OK, skupiam się bo tego wymaga chwila, niektórzy wiedzą o co biega.
Zapalnik, zapalnik jest kluczowym urządzeniem w zabijaniu pilota. Jeżeli na wejściu rakieta dostała sygnał o "head-to-head" zapalnik jest "szybszy" w drugą stronę "wolniejszy". Rakieta nie uderza w dyszę (archer), dysza "świeci" określonym pasmem, rakieta mija centrum by być obok, mijając konstrukcję samolotu i częstując pilota głowicą defragnemtacyjną. Brzmi to jak SF, ale tak jest. O zanczeniu pasma promieniowania przekonałem się na własnej skórze, całe szczęście ćwiczebnie, ale sza - nic nie pisałem.

Wylicznik czy jak to zwał nie zlicza w czasie lotu rakiety, jednak biorąc pod uwagę określony stopień prawdopodobeństwa podąza by zabić pilota. I jeżeli tylko zniszczy samolot, a gostek przeżyje to...
Wiecie o czym myślałem jak widziałem pierwzy raz w życiu spadochron hamujący na wysokości 2500 m.? Jak podejść go z działka, a w chwilę później - ooo jak łatwo. To takie małe zboczenie zawodowe.