętała jeszcze front i była kompletnie zużyta. Natomiast egzemplarz z którego strzelaliśmy w klubie pochodził z polskiej produkcji powojennej (Radom), został zakupiony jako broń nieużywana i jest oczywiście prawidłowo eksploatowany.

Co się dzieje z bronią na froncie - często strzela się "bez opamiętania" (żołnierz w sytuacjach krytycznych myśli o życiu, a nie żuzyciu "peema"), lufa broni zostaje przegrzana (rozgrzana często "do czerwonoci") i zaczyna sobie "wypluwać naboje". Co robi żołnierz - ano wkłada lufę w śnieg lub do kałuży i strzela dalej. To normalne w takiej sytuacji, ale jak odbije się to na metalu lufy, to nie trzeba chyba tłumaczyć (może ktoś obeznany z teorią metalurgii zechce w teorii te zjawiska opisać - nie znam się na teorii, tylko sie domyślam  :003:). taka lufa "nie będzie już nigdy taka sama" i powinno się ją po takiej walce wymienić, ale kto na wojnie o to tak dokładnie dba, są sprawy ważniejsze, więc taka broń była eksploatowana dalej.

Wszystko ładnie tylko, że to zjawisko nie dotyczy tylko "pepeszy", a broni automatycznej, samoczynnej w ogóle. Równie łatwo uszkodzić lufę z Thompsonie, MP-40 czy Stenie. Zresztą też wiele zależało od okresu produkcji, w latach 1942-43 czyli gdy w ZSRR liczyła się głównie masa wyprodukowanej broni, jakość produkcji spadła drastycznie (często do produkcji PPSz - uzywano rozciętej na dwie części lufy "z odzysku" po karabinach Mosin) i sytuacja poprawiła się w latach 1944-45 (piszę to na podstawie oględzin egzemplarzy PPSz-41 wyprodukowanych w różnych latach). Ogólnie jednak lufy broni radzieckiej były dość wysokiej jakości. Sytuacja odmienna była w Niemczech gdzie jakość produkcji spadła właśnie w latach 1944-45 - było spowodowane "wiadomymi problemami" III Rzeszy. Co do Thompsona to był raczej dobrej jakości przez całą wojnę (wiadomo przemysł za oceanem), natomiast jakość Stena była kiepska cały czas - to już taki "erzatz" pistoletu maszynowego był  :002:.

Przyrządy celownicze w PPSz-41 są dobrej jakości i mają możliwość regulacji (przez rusznikarza, a nie "szweja") podczas przystrzeliwania i to można porównać ze Stenem, gdzie muszka i przeziernik są po prostu przyspawane do broni (jak spawacz zrobił drobny błąd to poprawić nie było jak) - to była właśnie totalnie niecelna broń!

Co do strzelania z "Pepeszy" - strzelam z niej już jakiś czas, ze względu na warunki (strzelnica w pomieszczeniu - 25m) zwykle z postawy stojąc, szybko, krótkimi seriami (po 3-4 strzały) i efekt jest taki, że praktycznie wszystkie pociski (no powiedzmy jakieś 80-90%, ostatnio 21 na 25) trafiają w koło o średnicy 30-35 cm.

Jest to lepszy wynik niż osiągam z PM-98 (broń w którą wyposażona jest obecnie polska Policja), który to strzela z zamkniętego zamka (większa celność pierwszego strzału), a nie jak "pepesza" (i pozostałe tu opisywane typy) z zamka otwartego. Oczywiście obie bronie są "do czego innego", ale ten drugi jest "młodszy" konstrukcją o około 50 lat i jest uważany za broń nowoczesną (np. chwyt w środku ciężkości) i dość celną w swojej klasie.

Pepeszę właśnie ze względu na wygodny tylny uchwyt (za szyjkę kolby) i sporą masę broni strzelającą jednak nabojem pistoletowym można dość skutecznie "utrzymywać w celu" podczas strzelania krótkimi seriami (sprawdzone!). Oczywiście jest niecelna jak każdy pistolet maszynowy gdy używa się go podczas "rozpylania kulek", ale w tym przypadku ma spora zaletę - 71 naboi w magazynku i większą niż MP-40 czy Sten szybkostrzelność.

