Na pewno każdy z Was by poleciał zapłacić za porządnie zbudowanego kompakta 180 tysięcy złotych, gdyby tylko miał wytrzymać 20 lat zamiast 10 (przecież jakość kosztuje). Mimo, że bardziej opłaca się kupić dwa po 70 tysięcy, w miarę zużywania... A do tego zamiast nowoczesnego silnika palącego kropelkę i o fantastycznej kulturze pracy kazać sobie tam wsadzić klekota, który z dwóch litrów produkuje 75 koni i na obrotach jałowych szyby w nim latają jak w autobusie.
Nie mam i nigdy nie będę miał tyle forsy.

Nie wiem czy kolega zdaje sobie sprawę z tego, że te dwa litry mogą mieć świetną kulturę pracy i są praktycznie bezobsługowe. No ale jak kto woli HDi i jakieś tam to jego wola...
Na co komu te automatyczne klimatyzacje i elektryczne lusterka, tylko więcej rzeczy, które nawalą po x latach.
Przydatna rzecz zwłaszcza we Włoszech. Jeżdżę bez, więc się nie wypowiadam. Za to w Escorcie miałem manualną - dwa miesiące. Po tym jak zostałem porażony ceną za naprawę dałem sobie spokój. Elektryczne lusterka - bez tego faktycznie nie da się jeździć - najważniejszy element.

Ma być pakowne i rodzinne, jednocześnie łatwe w parkowaniu, sportowe ale jakimś cudem ekonomiczne, z elektrycznym wszystkim ale bezawaryjne, do tego super bezpieczne itp. Spoko, to się da wszystko włożyć do jednego auta, ale tak wyżyłowane arcydzieło inżynierii będzie kosztowne w utrzymaniu, takie prawo natury.
Sami się doprowadzili do tego cyrku. W zamian za to mamy: pakowne, rodzinne, łatwe w parkowaniu i bardzo ekonomiczne (na reklamach) barachło, omyłkowo wzięte za samochód. Kompletnie bez stylu, klasy, jakiegoś konkretnego przeznaczenia. Ot, takie iPady.
Pakowne - no może, ale karton-gips się nie mieści w kombi
Rodzinne - 2+2+ pies i nie ma gdzie bagaży wsadzić
Łatwe w parkowaniu - szczególnie o tak małym promieniu skrętu, że kierowca MAN`a dostaje spazmów ze śmiechu jak widzi panią walczącą z materią.
Ekonomia - nikt mnie jeszcze nie przekonał, że ważący ponad tonę kloc pali 4,23455676 l na sto km. i to obojętnie, czy Diesel, czy benzyna. Koszty "serwisowania" danego jeździdła są wstrząsające. Koszt zakupu dla większości Polaków to strefa o której marzą i na marzeniach kończą powożąc starymi Passatami i innymi wynalazkami z XX wieku.
Także dziś wciąż mamy wybór...
Jeszcze tak, ale nie podejrzewam, że długo taki stan rzeczy nie potrwa. Pomimo, że wszystko wygląda super to daleko nam do przeciętnego obywatela UE (nawet w kryzysie). Głównie tłuczemy gacie po bogatych kuzynach, więc jak im zrobią szmelc, to on do nas trafi. Może większość uczestników The Forum to klasa średnia i wyższa, ale w Polsce (ok 38 mln ludzi) ponad 2 mln żyje w nędzy (za mniej, niż 200 zł na łeb miesięcznie). Kto ma więc tworzyć rynek samochodowy?
Nie bądźcie już jak te stare dziadki, co to za ich czasów wszystko było lepsze
Ja tam jestem stary dziadek i przed wojną było lepiej.

Andrzej i jego wkład w budowanie imidżu ulubionej marki troglodytów:
Fajne. W pamięci (chyba na zawsze) utkwił mi komentarz, że Andrzej to nie imię, to styl życia. I z tego miejsca pozdrawiam wujka Andrzeja emerytowanego milicjanta z wąsami - bardzo porządny chłop!