Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych
Lotnisko => Lotnictwo wojskowe z epoki II Wojny Światowej => Wątek zaczęty przez: Oberst26 w Sierpnia 23, 2007, 09:27:14
-
Chciałem wam przytoczyc fragmenty artykułu na jaki natknąłem się kiedyś w Dzienniku zachodnim.
Niewielkie lotnisko Montrose w Szkocji było pierwszym nawiedzonym przez widma. W 1913 r. wskutek awarii silnika rozboł się tam dwupłatowiec. Początki awiacji obfitowały w tak smutne zdarzenia, więc nikt się temu specjalnie nie dziwił. Jednak jakiś czas później piloci stacjonujących tam eskadr myśliwskich zaczęli spotykac widmo... rozbitego rok wcześniej dwupłata! Pokazał się on kilka razy też obsłudze naziemnej lotniska, dlatego dowództwo sił powietrznych nie uznało relacji pilotów za wymysły zestresowanych ludzi.
Tajemniczy duch pojawił się ponownie w 1940 r. Kolejny lotnik spotkał go w powietrzu nad polami Montrose i o mały włos nie rozbił swej maszyny, gdy dziwny dwupłatowiec z czasów I wojny wepchnął mu się przed nos przeszkadzając w lądowaniu. Wkrótce potem Montrose ,,dorobiło się" nowego ducha, tym razem hasjącego po płycie lotniska. W 1942 r. zginął tam wyjątkowo nielubiany oficer służbista. Po pewnym czasie jego byli podwładni mieli niejeden raz wątpliwą przyjemnośc oglądania jego ponurej, tak jak za życia, postaci, która przechodziła przez drzwi hangaru i znikała gdzieś w okolicach stanowisk samolotów.
Przypadki pojawiania sie zjaw wysoko nad ziemią są jeszcze bardziej szokujące, albowiem świadkowie widywali nie tylko postacie nieżyjących już ludzi, ale i pilotowane przez nich maszyny! Zdumiewające, ale z reguły dobrze na tym wychodzili.
W pewien sierpniowy dzień 1943 r. angielski pilot Nick Slade został ciężko postrzelony koło Calaise i do bazy wracał ledwie żywy, mając maszynę podziurawioną jak sito. Niestety nad kanałem La Manche przydybał go Messerschmitt 109. Slade już miał ratowac sie skokiem ze spadochronem, gdy nagle ujrzał jak Niemcowi wskakuje na ogon inny Spitfire. ,,Messer" był czujny i zanim dosiegły go pociski, prędko uciekł w chmury. Slade przypatrzył się swemu wybawcy - z kabiny machał do niego kumpel z eskadry.
Obie maszyny dociągnęły do wybrzeża, zaraz potem Slade musiał skakac, gdyż silnik zaciął mu się na amen. Do bazy wrócił dopiero pod wieczór. Tam poinformowano go, że sierżant Frank,który ponoc uratował mu skórę zahaczył przy starcie o jakąś antenę i zwalił się na ziemię. Do wypadku tego doszło na pół godziny przed spotkaniem nad kanałem...
Dziwne spotkania mieli nie tylko piloci myśliwców. W 1944 r. Bob Burke, tylny strzelec jednego z alianckich bombowców Lancaster w trakcie nocnego rajdu nad Zagłębie Ruchry poczuł nagle silne szarpnięcie za ramię. Obejrzał się, ale nikogo przy nim nie było. Gdy poczuł dziwny chłód w kabinie, przestraszył się nie na żarty. W tym samym momencie ujrzał, jak zza ciemnej kurtyny chmur wyskakuje niemiecki myśliwiec nocny. Krzykiem ostrzegł resztę załogi, po czym posłał soczystą serię w stronę wroga. Trafiony Niemiec spadł ciągnąc za sobą warkocz dymu niczym kometa.
Na lotnisku, tuż po wylądowaniu Burke dowiedział się od nawigatora, iż poprzedni strzelecogonowy zginął od kul parę dni wcześniej, mniej więcej w tym samym rejonie w którym zaatakował zestrzelony myśliwiec...