PPSz-41 jest też wystarczająca celny w ogniu pojedyńczym (pomimo uderzenia zamka w tył komory nabojowej w chwili strzału -> ma stałą iglicę) - z postawy stojąc bez żadnej podpórki osiąga się bez problemu rozrzut poniżej 10 cm na odległości 25m - jest w zupełności wystarczające dla broni przeznaczonej do walki na bliskich odległościach - do 200m

6. Mit czwarty - zawodność i problemy bezpieczeństwa "pepeszy"

Co do powiedzeń w stylu, że strzelała sama do "wyczerpania amunicji" to nie spotkałem sie z tym, ani w praktyce, ani w literaturze czy relacjach użytkowników (nawet tych krytycznych).

Jedyne co mi przychodzi do głowy jako osobie obeznanej z eksploatacją pistoletów maszynowych (dotychczas strzelałem z PPSz-41, PPS-43, PPS-43/52, PM-63 "Rak", PM-98, Skorpion, UZI, Sterling, Beretta M12, MP-5 - przy czym z tych czterech ostatnich okazyjnie, natomiast z pozostałych dość sporo) to fakt, że każda broń tego typu strzelająca z otwartego zamka swobodnego może wystrzelić, jeżeli nastąpi silne uderzenie w tył broni (np. upadek broni na twarde podłoże!). Po prostu zamek (spora masa i bezwładność) cofnie się za wylot magazynka i może pobrać z niego nabój oraz wprowadzić go do komory, a ponieważ iglica jest stała na czole zamka to nastąpi wystrzał.
Dlatego pistolet maszynowy o takiej konstrukcji musi być zabezpieczony podczas przenoszenia z zamkiem zwolnionym (przy napiętym zamku, czyli w tylnym położeniu może go zwolnić dopiero naciśnięcie na spust) czyli odmiennie od broni strzelającej z zamka zamkniętego, gdzie nie ma sensu jej zabezpieczanie w takim położeniu - tyle, że nie wszystkie pistolety maszynowe miały takie zabezpieczenia. Pepesza akurat miała! - była to prosta "przesuwka" na rączce zamkowej, wchodzaca w wycięcie komory zamkowej, umożliwiająca zablokowanie zamka zarówno w przednim jak i w tylnym położeniu. Takiego zabezpieczenia nie miała natomiast część Stenów MK II i MP-38 (było tylko zabezpieczenie w tylnym położeniu zamka) i pierwsze serie MP-40.

Co do zawodności i wrażliwości "Pepeszy" to już kompletna bzdura - broń jest bardzo prosta i praktycznie po odłączeniu magazynka, można wyjąć tylko dwa elementy: zamek i sprężynę z żerdzią oraz zderzakiem (zdjęcia i szczegóły konstrukcji tutaj http://www.nfs.pl/strony/PPSZ.htm). Konstrukcja powoduje, że pistolet maszynowy jest niewrażliwy na typowe zanieczyszczenia polowe i nie ma nawewt sensu ją porównać np. ze Stenem, który posiadał tyle otworów i szczelin, gdzie dostawały się zanieczyszczenie, słabą spreżynę magazynka (ładowano często tylko 25-28 nabojów dla uniknięcia zacięć), "samoluzującą" się lufę przy silnym uderzeniu. Thompsonem, który w modelu 1928A1 (i wcześniejszych) wymagał stałego smarowania zamka i rygla (obecność poduszek olejowych w komorze zamkowej - jak "fajnie" się do takich poduszek piasek przykleja to chyba nie trzeba tłumaczyć), zresztą był nadmiernie skomplikowany i zupełnie niepotrzebnie przy tak słabej amunicji miał mechanizmy ryglowania do tego posiadał ruchomą iglicę i mechanizm kurkowy - dopiero w M1 i M1A1 powoli eliminowano te wady.Tutaj lepszy już był MP-40, ale jego wnętrze też było bardziej skomplikowane niż by to wymagało prawidłowe działanie broni. Iglica była oddzielona od zamka, sprężyna powrotno-uderzeniowa była prowadzona nie na żerdzi, a w trzyczęściowej rurowej osłonie (dla usunięcia zanieczyszczeń nie wystarczyło tylko tego wyjąć i otrzepać o udo jak w "pepeszy")
Poza tym "pepesza" miała bardzo "nowocześnie" rozwiązaną kwestię rozkładania broni, której pokrywa komory zamkowej jest połączona z komorą zamkową zawiasem i przy rozkładaniu pozostaje jednym elementem (tak jest np. w M-16) - pozwala to na wygodne i szybkie otwarcie broni dla usunięcia zacięcia lub zanieczyszczeń (nie powstaje kilka osobnych części, które gdzieś trzeba odłożyć)

