... IMHO jedyną szansą na powstanie takiego samolotu byłaby współpraca z innymi krajami UW, a przede wszystkim przekonanie ich do słuszności tej wizji. Chociaż patrząc obiektywnie na ten projekt i porównując go do takiego Albatrosa szanse były raczej małe...
... zgoda. Tyle, że by w 1960 mogła powstać makieta, to prace musiałyby rozpocząć się znacznie wcześniej - "obstawiam" lata 1957-58. Czyli jeszcze euforia Października 56. A z opowieści ludzi uczestniczących w tym projekcie wnoszę, że już wtedy zaczęły się pierwsze symptomy "zamordyzmu" gomułkowskiego, dotknęły one również zespół pana Sołtyka. Odeszło wtedy z lotnictwa trochę inżynierów a techników i robotników związanych z lotnictwem "nauczano pracować dla dobra robotników i chłopów". Część z nich wyemigrowała (głównie inżynierowie - mało znana fala emigracji bo nie polityczna), część pozostała w związkach z lotnictwem , między innymi w Instytucie Lotnictwa, ITWL, PW MEiL, PZL'e (Mielec, Okęcie, Rzeszów), PLL "LOT" i potem NPCSL.
No tak, przyszedł Razorblade i pozamiatał. 
A swoją drogą z takimi argumentami to ciężko się nie zgodzić. ...
W pełni można zgodzić się z punktem pierwszym i rozszerzyć go o pojęcie "środek zimnej wojny". choć można mieć "pretensje", że nowoczesne polskie konstrukcje (wojskowe i cywilne) zaczęły powstawać tak późno po śmierci Stalina.
Z punktem 2 trudno się zgodzić bo nie znamy dokładnie systemu szkoleń jaki mógłby powstać w nowoczesnym państwie z mocną gospodarką i "dobrym" lotnictwem.
Wiemy tylko, ze systemy szkoleń się zmieniają a armia (w PRL) nie zawsze wie czego chce. Jeśli TS-16 miałby być jednym z samolotów docelowych to jedna konstrukcja "załatwiałaby" dwa ostatnie typy maszyn w 4 etapowym "systemie Razora".
Z punktem 3 można by się zgodzić, ale ... SO był pierwszym polskim silnikiem odrzutowym. Nie musiał być rozwojowy bo to pierwsza konstrukcja (znowu szkoda , że tak późno).
Zważywszy to, co się stało z polskim lotnictwem za Gomułki (on je "zabił" gwoździami i skreślił tym samym całą gałąź gospodarki - zostaliśmy " z silnym lotnictwem rolniczym :karpik", patrz późniejszy Belfegor), tworzyliśmy dopiero "podstawy" zespołów konstrukcyjnych i "podwaliny" przemysłu lotniczego.
Punkt 4 - dość silny "skrót myślowy", zważywszy że cała konstrukcja miała być "robiona " w Polsce, łącznie z oponami. To ma sporą" wymowę" w czasach absolutnej gospodarczej, ideologicznej, technicznej i technologicznej dominacji ZSRR. ( wiem to z trzeciej ręki, nie jestem w stanie udokumentować tego "kwitami", pamiętam relacje Pana inżyniera Gilewskiego , uczestniczącego w projektach SO, pracowałem z Nim w pokoju). "Ambitność" założeń to jest rzecz trudna dziś do oceny - nie mamy pojęcia o ówczesnych warunkach.
Punkt 5 - sformułowany raczej z "dzisiejszego" punktu widzenia, gdy wiemy co się działo, znamy przebieg zdarzeń itd.
Z mojego punktu widzenia każde zaniechanie prac nad konstrukcją ( w sytuacji "raczkującego" po wojnie przemysłu )to brak rozwoju, brak "nowej" wiedzy praktycznej, a zatem "cofanie się". Brak możliwości "sprawdzenia się" w poważnych i doprowadzonych do fazy seryjnej produkcji projektach, pozostawia "niedosyt", "teoretyczną możliwość" że jesteśmy dobrzy, że cokolwiek potrafimy itd. A brak doświadczeń i sukcesów to zamieranie - i wiedzy, i przemysłu, i brak napływu "nowych kadr", i brak rozwoju wiedzy akademickiej itd.
Chyba należy zdać sobie sprawę, że nie wszytko co złe to ZSRR i po prostu faktycznie takie państwo jak Polska (dawniej i też obecnie) nie jest w stanie samodzielnie produkować zaawansowanych konstrukcji lotniczych, skoro nie byli wstanie robić tego inni rozwijający się po DWS w innym, sensownym systemie polityczno-ekonomicznym. Wystarczy popatrzeć jak często sięgano po międzypaństwową koprodukcję w tym względzie lub po prostu po zakup gotowych konstrukcji. Stworzenie samolotu to jednak chyba trochę więcej niż drewniana makieta, proste badania tunelowe i papierowe koncepcje.
No tak, ale była szansa zrobienia czegoś ( z ludźmi z międzywojnia ) i została zaprzepaszczona (przykład TS-16 to jeden z wielu wojskowych i cywilnych "projektów do szuflady"). Była szansa dojścia do "zaawansowania" konstrukcji lotniczych, ale bez dobrego "startu" i przy całkowitym uzależnieniu decydentów i armii od ZSRR nie udało się stwierdzić czy w ogóle cokolwiek potrafimy zrobić sami. A do licencji to można się przyzwyczaić i tym sposobem " samemu zwolnić się od myślenia", pozamykać wszystkie uczelnie, ludzi wysłać "do Irlandii", zająć się produkcją ziemniaków i wyplataniem koszyków.