Zacząłem składać części więc jest już co pokazać, ale po kolei:
Rozmowy z Sundowner'em o luzach na tyle mnie zaniepokoiły że postanowiłem przemyśleć i zmodyfikować projekt. Rozebrałem przekładnie i okazało się że nie są to przekładnie planetarne tylko zwykłe zębate. Luz miały niewielki ale nie byłem pewien czy nie będzie się on powiększać w trakcie eksploatacji. Co prawda miałem układ pomiarowy bez luzów, ale na układzie obciążenia wychodziło mi już na "dzień dobry" 0,12 stopnia co daje 0,7mm na każdą stronę na końcu drąga. Niby nie dużo, ale nie byłem pewien czy nie będzie to denerwować. Dodałem więc dwie małe sprężyny centrujące. Mają one za zadanie sprowadzać z niewielką siłą drążek do geometrycznego środka. Silnik chcąc przestawić drążek w inne położenie niż geometryczny środek, musi najpierw wybrać luz a później cały czas utrzymywać na przekładni moment aby walczyć ze sprężyną centrującą (luz nie będzie więc przeszkadzał). Dodatkowo sprężyny są na krzywkach, które powodują że luz w położeniu środkowym (geometrycznym) jest nieodczuwalny na drążku. Sprężyny mają też tą zaletę, że będę mógł używać drąga nie mając jeszcze elektroniki sterującej układem obciążenia. Będzie można go wtedy używać jak tradycyjnego joya, który sam wraca do środka.
Dobrałem materiały. Podstawowe elementy postanowiłem wykonać z aluminium AW7075. Resztę mało odpowiedzialnych elementów z "byle jakiego" aluminium, czyli z tego co mi wpadnie w ręce. Piastę ze stali 1.2316. Zakupione koła zębate są ze stali do obróbki cieplnej C45-UNI7845. Długo zastanawiałem się czy dawać je do hartowania ale w końcu koszty i kłopoty z załatwieniem tego zniechęciły mnie do pomysłu. Mam nadzieję że "prawie statyczna" praca kół, nie będzie powodowała ich zużycia.
W kwietniu projekt poszedł na warsztat i tam przeleżał prawie pół roku (brak czasu u kolegów). Pierwsze elementy zaczęły powstawać na początku września i do tej pory mam ich około 60%. Zacząłem je składać i jednocześnie samodzielnie dorabiać wszelkie "duperele". Pierwsze wrażenia mam takie że części wcale nie są tak delikatne jak mi się to wydawało wtedy, kiedy patrzyłem na nie na PC'cie. Powiedziałbym nawet że niektóre są dość toporne.
W tej chwili udało mi się złożyć tyle:


Pojawiły się też pierwsze problemy. Zrobiłem dwa błędy wymiarowe w projekcie. Udało się je wychwycić i poprawić podczas wykonywania części na warsztacie. Mam też problem z silnikami. Kiedy dokręcam korpus silnika do wspornika (4 śruby) to prąd potrzebny do pracy silnika rośnie mi nawet dwukrotnie. Znaczy to że dokręcanie korpusu silnika powoduje wzrost oporów.
Wydaj mi się że winne są małe zębatki. Na jednej z nich silniki chodzą lepiej a na drugiej gorzej. Prawdopodobnie coś jest nie tak z ich geometrią. Postanowiłem na razie lekko popuścić śruby mocujące korpus silników i zakontrować je dodatkową nakrętką aby się nie odkręcały. Po tym zabiegu silniki zaczęły pracować równo, ale widać że korpusy silników delikatnie "pływają" podczas pracy.
Jest to na tyle niewielkie pływanie (prawie niezauważalne) że mam nadzieje że moje kasowanie luzów sobie z tym poradzi. Jak po złożeniu i przetestowaniu całości będzie OK, to zastanowię się czy nie wykonać małych zębatek ponownie. Mam nadzieję że złożę całość w ciągu miesiąca.
Jak myślicie, malować drąga czy zostawić "ślady mocnej eksploatacji"?