Nie powiedzialbym, że wczorajsze poranne zakorkowanie miasta można wybaczyć lubelskim drogowcom... Wszystkie media donosily o prawdopodobnych opadach śniegu w naszym mieście w nocy z wtorku na środę. I co, i nic - do pracy poszedłem na piechotę. Misto było tak zakorkowane, że jechałbym ponad 30-40 minut trasę, którą przeszedłem w niecale 20 - z Górek na Politechnikę.
PS. We wtorek wieczorem zmieniłem opony u łaciarza - praktycznie bez kolejki (może z pół godziny czekania)

W punktach serwisu przy hipermarketach staly w tym czasie kolejki po kilkanaście/kilkadziesiąt samochodów.