7. Wnioski.

- "Pepesza" była bronią nie gorszą, a często lepszą od współczesnych jej pistoletów maszynowych.
- W toku produkcji i eksploatacji nie wymagała w zasadzie żadnych zmian konstrukcyjnych czy modernizacji - jak to było konieczne np. z jej "konkurentami" - Thompsonem czy Stenem czy potrzebne jak przejście z MP-38 na MP-40.
- Negatywne dla broni mity wynikają zwykle z oceny broni zużytej i wyeksploatawanej (często bez możliwości porównania z innymi "peemami" tego okresu - niestety sprawny, legalny MP-40 czy Thompson jest bardzo drogi) oraz z negatywnego nastawienia do "wszystkiego co radzieckie/rosyjskie" i nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości.

Uff... ale się rozpisałem (a można by jeszcze wiele) ale trzeba powiedzieć, że "sami tego chcieliście"  :004::

A ja bardzo chętnie poczytałbym o tej Pepeszy.....Razorblade, podziel się, proszę.
« Ostatnia zmiana: Października 23, 2006, 14:45:40 wysłana przez Razorblade1967 »

Schmeisser

  • Gość
Odp: W obronie "Pepeszy"
« Odpowiedź #1 dnia: Października 23, 2006, 14:45:38 »
jak zwykle razor 'pokrótce' naszkicował problem :D

Jako ciekawostkę powiem iż w najgorętszym okresie sowietlandu , czyli w czasach gdy pod moskwą  coraz częsciej mówiono po niemiecku, lufy do pepeszek robiono z luf karabinów Mosin. Lufe z mosina na pól , i już. Technologia GnŁ - Gniotsja nie łamiotsja :D

Odp: W obronie "Pepeszy"
« Odpowiedź #2 dnia: Października 23, 2006, 14:50:30 »
Cóż, "nic tak nie cieszy, jak seria z pepeszy" :004:

A wywód jak najbardziej :023:.

John Cool

  • Gość
Odp: W obronie "Pepeszy"
« Odpowiedź #3 dnia: Października 23, 2006, 14:51:10 »
Razor, wymiaru Twojej pracy nie da się ując w żadne słowa. Moich własnych wypocin na tym forum nie sposób porównywać do powyższego... Po prostu big respect dla Ciebie :023:

Offline zack

  • *
  • Moonhunter.
Odp: W obronie "Pepeszy"
« Odpowiedź #4 dnia: Października 23, 2006, 14:54:03 »
Jako ciekawostkę powiem iż w najgorętszym okresie sowietlandu , czyli w czasach gdy pod moskwą  coraz częsciej mówiono po niemiecku, lufy do pepeszek robiono z luf karabinów Mosin. Lufe z mosina na pól , i już. Technologia GnŁ - Gniotsja nie łamiotsja

Zresztą też wiele zależało od okresu produkcji, w latach 1942-43 czyli gdy w ZSRR liczyła się głównie masa wyprodukowanej broni, jakość produkcji spadła drastycznie (często do produkcji PPSz - uzywano rozciętej na dwie części lufy "z odzysku" po karabinach Mosin)

Razor - masterpiece!
A fotki jakieś masz z tych strzelań?