-
Hmm.. To już tera wiem skąd Frederick Forsyth wziął pomysł na opowiadanie "Pasterz". Jest ono w zbiorze opowiadań "Czysta robota"
http://www.biblionetka.pl/ks.asp?id=3188 (http://www.biblionetka.pl/ks.asp?id=3188)
Inne też są całkiem ciekawe, zwłaszcza tytułowe :004:
-
Podobna historia:
Podczas DWS kilku niemieckich pilotów podobno raportowało, że zostali zaatakowani przez angielski dwupłatowiec. Został zidentyfikowany jako Gladiator (no bo w sumie był to jedyny dwupłatowiec myśliwski w służbie), ale faktycznie nie latały w tym czasie i rejonie żadne Gladiatory. Wiele lat po wojnie pojawienie się dwupłatowca (tym razem bardziej prawidłowo zidentyfikowanego jako maszyna z PWS) raportowali piloci niemieccy odbywający szkolenie w Wielkiej Brytanii. Samolot ponoć pojawiał się tylko wtedy gdy na pokładzie maszyny znajdowali się Niemcy. Podobno wszczęto jakieś śledztwo i "podejrzani" byli posiadacze starych dwupłatowców. Przez przypadek odkryto przy okazji w jakiś zaroślach wrak samolotu typu Sopwith Camel, który rozbił się w czasie lotu szkoleniowego chyba w 1917 i nie został odnaleziony. Jak to w takich okazjach bywa oczywiście w środku znajdował się szkielet pilota. Po pochowaniu nieszczęśnika przestał on ponoć prowadzić swoją prywatną wojnę z Niemcami. :002:
Historia była (o ile dobrze pamiętam) opisana w Skrzydlatej Polsce w na początku lat osiemdziesiątych, czyli w czasach gdy obecny "airbrukowiec" był poważnym czasopismem lotniczym.
Oczywiście takie historie o duchach i innych mocach nadprzyrodzonych to stek bzdur, ale ... fajnie się to czyta. :021:
-
Ja chcę jeszcze :karpik
-
Ja chcę jeszcze :karpik
Spokojnie. Bajeczka o 19.00 :karpik
-
Ja sce to! :506:
-
Przepraszam za kontrowersje:
Jeżeli chodzi o dwie z przytoczonych historyjek (z pierwszego posta):
- ten ranny pilot spitfire'a mógł widzieć jakiś samolot "swoich kolegów" co nie znaczy że to był jego znajomy z dywizjonu, był ranny, upływ krwi... (wiadomo jak to wpływa na człowieka)
- strzelec z lancastera... wyobraźcie sobie, że siedzicie w ciemności i wypatrujecie wroga... co może wtedy zdziałać wyobraźnia...
Pozdrawiam
-
Lukaszek, psujesz nam całą zabawę! :121:
-
Takich historyjek to jest kupa. Jedna z nich dotyczy nawet lotniska na którym obecnie znajduje sie krakowskie muzeum lotnictwa :121:
-
Spokojnie. Bajeczka o 19.00 :karpik
Lukaszek, psujesz nam całą zabawę! :121:
Przepraszam za kontrowersje:
Jeżeli chodzi o dwie z przytoczonych historyjek (z pierwszego posta):
- ten ranny pilot spitfire'a mógł widzieć jakiś samolot "swoich kolegów" co nie znaczy że to był jego znajomy z dywizjonu, był ranny, upływ krwi... (wiadomo jak to wpływa na człowieka)
- strzelec z lancastera... wyobraźcie sobie, że siedzicie w ciemności i wypatrujecie wroga... co może wtedy zdziałać wyobraźnia...
Pozdrawiam
Oczywiście takie historie o duchach i innych mocach nadprzyrodzonych to stek bzdur, ale ... fajnie się to czyta. :021:
Panowie..gdybym napisał że Jezusa nie ma,nie było i nie będzie zaraz odezwały by się głosy oburzonych czcicieli wymienionego...Każdy wierzy w to co mu się żywnie podoba :004: Ja akurat widzę wiele ziaren prawdy w takich przekazach
-
A jak się zapatrujecie na zaginięcie eskadry Avengerów w tzw.,,Trójkącie bermudzkim" ? Bardzo prawdobodobna jest wersja że piloci pobłądzili, polecieli nad atlantyk, zamiast tam gdzie powinni i wskutek braku paliwa samoloty pospadały do morza.
