Ger0nim0- niniejszym zacząłem się zastanawiać czy na tym forum również panuje zasada "równych i równiejszych". Chciałbym zauważyć, że jak do tej pory, nie tylko my zamieściliśmy linki nie powiązane z tematem, ba, z tego co zauważyłem ten proceder powtarza się od wielu stron wstecz.
Nie moja to jednak sprawa szczerze mówiąc. Od siebie pozostaje mi nic innego jak tylko przeprosić za wykraczające poza regulamin wątku zachowanie, oraz co by częściowo złe wrażenie zatrzeć, umieścić w końcu tytułowego, lotniczego LOLa.
Ta groteskowa sytuacja, opisana została przez G. Gibsona w książce "Dywizjon X", stąd też dla wielu może być znana. Dla reszty zamieszczam fragment:
Niemcom też przydarzyły się niezłe numery. Jedna ich załoga, pewno nie najlepsza, zabłądziła w czasie lotu na rozpoznanie walką. W końcu znalazła się nad południową Walią. Niemcy w blasku księżyca zobaczyli na południu połyskujący srebrzyście Kanał Bristolski.
- W porządku- powiedział nawigator.- To kanał La Manche.
Pilot zakręcił na południe i po chwili nadlecieli nad ląd.
- Nareszcie Francja- ponownie oświadczył nawigator.
Mylił się jednak. To był północny Devon. Tymczasem rozwidniło się zupełnie, im zaś zaczęło braknąć paliwa. Wylądowali więc na pierwszym napotkanym lotnisku.
Zmęczony artylerzysta, niemal zasypiający pmiędzy workami z piaskiem, musiał się trochę zdziwić, widząc rano o szóstej ddziesięć JU 88, lądującego na pasie nr 2 i kołującego pod wartownię. Niewątpliwie zaraz zaczął składać meldunek.
Niemiec był jednak zupełną ofermą. Wciąż myśląc, że jest we Francji, wygramolił się z kabiny i poszedł ku wieży kontroli ruchu. Wartownik przy drzwiach mu nie zasalutował, bo nie wiedział, ani co to za mundur, ani jaki stopień wojskowy. Pilot objechał go po niemiecku.
Wartownik był zapalonym kinomanem, toteż nagle zrozumiał, co się stało. Błyskawicznie wyciągnął rewolwer i było po wszystkim. Do długiej listy dopisano kolejnego jeńca.
PS: Razmey, jeśli masz inne poczucie humoru, nikt nie zmusza Cię przecież do komentarzy.