Ależ ja w żadnym wypadku nie "piję" do Frałowa, po prostu stwierdzam fakt że to drugie tego typu zdarzenie z którego ten znany oblatywacz fabryczny uszedł z życiem i musiał "wysiadać".
Swoją drogą, z tamtejszych pilotów testowych chyba największym twardzielem był Aleksander Fiedotow, oblatywacz fabryczny ówczesnego MAPO, którego udziałem stało się co najmniej kilkanaście niebezpiecznych zdarzeń lotniczych. Co najmniej 4 razy w swojej karierze został zmuszony do ewakuacji z testowanej maszyny w trybie instant. Jego kariera zakończyła się tragicznie przy testowaniu kolejnych wersji MiGa-31 - podczas jednego z eksperymentalych lotów eksplodował jeden z silników i facet zginął na miejscu.
Z pilotów testowych Su-27 znany jest też przypadek Nikołaja Sadownikowa, który "prawie" powtórzył wyczyn Izraelskiego orła - podczas lotu testowego jednego z wczesnych prototypów T-10 pilotowanego przez tego pana zerwało się ponad 65% powierzchni jednego ze skrzydeł, które, jak się okazało później - miało zbyt niską sztywność, źle ocenioną w badaniach tunelowych prowadzonych przez ówczesne CAGI. Facet zdołał wówczas sprowadzić maszynę na ziemię.
Swoją drogą szukałem dalszych informacji o wypadku Su-35-4 ('904), ale póki co na razie nie wiadomo co się dokładnie stało. Szkoda przy tym że najprawdopodobniej tego egzemplarza już nie zobaczymy - zapewne maszyna nie była jeszcze w ogóle fotografowana, w przeciwieństwie do 901 i 902, jako że nie była prezentowana publicznie i trzymano ją "pod kloszem" w Kosmomolsku nad Amurem.