-
A jak się zapatrujecie na zaginięcie eskadry Avengerów w tzw.,,Trójkącie bermudzkim" ? Bardzo prawdobodobna jest wersja że piloci pobłądzili, polecieli nad atlantyk, zamiast tam gdzie powinni i wskutek braku paliwa samoloty pospadały do morza.
Przecież się odnalazły na Pustyni Gobi. Sam w telewizorze widziałem.
-
Wind_Of_Peace na co zatem czekasz? Do klawiatury! :001:
I/JG53_Angel, zaprzeczył byś wtedy częściowo prawdzie historycznej.
-
Wind_Of_Peace na co zatem czekasz? Do klawiatury! :001:
Lotnisko krakowskie na terenie Czyżyn powstało na bazie lotniska istniejącego w pobliskich Rakowicach, sięgającego swymi początkami 1910 i służącego w pierwszym swym okresie jednostce austriackich wojsk balonowych. 1931 lotnisko czyżewskie zostało rozbudowane, obok lotniska wojskowego istniał tam również cywilny port lotniczy. Po wojnie lotnisko to funkcjonowało do 1963, a następnie uległo likwidacji w związku z rozbudową Nowej Huty, której bloki zaczęto stawiać w bliskim sąsiedztwie lotniska. Na terenie dawnego lotniska znajduje sie Muzeum Lotnictwa Polskiego, a także siedziba Aeroklubu Krakowskiego. Historia poniższa, pochodzi z okresu, gdy na lotnisku stacjonował 2. pułk lotniczy. 1 czerwca 1925 rozbił sie tam samolot Potez-IVa pilotowany przez por. pil. Michała Pielechowskiego, w którym jako pilot obserwator znajdował się por. pil. Józef Sroka. Samolot przy lądowaniu wpadł w korkociąg i runął na ziemię. Obaj lotnicy ponieśli śmierć na miejscu. Przyczyną katastrofy był brak paliwa. Odtąd obaj porucznicy zaczęli krążyć po lotnisku jako widma. Widywano ich zawsze razem. Czasami oglądali nocą samoloty w hangarach, spacerowali po pasie startowym, a bywało, że zjawiali sie w kasynie pułkowym. Pewnego późnego wieczora siedli przy stoliku i zamowili po kieliszku koniaku. Usłuzny kelner w mig spelnil zamowienie. Ale gdy podszedl do stolika, uswiadomil sobie, ze przeciez obaj panowie porucznicy juz dawno nie zyja! Ze strachu upuścił tace z kieliszkami. Na dzwiek tluczonego szkla oba widam zniknely. Wkrotce oswojono sie z duchami porucznikow krazacymi po lotnisku. Okazalo sie z reszta, że byly to widma przychylne. Nawet po smierci obaj porucznicy nie wyzbyli sie poczucia pułkowej solidarnosci i lojalnosci wobec kolegów. Podobno strzegali ich nawet przed grozacymi niebezpieczenstwami. Jeden z mechanikow pulku, Jan Gruca, opowiadał o przygodzie, jaka spotkała jednego z pilotow pulku w momencie gdy startował do lotu z lotniska w Czyżynach. Był wieczór, Pilot siedział juz w kabinie, gdy wtem w świetle reflektorów ujrzał dwie postacie stojące na pasie startowym i wymachujące rękami. Samolot już miał ruszać, ale postacie ani myślały zejść z pasa i nadal wymachiwały rękami. Zdenerwowany pilot wyłączył silnik i wyskoczył z samolotu. - Kto mmi tu sie szwenda po pasie startowym! - krzyknął do mechaników. Obecni zdziwili się, twierdząc, że pas startowy był przez cały czas pusty. Przecież nikt nie jest taki głupi, aby pchać się pod startujący samolot. Wówczas wszystkim udzieli sie niepokój. Ktoś powiedział: - Sprawdzmy jeszcze raz samolot. Mechanicy zabrali sie do roboty. Okazało sie, że wykryli poważny defekt wsilniku, kytórego jakoś przedtem nie zauważyli. Gdyby lotnik wystartował, z pewności runąłby zaraz na ziemię i poniósł śmierć na miejscu. Przypadek, czy rzeczywistość ingerencja sił nadprzyrodzonych? Pilot, który dzieki temu ocalał był świecie przekonany, ze koledzy przyczynili sie do uratowania mu zycia.
