Mam nadzieję, że w dobrym temacie piszę.
Zauważyłem ostatnio, że bardzo łatwo jest w samolocie zniszczyć opony PO wylądowaniu.
Kurka wodna, sam nie wiem jak mam sterować maszyną gdy prędkość spada gdzieś tak do 60-70 mps - jeden gwałtowniejszy ruch przednim kołem i PUF!, opona przedniego kółka, a czasami któregoś z głównych idzie w strzępy. Też tak macie? Czy to ja jestem taki nieostrożny, czy faktycznie A-10 jest taki delikatny?
Dzisiaj nie tylko poszła mi opona, ale jeszcze samolot na pasie mi zarzuciło o dobre 180 stopni, jak samochód na oblodzonej drodze.