Do postu Razora się podłączę, z tym co wiem:
O zestrzeleniu czeskiego Su-7 opowiadał mi gość w którego wiarygodność nie wątpię, podobno cała akcja zestrzelenia czeskiego samolotu, a warto zaznaczyć że odbywało się to w czasie międzynarodowych manewrów, była wynikiem kosmicznego burdelu w SD wszystkich szczebli i nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, czyli dwóch najbardziej typowych i najczęstszych przyczyn czegokolwiek co dzieje się w wojsku zapewne do dziś (choć wtedy wynikało to często po prostu ze zwykłej głupoty kadry oficerskiej, która reprezentowała zazwyczaj sam kwiat awansu społecznego mas robotniczo-chłopskich). Faceta spuściła polska para dyżurna, bodaj z Krzesin, choć to nieprawdopodobne ale pilot dokonujący planowego przechwycenia znanego celu lecącego po znanej trasie nie wiedział że ma prawdziwe rakiety, a jedno czego do dziś nie udało mi się dowiedzieć (i jak ktoś wie to niech mnie oświeci), dlaczego kiedy michałkiem przywieźli tego Pepika z miejsca katapultowania, to był dość mocno pobity. Podobno jak wylądował miał jakieś uwagi do miejscowej ludności n/t polskiego bałaganu, i dostał po gębie od lokalnych pijaczków. Ktoś coś wie ?
Wcześniej Pepiki pogonili naszego Ił-28, i dostaliśmy od nich potem taki samolot tytułem rekompensaty. Tu jednak sprawa jest bardziej klarowna- tam chyba była kolizja w locie w szyku z czechosłowackim Mig-19 i zdaje się że trupy były. Ale nie pamiętam, z głowy piszę, jak ktoś wie lepiej to niech mnie sprostuje.
Edit: widzę że właśnie Razor już to też napisał. Ale najciekawsze przypadki czystej głupoty i przypadkowego doboru personelu latającego, oderwanego dopiero co granatem od pługa, ze wsi gdzie jeszcze nie ukończono elektryfikacji poza dom sołtysa, byleby kandydat miał odpowiednie pochodzenie społeczne, dobrze donosił na kolegów i był politycznie jedynie poprawny, to oczywiście lata `50, kiedy to prawdziwi piloci gnili w więzieniach za to że chcieli bronić niepodległej ojczyzny, a nie walczyć o jej okupację przez Świński Raj. Kiedy wprowadzono pierwsze odrzutowe Jaki, wiele z nich o ile nie większość utracono w wypadkach spowodowanych wyczerpaniem paliwa- piloci nagminnie gubili się, nie potrafiąc prowadzić elementarnej nawigacji. Do dziś się o tym wiele nie pisze, bo to temat wstydliwy, ale warto czasem pogadać z jeszcze żyjącymi weteranami którzy pamiętają czasy kiedy na niebo mogli popatrzeć tylko z dołu- bo dla komunistów byli niepewni politycznie- można się wiele ciekawych historii dowiedzieć. Niektóre nawet miejscami są śmieszne.