Ale kto by wierzył takim wypowiedziom. Obaj lotnicy straszyli również Niemców, którzy zajęli lotnisko w pierwszych dniach września1939. Kilkakrotnie wartownicy otwierali ogień do domniemanych dywersantów, którzy nawet nie raczyli uciekać. Dzięki temu, jak twierdził jeden z mechaników - można było nieraz spłatać figla. Wszystkie awarie na lotnisku przypisywano duchom polskich lotników, którzy jak z tego widać umieli spełnić swój patriotyczny obowiązek walki z wrogiem nawet po śmierci.
Całe story pochodzi z zabytkowego już LAI nr. 9/92
-
Ślicznie dziękuję :001:
Fantastyka lotnicza to jest to! :karpik
-
I/JG53_Angel, zaprzeczył byś wtedy częściowo prawdzie historycznej.
Czy są jakieś przesłanki oprócz Biblii(która jest lekturą stricte religijną),listów apostołów itp. że takowy gość istniał i wyprawiał jakieś czary-mary?Kwestią podstawową jest nie w co wierzyć,ale dlaczego wierzyć.I tu akurat w moim rankingu opowiastki wymienione w pierwszym poście stoją zdecydowanie wyżej niż to co głosi Kościół
-
Angel -> Ty Ateisto wstrętny Ty. Widać, że chodziłeś do szkoły która nie wychowywała w myśl hasła "Bóg, Honor, Ojczyzna". ;) :D
-
Chyba Aniołku nie przeglądałeś dokładnie podręcznika do historii (Ros, to samo?) :004: W każdym z nich wymieniane jest imię Chrystusa jako postaci historycznej. Istnieje wiele "świeckich" źródeł które pozwalają to jednoznacznie dowieść. Na początek nadrabiania braków proponuję uniwersalną Wikipedię: http://pl.wikipedia.org/wiki/Jezus_Chrystus Szczególnie dział "Historiografia".
Wiara to całkiem inna kwestia. Aczkolwiek ja wierzący również jestem.
Przy okazji proponuję dać sobie nieco na wstrzymanie. Za wczasu...
-
Chyba Aniołku nie przeglądałeś dokładnie podręcznika do historii (Ros, to samo?)
Podręczników historii jest tyle ilu ludzi ją postrzegających.Nie rozmawiamy tu o historii jako takiej ale o zjawiskach nadprzyrodzonych,a o tym już napisałem wcześniej.Nie zamierzam tu nikogo obrażać jedynie wyrazić swoje zdanie
Przy okazji proponuję dać sobie nieco na wstrzymanie. Za wczasu...
Sugerujesz coś?
-
Dyskusja zaczyna iść w złą stronę a to grozi zamknięciem tematu. Sprawy religii i wiary z nią związanej proszę pozostawić w spokoju - nie to forum, nie ten wątek i nie ten czas.
-
Podręczników historii jest tyle ilu ludzi ją postrzegających.
Owszem, ale są pewne niezbite fakty, których wiarygodność nie podlega dyskusji. Od istnienia Chrystusa i Mahometa począwszy, na podpisaniu bezwarunkowej kapitulacji Niemiec 8/9 maja 1945 skończywszy. Konia z rzędem temu kto znajdzie podręcznik mówiący inaczej.
Wydaje mi się, że nawet w podręcznikach w krajach z kręgu kultury muzułmańskiej jest mowa o Chrystusie. Wszak i Islam, zresztą jako jedna z wielu religii nie chrześcijańskich, uznaje Jego istnienie.
Nie rozmawiamy tu o historii jako takiej ale o zjawiskach nadprzyrodzonych,a o tym już napisałem wcześniej.
Cóż, pisałeś zarówno o istnieniu Jezusa jak i, ładnie to ujmując, Jego boskości. I o ile faktycznie, o tym drugim nie powinniśmy dyskutować to pierwsza kwestia jest bądź co bądź kwestią stricte historyczną. Swoim ostatnim postem chciałem tylko to dowieść.
Sugerujesz coś?
Mhm, moim zdaniem niebezpiecznie blisko otarliśmy się o temat nad wyraz delikatny. To jest właśnie to o czym napisał Kos.
-
Czy Was pogięło!? :005:
Nie dyskutujemy tutaj o prawdziwości opowiastek o mocach czy siłach nadprzyrodzonych - nie ważne czy są zgodne z "oficjalną" czyli "obowiązującą" mitologią chrześcijańską czy jakąkolwiek inną mitologią.
