Labowsky - ale konkurs był, może nie taki jak w państwach zachodu ale jednak. Były jeszcze poza I-26, I-200 i I-301 także I-28 Jacenki, SK-2 Wisnowata, I-21 Paszynina, I-330, I-207, maszyny Polikarpowa, Suchoja...
Chwilunia Leon.
Jaki to był konkurs i na jaką maszynę? Na myśliwiec manewrowy? To chyba był konkurs rozstrzygający o tym jaki typ maszyny będzie potem podstawą dla głównego myśliwca Sokołów. Popraw mnie, bo nie mam pewności, ale konkurs był ten ewenementem i de facto nie dotyczył docelowego myśliwca.
Miały być trzy, prawda? Przechwytujący (docelowo LaGG-1/3), manewrowy (docelowo Jak-1) i wysokościowy (docelowo MiG-1/3).
Nie mówmy o Suchoju i Polikarpowie, bo to, że maszyny były było ich osobistą inicjatywą, za którą równie dobrze mogli dostać czapę bez gadania. Prawda?

Tak jak ze szturmowcem - od początku lat 30. pełno było nowych maszyn i pomysłów. Wyprodukowano jednak IŁa-2, bo poza układami, jak to kiedyś na DWS Chmielewski dobrze zauważył, był w danym czasie jedynym. Że nie był gotowy do produkcji... ani latania to inna rzecz. Su6 nie wszedł, bo de facto był gotowy do produkcji na przełomie lat 1941/1942. Dlaczego tak późno to jeszcze inna bajka, też ciekawa.
Poza tym jeszcze wdrożono też drugi myśliwiec - LAGG
, równie dobry.
Więc wybór mieli zaiste niesamowity.
Tyle, że ŁaGG nie był konkurentem Jaka. Był to samolot do zupełnie czego innego. Też był faktycznie bez konkursu.
Co do "zamiatania pod dywanik", Labi, to pogadamy jak zaczniesz na poważnie pracować i dostaniesz swój zakres obowiązków
. Wierchuszka wzdrażając samolot nie "zamiatała", oni go wdrażali bo musieli coś zacząć produkować
Uwielbiam traktowanie z góry, jak się nie wie, co rozmówca mógł przeżyć dotychczas. Wiek, doświadczenie i te inne sprawy - muszę dorosnąć do rozmowy, wiem lol
Ale się odgryzę: Porozmawiamy, jak Zoom będziesz lepiej pamiętał czasy komuny

Wierchuszka wdrażając samolot "zamiatała", bo nic innego nie miała właśnie.

Watek w założeniu miał jednak dotyczyć wiarygodności danych. I niestety uważam, że nie masz racji pisząc, że w ZSRR zawsze coś dodawali. W tym systemie właśnie się nie dodaje, jeżeli coś po badaniach nie odpowiada założeniom, to takie wyniki się utajnia, a do wiadomości się podaje takie "bardziej prawdziwe". Niemniej jednak propaganda propagandą, a konstruktor dostawał po uszach według prawdziwych danych, im gorsze, tym bardziej dostawał.
ROFL Jakowlew i Iljuszyn tak dostali po uszach za swoje buble, że aż Polikarpow zmarł ze śmiechu.
I to co napisał Leon. Ja bym to uogólnił. Każdy zakup dla wojska, niezależnie w jakim kraju rodzi pewne układy. Przypomnijmy sobie co się działo u nas przy wyborze F-16 - Grippen. Przypomnijmy sobie jak wybrano Bf-109 na podstawowy myśliwiec w Niemczech. Teraz to ładnie nazwali - lobbing. 
No to chyba oczywiste. Pytanie tylko ile osób musi przypłacić życiem ten lobbing, by uznać to za patologię. Dla mnie ZSRS bije w tej materii wszelkie rekordy światowe.
Trochę OT, ale da to trochę wyobrażenia jak działa taki system.
Jak gdzieś tam napisałem, kilka lat pracowałem w stoczni. Zajmowałem się instalacjami hydraulicznymi (wysokie ciśnienie), chociaz akurat nie pracowałem jako wykonawca tych instalacji.
Otóż zakończenie montażu takiej instalacji wygląda tak, że płucze i filtruje się układ, aż olej osiągnie wymagany stopień czystości. Taka operacja potrafi trwać 2-4 dni. Co pewien czas wzywany był człowiek z laboratorium, który brał próbkę oleju z instalacji i badał jego czystość. I tak aż do osiągnięcia wymaganej czystości. Myślicie, że ten człowiek z laboratorium coś naciągał? Nie, nigdy. Niby ta sama firma, ale czasami piana wychodziła na usta jak gostek dzwonił i mówił: "No niestety panowie, narazie macie klasę (np.) 10". Firma ta sama, ale podlegał pod innego dyrektora, to wystarczyło.
Toteż żeby usprawnić i przyśpieszyć wykonywanie takich operacji, kupiono specjalne urządzenia i odpowiedzialnością za czystość oleju obarczono mistrzów wykonujących układy hydrauliczne. Takie urządzenie podpinało się do układu i pomiar był praktycznie ciągły. I może was to zaskoczy, ale mistrzowie bardzo sumiennie sprawdzali czystość oleju. Nawet dokładniej niż poprzenio. Czemu? Ano bo na płukanie oleju mógł pobrać godziny z kosztów dodatkowych. Nawet jak się przeciągnęło. Jednak, gdy już zdawał układ, a ktoś np. kupujący statek, albo przedstawiciel towarzystwa klasyfikacyjnego zbadał czystość oleju i byłaby ona niewystarczająca, to wtedy wszystkie poprawki wykonywałby za darmo. Czyli płukanie układu, sprawdzanie szczelności i kolejne odbiory (min 3 dni). Nie wiem czy podwładni takiego mistrza byliby zadowoleni pracując np. 3 dni w miesiącu za friko. Praktyka była więc taka, że mistrzowie płukali i filtrowali olej do klasy o dwie wyższej niż wymagana.
I w pierwszym przypadku i w drugim nie było żadnego naciągania.
A teraz sobie wyobraź, że za takie naciągnięcie i gonienie planu przychodzi smutny gość i wam na miejscu strzela w łeb w imieniu partii. Naciągalibyście cokolwiek?
Porównujesz sytuację w Polsce powojennej do przedwojennej i wojennej sytuacji w ZSRS? Tylko dlatego, że tu i tu na mapce widniał napis komunizm?

Pozdrawiam