A to może ja też dorzucę parę groszy od siebie.
Nie startowałem do WOSL ale do Liceum Lotniczego w Dęblinie a był to rok 93 i opisze pokrótce jak przebiegały badania i ogolenie jakie wrażenia.

Zaczęło się ciekawie, przyjechaliśmy pod wieczór i zakwaterowanie w akademiku, na ostatnim pietrze. Widok był na pas startowy a na nim ktoś się bawił na orliku, bo startował robił pętle i lądował i tak non stop.
Następnego dnia pobudka wcześnie rano, przejście do innego budynku i w szatni dostaliśmy szlafroki a następnie na badania.
Siedziało w poczekalni 35(chyba tylu, nie pamiętam) gówniarzy, wystraszeni w samych szlafrokach(i gatkach) czekając na pierwsze badania. Wchodziliśmy po pięciu a sprawdzany był wzrok, małżowina uszna. Wyszedłem jako jeden z jedenastu którzy mogli udać się na kolejne badania, reszta niestety do szatni i do domu. Przyznam że nie pamiętam chronologii następnych badań ale była oczywiście wizyta u stomatologa, zdjęcia rentgena (chyba z 8!) ginekolog

, badanie słuchu i krzesło które kręciło się nawet nie szybko ale człowiek ma wrażenie że jest do góry nogami. To badanie akurat podobało mi się tylko jak zeszłeś ze stołka to pani wręczała ci długopis i miałeś podpisać się pod badaniem i uwierzcie wcale nie było to łatwe. Pamiętam też jednego lekarza który obstukiwał nas młoteczkiem i sprawdzał reakcje (zapomniałem jak się nazywa) ale aparat był niezły zwracał sie do nas "dubki"

Było też jedno badanie które właśnie zawaliłem a mianowicie mierzyli nam ciśnienie i bicie serca na minute. Miałem o 8 uderzeń za dużo ale stwierdzili że jutro powtórzą badania bo została nas już tylko bodajże czwórka.
Tego samego dnia odbyły się pokazy lotnicze. Były "Biało-Czerwone Iskry" oraz IRYDA w locie :karpik . Wtedy też miałem okazję siedzieć w kabinie Miga21, kiedy chowano sprzęt z pokazu statycznego. No i przenieśliśmy się o piętro niżej w akademiku.
Znowu pobudka wcześnie i na badania, tym razem już bez szlafroków. Mieliśmy wizytę u pani psycholog, test IQ oraz na refleks, po tych testach ja poszedłem raz jeszcze na badanie tętna, a niektórzy do komory ciśnień. Przed wejściem powiedzieli nam żebyśmy przełykali ślinę to pomaga. Więc jak tylko drzwi się zatrzasły za nami to zaczęliśmy ostro przełykać, problem w tym że kiedy faktycznie przydało by sie przełknąć to śliny nam już brakowało i zaczęło robić sie niefajnie. Na szczęście wybawił nas kolega który zemdlał jako pierwszy i trzeba było przerwać badanie

To było ostatnie badanie i dowiedziałem się że niewiedzą za bardzo co zemną zrobić bo nadal mam za wysoki puls ale inne badania przeszedłem bez problemów. Więc przyślą mi zawiadomienie do domu. Oczywiście przyszło negatywne a po tym zdarzeniu przestałem interesować sie lotnictwem na ładnych kilka lat (urażona duma

) Pamiętam że kiedy już było po badaniach lekarz podszedł do mojego ojca i zapytał wprost czy nie mamy w rodzinie jakiegoś wojskowego bo to bardzo by pomogło. :012: :012: :012:
Moje wrażenia jako 15 latka ?
Po pierwszym dniu nie chciałem już zostać pilotem, rozczarowałem sie i to bardzo (nie pamiętam już z jakiego powodu). Ale za to mam fantastyczne wspomnienia, siedziałem w Migu, widziałem Iryde i przynajmniej próbowałem.
Dobra koniec tego przynudzania, a może znajdzie się tu na forum ktoś kto był na tych badaniach ze mną ? Jeżeli nie jest pewien to najlepiej sobie przypomnieć czy były wtedy pokazy lotnicze.