Ten temat zapowiadał się naprawdę ciekawie - opowiadamy sobie ciekawe historyjki czyli takie "horrorowate" inne "duchowate" z dziedziny lotnictwa i niech tak zostanie! Nie doszukujmy się w nich czegokolwiek - one po prosty są fajne, zabawne oraz ciekawe i tyle!
DOŚĆ !!! - następny, który zrobi OT w "poważnym" kierunku jakiś mitologii czy innych religii, proroków, bogów itd. dostanie w kolano!
Wracając do tematu wątku:
A jak się zapatrujecie na zaginięcie eskadry Avengerów w tzw.,,Trójkącie bermudzkim" ? Bardzo prawdobodobna jest wersja że piloci pobłądzili, polecieli nad atlantyk, zamiast tam gdzie powinni i wskutek braku paliwa samoloty pospadały do morza.
No tylko ponoć jakaś stacja radiowa złapała radiogram z literami "FT" (powtórzone kilkukrotnie litery kodowe tej eskadry) w dwie godziny po tym jak w Avengerach skończyć się musiało paliwo? I gdzie wcięło poszukującego ich "Marinera"? :021: :021: :021:
-
Kiedyś tam dawno w kwestii tych Avengerów słyszałem o jakimś plemieniu żyjącym w dżunglach Ameryki Południowej. Plemię to żyło/żyje od tysięcy lat tak samo i czczą jakaś kamienną rzeźbę przypominającą samolot czy tam kilka samolotów w formacji. Wydaje mi się, że sugerowane było podobieństwo właśnie do Avengera czy innego Wildcata. Przypadek :011: Oryginalność w wymyślaniu bóstwa :011: A może coś im naprawdę spadło z nieba :011:
-
W kwestii Avengerów to tutaj: http://flightsimmachinima.montydan.com/2006-movies jest film Pictures of War 2, który także opowiada o tego typu sytuacji nad Bermudami i nie tylko. Polecam także część pierwszą - trzyma w napięciu :karpik
-
Jeśli mówisz o tym nakręconym w iłku to to naprawdę jest super :banan
POLECAM :010: :010: :010:
-
Widziałem fajne .
A i ponoć nie tylko Avengery się straciły w tym trójkąciku ale i B-17 gdzieś o tym czytałem ale nie pamiętam gdzie .
-
Film świetny, ciekawy pomysł fabuły. A zauważyliście pod koniec w napisach:
Pilots:
...
Oleg Maddox
-
Przypomniała mi się taka historyjka, wyczytana bardzo dawno w jakiejś książce o "Trójkącie Bermudzkim", nie dotyczy co prawda okresu DWS, ale chyba ten wątek może być bardziej ogólny, w razie czego się go przeniesie:
Podchodzący do lądowania samolot pasażerski (nie pamiętam jaki i na jakie lotnisko) w pewnym momencie zniknął z ekranów radarów, równocześnie utracono łączność radiową. Zanim ogłoszono alarm itd, samolot pojawił sie z powrotem na ekranach po jakiś 10 minutach. Po wylądowaniu załoga w ogóle nie zdawała sobie sprawy w problemów i twierdziła, że miała łączność przez cały czas. Okazało się też podobno, że zegar pokładowy i zegarki załogi spóźniają się o 10 min tak jakby samolot przez te 10 minut znajdował się "poza czasem".
-
Razor - jest nawet identyczny film o Trójkącie Bermudzkim. Też o Avengerach, właśnie tym samolocie oraz jeszcze kilka innych ciekawych zdarzeń (bodajże jakiś kuter ze "znikniętym" promem czy czymś innym z wiszącym napiętym holem). Chyba nawet była to jakaś seria filmów. Może ktoś pamięta nazwę?
-
:121:
http://www.youtube.com/watch?v=8_IIJiK2qRM
http://www.youtube.com/watch?v=1vgps9KotrU
-
Był kiedyś taki filmik na Discovery. Szukali tych Avengerów co zagineły w "trójkącie bermudzkim" i udało im się namierzyć samolot na dnie morza, a potem drugi w bardzo bliskiej odległości, bodajże 100 m. Już myśleli że znaleźli owe mityczne Avengery a okazało się że były samoloty z innych wypadków, które zagineły niezależnie od siebie w odstępie około 2 lat. Stwierdzili to na podstawie znalezionych numerów samolotów.
