Musi być blisko i obok lub przed, najlepiej na obrotach maksymalnych lub dopalaniu.
Kiedyś polecialem na zwykły lot treningowy z dyżuru bojowego, robiliśmy VID zamiennie, raz ja jako cel, a drugi raz kumpel. Tego dnia ogrywaliśmy role zwykłych benków, czyli bez manewrowania. Wypadła kolej na mnie jako cel, a nie lubię tego bo leci się kilka minut po prostej, znudzony zaczałem bawić się GPS-em, obeserwować jak kolega buduje manewr, itp. Po jakimś czasie poczułem, że w kabinie jest zbyt zimno, pochyliłem siędo przodu by przkręcić temperaturkę na 20 stopni, zrobiłem to i podnosząc się usłyszałem jakiś dziwny głośny szum. W pierwszej chwili pomyślałem: "Ale klima daje", jednak gdy podnisłem wzrok i zobaczyłem samolot, który mnie przechwycił odruchowo zacisnąłem zęby i to co jest dokładnie po drugiej stronie. Nie wyglądało to dobrze, gość był w locie plecowym, dysze jego lśniły blaskiem dopalania, a jego samolot spadał kierując się przed mój dziób, przeszedł dokładnie w mojej osi jakieś 50 metrów przede mną, w pierwszej chwili chciałem zdjąć obroty, jednak powstrzymałem się, zmiana parametów pracy silników mogłaby doprowadzić do pompażu w czasie przelotu przez jego strugi. Nie luzując szczęk (i tego drugiego) przeszedłem przez zawirowania, po wylocie miałem przechylenie 60 stopni, choć nie ruszałem drążkiem.
Przez cały czas słyszałem pracę jego silników, to był ten dźwięk o jaki posądziłem na początku moją klimę.
A dlaczego tak sie stało? Normalka, jak kręci sie beczkę wokół drugiego samolotu to trzeba miec predkość, tym bardziej, że musi to być balia. W górnym położeniu trzeba zdecydowanie samolot wypchnąć by nie spadł jak g... tj, jak samolot kumpla, całe szczęście przed dziobem a nie w dziób. Na ziemi wyjaśmił mi co sięstało i zapytał czy aby za bardzo mnie nie przestraszył bo sam miał pełne portki i rarował się dopalaniem. Oczywiście odpowiedziałem, że nie, spoko fajnie wyglądało, itp. jednka poprosiłem by więcej tego nie robił. Teraz siedzi na emeryturce i pewnie opowiada jak to beczki wokół kabiny kręcił.