Powiem tak: stanąłem w obronie gadżetowych autek i czytam, że źle. W takim razie wracam do marudzenia:
1 mln km, to nic wielkiego, ale z tego artykułu wynika, że ostatkiem sił, Toyota osiągnęła połowę tego dystansu. Szacun...
Otóż, swego dawnego czasu Renauty Midlainery (nie Midlum, tylko Midlainer) o zachwycających mocach 120, 150 i 170 kręciły milionów dwa i to bez żadnej spinki. Wystarczyło wymieniać regularnie olej. Jeździło to na gnojówce, całkiem szybko i sprawnie. Te same przebiegi notowano w MB 1115, 1517 itd. Niejednemu właścicielowi przysporzyły dużej gotówki. Dzisiejsze ciężarówki, naszpikowane elektroniką i wymyślną technologią, nie są w stanie poradzić sobie z takimi przebiegami. Może inaczej: nie są w stanie tak długo, pracować bez poważnych awarii.
Samochody osobowe: GzKPwJ pisał, w tym wątku o downsaizingu, szczególnie na podstawie własnych doświadczeń. Konkluzją całej wypowiedzi był zakup Astry II 1.6 75 KM. To samo spalanie, ten sam komfort i mniej bólu d*** o awarie. W czym problem? Powtórzę za GzK, samochody w Polsce mają okropne przebiegi, wielokrotnie cofnięte liczniki i w większości składają się z kilku różnych samochodów, a jednak jeżdżą. To, co dla naszych zachodnich sąsiadów jest już nic nie warte, dla nas stanowi symbol motoryzacji i prestiżu. Więc, porównaj sobie samochód za 15 tyś. zł, dajmy na to VW Golfa IV i rzeczoną Toyotę. Zapewniam, że wieśwagen dawno pobił śmieszny 'rekord' Priusa. Może inaczej: niektóre jego kawałki go pobiły, a reszta szczepu idzie na wynik. Co z tego wynika? Ano, tyle, że nowoczesny, oryginalny i nie poskładany w stodole samochód, jest, ledwie cieniem, niemieckiego szajsu, zakupionego z przyautostradowych szrotach w częściach, dla majsterkowiczów- amatorów. A to, z kolei, świadczy o lepszych założeniach konstrukcyjnych Golfa IV. Bo można to cudo, po wypadku, przeciąć na pół, wstawić ćwiartkę, pospawać, poszpachlować, pomalować i puścić frajerom za dorobek życia i nadal będzie jeszcze kręcić km.