Jak to się stało że samoloty które zagineły w odstępie 2 lat, w dwóch różnych zdarzeniach, odnalazły się na dnie morza 100 m obok siebie ????
(Są rzeczy na tym świecie które się fizjologom nie śniły....)
-
Może jest tam jakaś dziura czasowa,czy jakieś anomalie, bo skąd te jaja z czasem i wariowanie przyrządów pokładowych? Niektórzy podejrzewają też UFO. Gdzieś czytałem że jest też inne podobne miejsce.
-
A teraz trochę własnych obserwacji.
Wczoraj wieczorem (około 3) z balkonu zaobserwowałem, że niebo nad Warszawą tej nocy jest zupełnie czyste. Widać wszystkie gwiazdy jak na dłoni. Kilkanaście sekund potem zauważyłem, że w okolicach zenitu przemieszcza się coś co wyglądało zupełnie jak te wszystkie gwiazdy. I to dokładnie kursem zero, z południa na północ. Może jeszcze komuś udało się przypadkiem zaobserwować :011: :011:
-
Oberst - może chodzi Ci o tereny Nowej Szwabii a konkretnie środkowa część Antartydy. I może mają z tym coś wspólnego te potworki? :D (http://www.greendevils.pl/rozne/hyperborea/nowa_szwabia/vril_1_jaeger.jpg)
(http://www.greendevils.pl/rozne/hyperborea/nowa_szwabia/haunebu3_1.gif)
-
A teraz trochę własnych obserwacji.
Wczoraj wieczorem (około 3) z balkonu zaobserwowałem, że niebo nad Warszawą tej nocy jest zupełnie czyste. Widać wszystkie gwiazdy jak na dłoni. Kilkanaście sekund potem zauważyłem, że w okolicach zenitu przemieszcza się coś co wyglądało zupełnie jak te wszystkie gwiazdy. I to dokładnie kursem zero, z południa na północ. Może jeszcze komuś udało się przypadkiem zaobserwować :011: :011:
Takie "coś" zazwyczaj nazywa sie sztuczny satelita :D
-
Tak myślisz? W takim razie co noc widzieli byśmy na niebie dziesiątki takich zjawisk. A poza tym Jaki jest sens, żeby sztuczny satelita latał nad biegunami :011:
-
Orbita polarna, czyli przechodząca nad biegunami. Charakterystyczną odmianą o. polarnej jest o. synchronizowana ze Słońcem, dzięki czemu satelita przecina równik zawsze o tej samej godzinie. Bardzo użyteczna np. w wykonywaniu zdjęć w świetle dziennym. Przykład takich orbiterów: serie Spot, Landsat. Z orbit polarnych, ale eliptycznych korzystają także satelity szpiegowskie: w określonych odstępach czasu satelita może się znaleźć nad dowolnym miejscem na świecie.
Czyli jeśli to był satelita to:
a) meteo
b) do mapowania
szpiegowski raczej nie: one jak tylko można są kamuflowane: małe widmo, itd.
-
Tak myślisz? W takim razie co noc widzieli byśmy na niebie dziesiątki takich zjawisk.
Ja, gdy się dobrze przyjrzę (i kiedy nie mieszkam w dużym mieście, jak teraz, a na wsi, gdzie niebo jednak sporo lepiej widać), to owszem, w ciągu pięciu minut jestem w stanie wypatrzyć kilka takowych. :)
Jeśli TO COŚ poruszało się regularnie, to można z całą odpowiedzialnością potwierdzić, że to był sztuczny satelita. :)
-
Tak myślisz? W takim razie co noc widzieli byśmy na niebie dziesiątki takich zjawisk.
I tak, i nie. Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę kilka czynników, które sprawiają, że sztuczny satelita jest widoczny gołym okiem z ziemi. To co widzimy, to światło słoneczne odbite od powierzchni takiego wynalazku w stronę obserwatora. Satelita więc musi być oświetlony (w okolicach zenitu przez jakiś czas po zachodzie i przed wschodem słońca, poza tym czasem raczej w okolicach horyzontu), oraz musi odbijać światło odpowiednio dużą powierzchnią. No i oczywiście nie może znajdować się zbyt daleko (np. satelitów na orbitach geostacjonarnych nie zobaczymy nigdy).
