Można by zacytować Halamę jako motto dla poniższego wypłakania się: "Ja wiedziałem, że tak będzie...." Nietypowo zacznę od podsumowania dla tych którym nie chce się czytać reszty:
ZA ŻADNE SKARBY NIE POLECAM NIKOMU KUPOWANIA SPRZĘTU ACERA. Wręcz odradzam. W styczniu nabyłem model Aspire 6930G (C2D T5900 2.2, 4GB DDR2, GF9600MGS 512, 2x320GB, 16" HDReady Glare itd itp)
Użytkowanie od początku nie sprawiało trudności poza drobnym mankamentem w postaci b. słabej jakości dźwięku nagrywanego przez wbudowane mikrofony. Ponieważ nie korzystam z nich postanowiłem darować sobie zgłaszanie usterki.
Niestety z biegiem czasu pojawiło się nowe barwne zjawisko, mianowicie obraz zaczynał czasami drżeć. Przypominało to efekty jakie się spotyka jeśli używany kabel DVI nie do końca kontaktuje lub jest luźny, do tego "skakanie" całego obrazu. Zjawisko narastało, tzn początkowo było ledwo zauważalne jego skala urosła do powiedzmy kilkunastu sekund. Szczególnie jeśli laptop był zimny a pokrywa nie do końca otwarta. Zwykłe popukanie palcem w kant obudowy wyświetlacza potrafiło sprawę rozwiązać. Niestety, po pewnym czasie doszło nowe zjawisko: buczenie w dolnej części obudowy o charakterystycznym typowo transformatorowym zabarwieniu

ale tylko gdy wyświetlacz nie pracował z pełną jasnością ze względu na plany energetyczne (np praca na baterii). Mazak stwierdził może być inverter trzaśniety. Nic to, mamy dobiegającą do kresu ważności gwarancję więc warto skorzystać, przy okazji zgłaszając niesprawne mikrofony. Zgłoszenie usterek online przebiegło bez najmniejszych problemów dzięki rejestracji produktu dokonanej zaraz po szczęśliwym zakupie. Miało to miejsce ok godz. 1-ej nad ranem, o godz. 10 rano czekał na mnie email z instrukcją jak przygotować sprzęt do wysyłki, pan kurier odbierze w ciągu 2 dnich (nadmienię, iż przy zakupie nie wybierałem opcji serwisu door-to-door bo ... takiej możliwości nie było. Uczciciwe przyznam, że nawet gdyby była to bym poskąpił

).
Tak więc w ramach ochrony danych osobowych twardziele wyjechały z laptopa do szuflady, to samo bateria (zbyt sprawna żeby się podzielić z serwisantem) oraz wszelkie możliwe a jeszcze działające zaślepki, zrobiona fotografia nr seryjnego prawie nieużywanego napędu DVD/RW
Pan kurier przybył nie za dwa ale na drugi dzień:
"O - do A+E, powinno być z powrotem za kilka dni"
"Kurcze" - pomyślałem - "chyba chłopakom na forum napiszę żeby się nie czepiali więcej serwisu Acera".
Gdybym tylko wiedział jak bardzo się mylę

Na stronie Acera można sobie sprawdzać co się dzieje z naszym dzieckiem, u mnie przez ponad tydzień niestety wisiał status że jest akceptacja na przesłanie lapka ode mnie do serwisu.
Przed upłynięciem drugiego tygodnia od wysyłki postanowiłem jednak zadzwonić na infolinię bo http ciągle twierdziło, że jeszcze nic nie wysłałem do serwisu.
Po około 10 minutach słuchania muzyczki:
"Dżień Zobry jestem Szon, co mogię zrobić Pana" - w głowie dźwięczy brzęczyk by się jak najszybciej rozłączyć bo to raczej długodystansowa rozmowa.
Po dalszych 10 minutach ustalania szczegółów, jak moje dane teleadresowe, nr wysyłki, nazwa kuriera, nr dokumentu przewozowego i buta żony przemiły hindus postanowił jednak wysłać zapytanie sql do systemu komputerowego via jakieś zmyślne GUI po tylko by z uśmiechem w głosie poinformować mnie, iż niestety w systemie nie ma informacji o dalszych losach mojego, teraz już tęsknie wyczekiwanego lapka i że należy czekać.
Nie powiem - lekko się zagotowałem. Podziękowałem za dalszą współpracę panu konsultantowi i postanowiłem poszukać odpowiedzi u jego kierownika, co niestety wiązało się z kolejną zwłoką w czasie, jak się później okazało wcale nie tanią. I równie bezowocną w skutkach:
"Oni (technicy) nie zawsze (na bieżąco) wprowadzają zmiany. Psze sprawdzic dziś około 5-ej po południu na http, jak do rana sie nie zmieni to psze zadzwonic jeszcze raz do nas."
Jak można się domyślić na drugi dzień dzwonię bo nic się nie zmieniło. To samo odpytywanie (tym razem udało się je skrócić złośliwym komentarzem), ta sama bezradność. Kierownik:
"Dzwoniliśmy do nich żeby zaktualizowali system, dzisiaj ma być wo widoczne."
"Gdzie jest mój laptop, co się z nim dzieje i kiedy dostanę go do domu?!?!?!"
"Wszystko będzie na stronie serwisu"
"Bardzo Wam dziękuję za dwa dni miłych bezsensownych pogawędek"
Następny telefon do firmy serwisującej, będącej podwykonawcą dla Acera nie przyniósł skutku gdyż miły rudzielec nie chciał/nie mógł udzielać odpowiedzi na pytania związane z naprawą gwarancyjną.
"Gdyby to była naprawa pogwarancyjna nie ma sprawy"
Cóż mi pozostało? Uspokoić się. Olać sprawę i czekać na rozwój wypadków. Faktycznie strona serwisu Acera odżyła i zaczęła pokazywać zmiany: "W naprawie" przez jakieś 4 dni, "Zamknięto" przez 2 i w końcu lapek dzisiaj u mnie wylądował. W obecności kuriera zdarłem opakowanie by nie użerać się później z jakimiś (ewentualnymi) uszkodzeniami. Wsio OK.
Twardziele, bateria, zaślepki zasilacz - wszystko znalazło się na swoim miejscu i odpalamy.
O dziwo działa. Obraz nie mryga i nie sieje, rozmowa testowa na skypie i słychać własny głos z minimalnym hałasem tła (i tak lepiej niż przedtem). No to jeszcze kamerka i można robić rodzinne video-konferencje....Ale dlaczego obraz z kamery jest czarny? Druga próba, trzecia i kiszka. Inny system operacyjny, jeszcze inny - to samo.
"Ja wiedziałem, że tak będzie...." Naprawii jedno zepsuli drugie.
Kolejne zgłoszenie do serwisu via http. Teraz już rozumiem dlaczego z listy wyboru jako pierwsze wyskakuje "produkt po naprawie..." Ile teraz będę czekał i co następnego nawali? Strach się bać.
Wniosek:
Usterki sprzętu zdarzają sie każdemu, np kuzynka odała HP do serwisu bo się twardziel zjarał. Widziałem kilka Dell'i w nienajlepszej kondycji pomimo młodego wieku. Wszystko sprawnie naprawione i co najważniejsze: szybko.
Niestety mimo wielu ostrzeżeń płynących z sieci pomyślałem iż kiepski serwis Acera to problem dotyczący jedynie polskich realiów. Moje niedowierzanie było przyczynkiem do zaznajomienia się z tą prawdą w cztery oczy. Żałuję ale niech moja nauka nie idzie w las. Serwis Acera jest do bani równiez poza Polską.
Sądzę, że tezę udowodniłem.