Bis zum bitteren Ende.

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: W obronie "Pepeszy"
« Odpowiedź #5 dnia: Października 23, 2006, 15:03:59 »
Razor szacunek! J zwykle tekst masakryczny :)
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

John Cool

  • Gość
Odp: W obronie "Pepeszy"
« Odpowiedź #6 dnia: Października 23, 2006, 15:09:37 »
1. Krótka historia powstania tej broni i jej konstrukcja -> tutaj odsyłam do strony "mojego" klubu www.nfs.pl - gdzie w dziale "Nasza broń" to dość dokładnie opisałem - pod hasłem 7,62mm pistolet maszynowy PPSz-41 http://www.nfs.pl/strony/PPSZ.htm
(stronka jest w trakcie budowy - więc wybaczcie jak coś tam chodzi jeszcze niezupełnie tak jak trzeba - pracujemy nad tym)

Ano właśnie, niestety pod wieloma hiperłączami wyskakuje błąd nr 403 :(

damos

  • Gość
Odp: W obronie "Pepeszy"
« Odpowiedź #7 dnia: Października 23, 2006, 15:37:27 »
Respect Razor  :karpik
Zaskoczony jestem zarzutami o zawodności "pepeszy". Dotąd zawsze słyszałem, że była niezawodna dzięki prymitywnej konstrukcji. Jeśli chodzi o przypadkowy wystrzał to Sten jest chyba przodownikiem. O niskiej celności i słabej jakości luf słyszałem wielokrotnie - coś w tym jest a Ty doskonale opisałeś różne strony problemu  :010: :001: Od ś.p. dziadka (mojego - nie forumowego ;) - przeszedł ze "wyzwoleńczą" armią od kresów wschodnich do Berlina ) słyszałem nieprawdopodobne rzeczy o "pepeszy" - i raczej same dobre, z chłodzeniem w kałuży i śniegu, otrzepywaniem z piachu itp. Na zasięg skutecznego ognia narzekali, ale każdy chce strzelać z większej odległości niż przeciwnik. Drewniana kolba świetnie robiła za młotek, łopatę, maczugę, deskę do krojenia, "kołatkę" i kto wie, co jeszcze ?  :002:

Odp: W obronie "Pepeszy"
« Odpowiedź #8 dnia: Października 23, 2006, 15:39:34 »
Ano właśnie, niestety pod wieloma hiperłączami wyskakuje błąd nr 403 :(

Zapewne pod Firefox?! - Kolega nad tym już pracuje (akurat mu się to z przeprowadzką zbiegło  :021:). Ja tam jestem od treści, ale dzięki za info - "ścignę" tego "od formy". Pod podstawową przeglądarką Internet Eksplorer jest chyba OK (Operę też sprawdzałem i bez problemu - przynajmniej u mnie), ale skoro tak, to wrzucę to tutaj jednak:

7,62mm pistolet maszynowy PPSz-41

Pistolety maszynowe zaczęto konstruować w Związku Radzieckim w połowie lat dwudziestych. Powstało wówczas kilka prototypów tego rodzaju broni m.in. pistolet maszynowy Tokariewa kalibru 7,62mm - na nabój rewolwerowy (od rewolweru Nagant) oraz pistolety Diektiarowa i Korowina. Pierwszym przyjętym do uzbrojenia był pistolet maszynowy Diektiarowa wz. 1934 oznaczany jako  PPD 34. Była to typowa broń tamtego okresu, wywodząca się konstrukcyjnie od niemieckiego pistoletu maszynowego MP 28/II oraz fińskiego pm Suomi wz. 31. Broń ta była zasilana z dwóch magazynków: pudełkowego zawierającego 25 nabojów i bębnowego z 71 nabojami (początkowo 73 naboje). Bron ta była modernizowana dwukrotnie: najpierw we wzorze PPD 34/38 powiększono otwory chłodząc lufę, a potem w 1940 roku w modelu PPD 40 - głębiej osadzono magazynek co wyeliminowało skomplikowany podajnik i ponieważ zamek pobierał już naboje bezpośrednio z magazynka. Broń stała się bardzo niezawodna jednak miała jedna wadę – wymagała precyzyjnej obróbki, a co za tym idzie koszty jej wytwarzania były stosunkowo duże. Wyprodukowano około 80 tysięcy pistoletów PPD 40.

