Ja trochę nie rozumiem porównania Sokoła do AB109. Przecież to maszyny o zupełnie różnej wielkości. Tak samo, nowa maszyna ma być na 20+2, a AB139 jest na 15+1.
Porównanie wynikło z porównywalnej ceny i aktualnej współpracy z Agustą. Równie dobrze można by to porównać z innymi modelami i stosunek cena/wartość wypadłaby niekorzystnie dla W-3 i tej przyszłej/niedoszłej "przerośniętej" wersji.
Osobiście wolałbym mieć eskadrę na A109 niż na W-3 - jeżeli koszty są podobne. To, że W-3 jest większy i ma teoretycznie większy udźwig (bo w praktyce ze względu na słabość podobno

silników różnie bywa) zostałoby zniwelowane lepszymi osiągami, niezawodnością i wyposażeniem.
Ale nie chodzi tu o akurat Agustę tylko o ciągnięcie na siłę niepotrzebnych i skazanych na niepowodzenie pomysłów (z Sokoła porządnego śmigłowca nie da się zrobić), które potem wpycha się armii na zasadzie "wojsko i tak to musi kupić". Zapotrzebowanie na śmigłowce w Polsce jest stosunkowo niewielkie (tzn. przydało by się sporo, ale możliwości finansowe na to nie pozwalają) i nie warto prowadzić prac badawczych, badań prototypów itd. To pieniądze wywalone w błoto - patrz Iryda, Skorpion itd. Trzeba wreszcie wybrać jeden-dwa modele (najlepiej ze sobą jakoś związane) śmigłowców i dokonać sensownego zakupu. Można zostać ewentualnie jakimś podwykonawcą (tak jak w przypadku A139).
Poza tym, gdyby ktoś kupował nasze maszyny, to może byłyby tak dobre jak zagraniczne.
To tak nie obowiązuje - najpierw trzeba wyprodukować dobry produkt, a dopiero potem można starać się go korzystnie sprzedać. Czyli najpierw trzeba coś umieć zrobić - aby mieć szansę, że ktoś to będzie chciał kupić. Niestety nasz przemysł zbrojeniowy został przyzwyczajony do produkcji byle bubli, które na podstawie odgórnych decyzji nasza armia musiała i musi kupować. Tak jest poczynając od zwykłego pistoletu (Wist), a na śmigłowcach (W-3) kończąc. Najgorsze jest, że te śmieci kosztują armię (i oczywiście podatników) tyle samo co pełnowartościowy sprzęt zagraniczny.