Z weryfikacją przebiegu to jest tak, że przejeżdżają przez granicę z właściwym przebiegiem i nic nie sprawdzić w CEPIK-u. A i w Polsce proceder kwitnie i nikt z tym się nie czai. Rekordzista w PL przekręcił... przepraszam dokonał korekty przebiegu, w ciężarówce czy busie o ponad 1,3 mln km i nic mu specjalnie nie zrobili. Owszem możesz posiłkować się zewnętrznymi firmami, ale to kosztuje i trwa. Natomiast ASO nie ma obowiązku, a w zasadzie nie może podawać nie właścicielowi historii pojazdu. Jak to podają to z grzeczności i na własną odpowiedzialność. Nawet jak takie coś wyłapiesz, to chyba w PL nikt za to siedzieć nie poszedł, a swoich praw możesz dochodzić przed sądem - życzę powodzenia. Historię pojazdu to masz tylko od czasu pierwszej rejestracji w PL, więc to żadna wykładnia. Nic Ci to kompletnie nie daje. Przebieg też nie jest w każdym przypadku wykładnią. Ważna jest też historia wypadkowa itd. Jedyne co mi przychodzi na korzyść to zniesienie nielegalnie pobieranej akcyzy kilka lat temu. Reszta to z pustego w puste. Co tu dużo mówić, standardem jest obniżanie ceny zakupu na umowie, żeby zapłacić niski podatek PCC, a jak się uparłem, że piszemy cenę jaka jest, to facet patrzał na mnie jak na wariata. Zawiadomienie o wyrejestrowaniu pojazdu przez epuap? Działa, jak już się dokopiesz do funkcji i ją ogarniesz, ale i tak dostaniesz skan swojej umowy z powrotem z pieczątką tradycyjną pocztą. Rejestracja pojazdu online? Zapomnij...
Tyle w temacie wad ukrytych i zapisów w umowach:
Pseudo-handlarz i jego SUPERumowa! Uważajcie na takie kruczki.
https://www.youtube.com/watch?v=4ZsJ35OnBvQWcale nie generalizuję, ale nasza mentalność jest jaka jest. Kombinatorstwo w Polsce miało i wciąż ma się bardzo dobrze - do tego zmierzam. Jak szukałem auta to zawsze był "stan kolekcjonerski" i większość ogłoszeń na odwal pisane. Zdjęcia świeżo po myjni, jakieś pierdoły wypisane bez konkretów i polszczyzny. Na zdjęciach super, z bliska wychodziły kwiatki albo odwrotnie, auto specjalnie nie umyte i zasyfione wszystkim żebyś się rysy na lakierze nie dopatrzył. Przez telefon ciężko się porozumieć, a wyszarpanie VIN graniczy z cudem. Jak sprzedawałem swoje auto to pomimo ceny i wieku była cała litania wymienionych części wraz z numerami. Do tego pełna historia co i kiedy było robione. Przed przyjazdem gość ode mnie dostał pełną dokumentację wad nadwozia, a i tak marudził i dziubał w progach jakby przyjechał do auta za 300 tys. zł. Natomiast za granicą inaczej dba się o auta i nie robi się takiej sztuki, stąd punkt wyjściowy jest lepszy. Oczywiście jak jedziesz kupić auto za normalną cenę, a nie okazję od Niemca co do kościoła jeździł. Nie mówię, że zawsze i wszędzie, ale mimo wszystko wiesz co kupujesz. Zresztą sam teraz ścigam właściciela o części które mi obiecał, bo jak widać nie da się u nas po ludzku. W Niemczech, Holandii, Francji czy Szwajcarii nikt nie bawi się w ukrywanie wad dla kilku euro/franków, a i przeglądy też wyglądają inaczej. No chyba, że jedziesz na duży plac, gdzie idą na ilość i liczą na handlarzy (ze wschodu). Poza tym za zmianę przebiegów są konkretne wyroki i traktowane jest to poważnie. U nas to jest taka sama walka jak z pijanymi kierowcami czy piratami drogowymi. Nikt do tego na serio nie podchodzi. Mówi się o tym, publicznie piętnuje, zaostrza się kary, a życie pokazuje swoje.
Wierz mi, że cena nie jest wykładnią. Wcale nie szukałem taniego auta, a za to pewnego i z dobrych rąk. Byłęm gotowy nawet przepłacić jak trafię na fajną sztukę. Nie ma reguły, a nawet wspomniane firmy i doradcy to też połowiczne rozwiązanie problemu, bo ciąganie ich do każdego ogłoszenia może puścić Cię z torbami, a też niczego nie gwarantuje. To jak z mechanikiem, sporo ich jest, a znalezienie rzetelnego to już osobna sprawa.
Kupowanie w salonie też niesie za sobą ryzyko, w necie jest historia jak ubrał się w Merola S63 AMG za 1 mln. zł i kopie się z ASO i dystrybutorem, ale fakt tu kupujesz auto nowe, więc ryzyko mniejsze. Natomiast w takich salonach używane auta to często byle wozidełka kupione wcześniej w tym samym salonie, dobre dla kogoś kto szuka przyzwoitego auta do poruszania się z punktu A do B i to też nie za stare rocznikiem, ale jak szukasz konkretnego modelu i masz konkretne oczekiwania, to zapomnij.
Bez względu na co ktoś się zdecyduje, to trzeba zachować czujność. Jak coś nie pasuje to odchodzić. Jak pasuje to wszystko wpisywać na umowę kupna-sprzedaży. Włącznie z godziną zawarcia umowy. Sporo miałem w swoim czasie do czynienia z handlarzami i sprowadzaniem aut. Wiem jak to wyglądało i zdaję sobie sprawę, że pewne sprawy uległy poprawie, ale różowo nie jest i wciąż są ludzie co potrafią wrzucić Cię na minę. Na pewnym poziomie handlarzowi też się nie opłaca sprowadzać wraków i kombinować. Ze swojej strony zalecam tryb paranoika i mega ostrożność. Każda para oczu zabrana ze sobą jest na plus, masz kogoś kto ma pojęcie o autach - bierz. Wydajesz oszczędności życia, masz opcję sprawdzenia historii - nie wahaj się. Rób wszystko co zwiększy twoje szanse. Dobrze jest też mieć opanowany język, lub mieć kogoś z opanowanym rodzimym językiem. Nie jakiś tam angielski, ale do Niemca po Niemiecku. Wtedy też się zmienia podejście sprzedającego do kupującego.