                W 1940 roku pojawiła się konstrukcja pistoletu maszynowego opartego na PPD 40, ale mająca uproszczony zamek, przełącznik rodzaju ognia i innego kształtu osłonę lufy, której koniec spełniał także rolę hamulca odrzutu i podrzutu. To proste rozwiązanie okazało się być w praktyce bardzo skuteczne. Przy podobnych własnościach taktycznych jak PPD 40, nowy pistolet był prostszy technologicznie i tańszy w wytwarzaniu i w związku z tym został on przyjęty do uzbrojenia 21 grudnia 1940 roku. Ponieważ jego konstruktorami byli G. Szpagin i B. Szpitalny broń oznaczono PPSz wzór 1941 czyli PPSz 41. Litery PP w oznaczeniu radzieckich pistoletów maszynowych pochodzą od słów „pistoliet puliemiet” (Пистолет Пулемет) czyli pistolet maszynowy, natomiast kolejna litera pochodzi od nazwiska twórcy – w tym przypadku Sz (Ш) oznacza pierwszą literę nazwisk obydwu twórców broni. Również pistolet maszynowy PPSz-41 był modernizowany w toku produkcji, ale zmiany nie były wielkie:
-         zmieniono celownik z krzywiznowego skalowanego od 50-500m na prostszy przerzutowy na 100 i 200m w osłonie;
-         zmieniono zatrzask magazynka;
-         dodano bezpiecznik na rączce zamka.
                Do końca wojny wyprodukowano ponad 5 milionów pistoletów maszynowych PPSz 41. Po wojnie produkcja broni była kontynuowana w kilku krajach (również w Polsce) aż do połowy lat pięćdziesiątych.

Dane taktyczno-techniczne pistoletu maszynowego PPSz 41:

Kaliber– 7,62 mm (amunicja 7,62 mm x 25 TT)
Długość broni  -842 mm
Długość lufy  -263 mm
Ciężar broni bez magazynka  -3,5 kg
Ciężar broni z pełnym magazynkiem łukowym  -4,15 kg
Ciężar broni z pełnym magazynkiem bębnowym -5,4 kg
Szybkostrzelność  -800 strz./min
Prędkość początkowa pocisku -500m/s
Energia początkowa pocisku -690J
Donośność skuteczna  -200m

                Pistolet maszynowy PPSz 41 działa na zasadzie odrzutu zamka swobodnego i strzela z zamka otwartego. Mechanizm uderzeniowy jest tupu iglicznego z iglicą umieszczoną na stałe na zamku. Sprężynujący wyciąg jest umieszczony w zamku, a stały wyrzutnik w komorze spustowej. Broń posiada mechanizm spustowy z przełącznikiem rodzaju ognia umieszczonym w osłonie spustu tuż przed językiem spustowym. Zmiana rodzaju prowadzonego ognia jest realizowana za pomocą przesuwania suwaka bezpiecznika:
Pistolet maszynowy PPSz 41 działa na zasadzie odrzutu zamka swobodnego i strzela z zamka otwartego. Mechanizm uderzeniowy jest typu iglicznego z iglicą umieszczoną na stałe na zamku. Sprężynujący wyciąg jest umieszczony w zamku, a stały wyrzutnik w komorze spustowej. Broń posiada mechanizm spustowy z przełącznikiem rodzaju ognia umieszczonym w osłonie spustu tuż przed językiem spustowym. Zmiana rodzaju prowadzonego ognia jest realizowana za pomocą przesuwania suwaka bezpiecznika:



- suwak w tylnym położeniu      –  ogień pojedynczy
- suwak w przednim położeniu   –  ogień ciągły

                Pistolet maszynowy PPSz 41 posiada bezpiecznik zabezpieczający broń przed oddaniem przypadkowego strzału, umieszczony w na rękojeści przeładowania zamka. Bezpiecznik zabezpiecza broń zarówno w przednim jak i tylnym położeniu zamka poprzez suwak, który wchodzi w wycięcie na obudowie komory zamkowej:



- suwak w przesunięty w kierunku broni    –  broń zabezpieczona
- suwak w przesunięty na zewnątrz         –  broń odbezpieczona

 Broń może być zasilana z dwóch rodzajów magazynków: magazynka bębnowego o pojemności 71 nabojów i magazynka łukowego o pojemności 35 naboi. Początkowo podstawowym magazynkiem był magazynek bębnowy, ale pod koniec wojny częściej zaczęto używać magazynków lukowych, które dzięki mniejszej pojemności czyniły broń lżejszą, a jednocześnie były prostsze i tańsze w produkcji oraz były mniej wrażliwe na zanieczyszczenia i szybsze w ładowaniu - magazynek bębnowy trzeba było otworzyć do uzupełnienie – nie dawało się go prawidłowo załadować poprzez wpychanie nabojów przez właz magazynka.

                Spotyka się dwa rodzaje magazynków o pojemności 35 naboi: wcześniejszy z tłoczeniami na bokach magazynka i późniejszy „gładki” podobny bardzo do magazynka od pistoletu maszynowego PPS 43 tyle, że zaopatrzony w końcówkę przystosowaną do współpracy z gniazdem (inne niż w PPS 43) w pistolecie PPSz 41. Zatrzask magazynka jest umieszczony na dolnej powierzchni broni i jest obracany o 90 stopni w stronę wylotu lufy w celu odblokowania magazynka w gnieździe.



Magazynki:



1. bębnowy o pojemności 71 nabojów
2. łukowy na 35 nabojów starszego wzoru
3. łukowy na 35 nabojów nowszego wzoru

                Rozkładanie broni do czyszczenia i konserwacji odbywa się w sposób bardzo prosty i broń praktycznie demontuje się ją na cztery elementy: komorę zamkową z lufą i kolbą, zamek, urządzenie powrotne i magazynek:



... może być?

A fotki jakieś masz z tych strzelań?

Niestety fotograf ze mnie żaden, nawet aparatu cyfrowego nie mam :005:, jakoś nigdy nie miałem do tego talentu. Ale jak ktoś z Was będzie w Bydgoszczy to niech da znać - będzie sobie mógł po prostu postrzelać z tej "pepeszy" jak ma chęci.
« Ostatnia zmiana: Października 23, 2006, 15:46:44 wysłana przez Razorblade1967 »

Odp: W obronie "Pepeszy"
« Odpowiedź #9 dnia: Października 23, 2006, 17:35:43 »
Razor, wymiaru Twojej pracy nie da się ując w żadne słowa. ....
"... Czy to sens ma, kląć że ten świat z kiepskiego zrobiony surowca?
to Dobry Bóg już zrobił, co mógł,
Teraz trzeba zawołać Fachowca....".
Leszek


Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: W obronie "Pepeszy"
« Odpowiedź #11 dnia: Października 23, 2006, 17:53:32 »
Gdzieś były lepsze fotki, na szybko odnalazłem kilka, wszystkie z "Faludży".