-
No i oczywiście nie może znajdować się zbyt daleko (np. satelitów na orbitach geostacjonarnych nie zobaczymy nigdy).
Szczególnie, że nawet gdybyśmy takiego satelitę zobaczyli, nie odróżnilibyśmy go od reszty gwiazd, bo by się względem ich PRAWIE wcale nie poruszał. :)
-
ISS lecąc nad moim blokiem był tak pięknie oświetlony, że przez starą, sowiecką lornetkę dostrzegłem nawet brązowawe ogniwa słoneczne :002:
-
Hm. Czyżbym na jednym z tych pojazdów widział swastykę ? Czy mi się tylko wydaje ? :002:
-
No przecież. To są tylko takie aryjskie samoloty pionowego startu i lądowania o prędkości ponaddźwiękowej :D Z resztą tu jest to dokładniej opisane KLIK (http://www.greendevils.pl/rozne/hyperborea/nowa_szwabia/1_nowa_szwabia.html). Czytałem nawet gdzieś w sieci pamiętnik tego admirała, który brał udział w operacji na Antarktydzie i ponoć był w siedzibie Aryjczyków żyjących w jakichś uber domach :)
-
http://www.greendevils.pl/rozne/hyperborea/nowa_szwabia/1_nowa_szwabia.html
Ech czytałem te pierdoły i raczej to co jest tam napisane można wsadzić między mchy i paprocie.
:P
-
Co prawda to prawda, ale miło sobie od czasu do czasu takie cuda poczytać ;)
-
E tam, nie znacie się. Niemcy nie mieli z czego robić normalnych fok, bo wszystko szło na te uber kosmoloty. W końcu lepiej powiedzieć opinii publicznej, że na trawniku przed White House wylądowali obcy jak naziści. :118: Zobaczycie, jeszcze Olo sie doczyta i wyjdzie "szturmovik over arctica"
-
A co myślicie o tym ? http://www.ufoinfo.pl/index.php?artid=108&PHPSESSID=45c36a5adf5875a8223d0c594322cadc
-
To jest wszystko najprawdziwiejsza prawda. Ja się tylko zastanawiam dlaczego oni najczęściej pojawiają się nad USA i w okolicach... Do nas by przylecieli. I wypiłoby się, i ogóreczkiem poczęstowało - pełna kultura i zrozumienie międzyrasowe*, a nie jakieś sekcje, badania, kradzież technologii i inne takie.
No chyba że to rzeczywiście Vrile, Hauneby itp. to trudno się dziwić że z nami nie chcą gadać. Faszyści...
*"BigBang" mię się przypomniał. Polecam.
-
A może to amerykanie testują ,,plecak odrzutowy" ? Jakby zestrzelili to ,,coś" z Barreta to na 50% wyszło by może szydło z worka. :002:
-
A może to amerykanie testują ,,plecak odrzutowy" ? :002:
To nie testują?! :icon_eek:
-
Testują. Ale jest parę procent na to że to nie oni. (nie ma pewności co to jest)
-
O jaki fajny temat. W sam raz dla mojej wiedzy, która jest prawie jak ufo (coś gdzieś mi się obiło o uszy, ale nie pamiętam gdzie, nie pamiętam nazw, nazwisk, ale pamiętam o co mniej więcej dzwoniło). :002:
Ponoć są jakieś patenty jakichś teoretycznych części w dziedzinie... nazwijmy to "silnika antygrawitacyjnego" jakiegoś niemieckiego pana. Nie jakieś kosmiczne technologie, ale dowód na to, że przynajmniej teoretyczne prace nad takim silnikiem były prowadzone (jeśli owe patenty są prawdziwe).
Ponoć, znaleziono gdzieś zatopionego uboota z dużym ładunkiem rtęci? Z kilku źródeł o tym słyszałem. Prawda to? Jeśli tak to po co ona komuś?
Sam mam do tego sceptyczny stosunek, ale lubię takie tajemnicze teorie spiskowe. :004:
P.S. Skąd się wzięło łączenie III Rzeczy z latającymi spodkami? Od metalowych czepków niedobrych panów blondynów w szarych wdziankach?