Prawdopodobnie to typ 50 pochodzący z Chin jak większość uzbrojenia Irackiego. Te fotki to chyba dowód na to że faktycznie jest to niezawodna broń.
« Ostatnia zmiana: Października 23, 2006, 17:58:49 wysłana przez KosiMazaki »
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Offline Ranwers

  • *
  • Wizzard
Odp: W obronie "Pepeszy"
« Odpowiedź #12 dnia: Października 23, 2006, 17:55:48 »
Razor - a ile razy dostałeś po palcach krzyżakiem przy ładowaniu do pełna ?
.       __!__
.____o(''''')o____.
          " " "
Forum to miejsce spotkań ludzi, którzy mają "zryty palnik" w pewnych kwestiach i do tego dobrze im z tym

Odp: W obronie "Pepeszy"
« Odpowiedź #13 dnia: Października 23, 2006, 18:47:09 »
Niemcy też lubili pepeszę, nawet w "Żelaznym krzyżu" kilku, a głównie Steiner miało ją na wyposażeniu:


Odp: W obronie "Pepeszy"
« Odpowiedź #14 dnia: Października 23, 2006, 18:48:12 »
Razor - a ile razy dostałeś po palcach krzyżakiem przy ładowaniu do pełna ?

I tu dotykasz problemu, który występuje faktycznie podczas ładowania magazynków bębnowych, jest to czynność związana z rozłożeniem magazynka (zdjęciem pokrywy) i wymagającą pewnej niewielkiej zresztą wiedzy - z tym, że dotyczy to ogólnie magazynków bębnowych, a nie tylko magazynka "pepeszy". Ładowanie zarówno wcześniejszego magazynka do Thompsona ("bawiłem się" 50-cio nabojowym) jak i "nowocześniejszego" 75 nabojowego magazynka stosowanego do ręcznego karabinu maszynowego RPK (rkm-owa wersja karabinka AK - długa i grubsza lufa, inna kolba oraz magazynki o większej pojemności) nie jest czynnościa ani szybką, ani wygodną. Przy okazji robienia tego w polu mogą dostać się tam zanieczyszczenia.
A po za tym trudno je "doładować" w czasie przerwy w walce - tak jak to można prosto uczynić z magazynkiem pudełkowym czy łukowym.

Dlatego:

1. W czasie wojny już praktycznie zaniechano lub mocno ograniczono udział magazynków bębnowych:

- Thompson M1 i M1A1 nie miał możliwości stosowania takich magazynków (a te modele stanowiły większość Thompsonów bo M1928 w latach 40-43 wyprodukowano 562511, M1 w latach 42-43 - 285480, a M1A1 w latach 42-45 - 539143) - czyli ok 68% Thompsonów mogło używać tylko magazynków pudełkowych 20 i 30 nabojowych.

- Pepesza miała początkowo tylko magazynek bębnowy na 71 naboi, ale w lutym 1942 roku wprowadzono magazynek łukowy na 35 naboi. Przy czym w większości do końca 1942 produkowano magazynki bębnowe, ale w latach 43-44 udział magazynków łukowych rósł i w 1945 roku praktycznie większość stanowiły magazynki łukowe.

2. W komplecie rkm RPK były/są 4 magazynki łukowe 40nb i jeden beben 75nb - zastosowanie taktyczne było takie, że normalnie używano łukowych (łatwo się ładowało), a 75nb był "oszczędzany" na konieczność dużej intensywności ognia (jego ładowanie trwa dość długo). Nowa wersja tej broni RPK-74 (na amunicję 5,45mm) została już pozbawiona magazynków bębnowych i występują tylko łukowe.

Z tych samych powodów na strzelnicy rzadko używa się magazynka bębnowego - bo komu się chce tracić czas na otwieranie i ładowanie bębna, szczególnie, że praktycznie strzela się z bębna tylko żeby "zobaczyć" jak to jest.

Przeciętna ilość "pestek" na strzelnicy to 50 naboi - jeden nabój do TT to jakieś 2 zł - więc wywalenie bez sensu 71 sztuk to koszt rzędu 140 zł. Raczej strzela się w ramach treningu magazynek 35 nabojowy krótkimi seriami i te pozostałe 15 naboi ogniem pojedyńczym (za "stówkę"  :001:)

Za to magazynki bębnowe wygladają ładnie "na ekranie", więc na filmach zwykle występują bębnowe  :021:
« Ostatnia zmiana: Października 23, 2006, 22:45:58 wysłana przez Razorblade1967 »