Autor Wątek: Broń dla obywatela  (Przeczytany 54994 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Egon

  • *
  • Szanowne GG: 5415434
Odp: Broń dla obywatela
« Odpowiedź #30 dnia: Lutego 18, 2010, 19:30:18 »
Hmm. Powiem tak. Mieszkam w Warszawie. Bez ogródek jest to na prawdę duża metropolia (Dumnie to brzmi co ?  :118: ) i coś na temat bandytyzmu wiem. 3 razy jako mały szczyl mnie napadli, i 3 razy to były owe "karki". Twierdzicie panowie, że w czasie napadu dobrym sposobem jest wyjęcie broni i w gruncie rzeczy użycie jej. A ja wam powiem, że nie. Czemu ? Z bardzo prostego powodu. W czasie napadu, ofiara posiadająca broń palną nie musi jej wcale wyciągać, wystarczy, że... odciągnie kurtkę do tego bardzo poważna mina i lekki ruch ręką którą po tą broń można sięgnąć. Nie być agresywnym i nerwowym, pod żadnym pozorem bo skończy się to jednostronną strzelaniną. Uwierzcie mi, efekt murowany, wiem z doświadczenia. Powiem więcej, wojskowa kabara przy pasie daje ten sam efekt. Jeszcze nie widziałem "Karków" którzy nie zmiękli by w nogach. Uliczny bandytyzm to na prawdę w marginalnych przypadkach jest broń palna, dlatego, ze taki sobie "dresik" woli wydać na piwo, niż kupować sobie na czarno broń. Bo broń na czarnym rynku to też nie są grosze.

Z resztą ja nie mam z tym problemów. Duży jestem i paskudny  :118:
"Myśliwiec - Na ziemi człowiek normalny jak każdy inny - w powietrzu staje się szaleńcem szybkości, człowiekiem-błyskawicą" Arkady Fiedler "Dywizjon 303"

Odp: Broń dla obywatela
« Odpowiedź #31 dnia: Lutego 18, 2010, 19:36:41 »
Rewolwerów bym nie brał to tylko 5-7 naboi a w takiej sytuacji jak opisujemy Razor o ponownym naładowaniu nie ma co marzyć.

A ile tych naboi potrzebujesz? Użycie broni w obronie w zwykłych sytuacjach to nie akcja antyterrorystyczna czy bitwa uliczna. Kiedyś słyszałem takie powiedzenie wypowiadane przez zwolenników rewolwerów: "jak nie potrafisz załatwić sprawy 6 nabojami to nie wyciągaj broni z kabury" i coś w tym jest.

Rozgraniczajmy sytuację - inną broń wybiera człowiek zagrożony przygotowanym napadem rabunkowym - na siebie, na firmę etc., a inną broń bierze "Kowalski" do sytuacji codziennych, gdy zagrożenie profesjonalnym napadem nie jest realne. Te 5 strzałów zwykle wystarcza by zastopować napastników czy wręcz wysłać ich do krainy wiecznych łowów.

Znam osobiście przypadek człowieka, który w trakcie napadu przez 3 karków załadował ze speedloadera rewolwer (szedł ze strzelnicy, a broń była sportowa, a więc niezaładowana) i trzema strzałami wyeliminował prowodyra (nikt nie ustoi na nogach ze złamaną kością i rozwalonym, miękkim półpłaszczowym pociskiem  stawem kolanowym). Pozostali nie chcieli sprawdzać skuteczności pozostałych w bębnie naboi (a gość regularnie trenuje i to intensywnie, to pewnie ocalili życie). A przy okazji - prawne rozstrzygnięcie to umorzenie na etapie dochodzenia prokuratorskiego (czyli pewna obrona konieczna).

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: Broń dla obywatela
« Odpowiedź #32 dnia: Lutego 18, 2010, 19:40:29 »
Czy nosimy przy sobie broń, czy też nie, trzeba być świadomym swojego otoczenia i przewidywać niebezpieczne sytuacje z wyprzedzeniem. Co niestety wiąże się z pewnym poziomem paranoi (bycie paranoikiem, wcale nie oznacza, że ktoś na ciebie nie czyha ;) ). Są i też sytuacje, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć lub nie mamy dość czasu by wyjść ze strefy zagrożenia - jak np porachunki mafijne (dwa razy do tej pory w mojej miejscowości ;) ), napady na kantory, czy banki.

Jeżeli jedynym wyborem jaki masz przed sobą to albo nie robić nic, albo strzelać, to widzę tutaj problem w fazie planowania, brak trzeciego wyjścia, jak powiedzmy spray pieprzowy. W zasadzie osobiście uważam, że nosząc przy sobie broń palną jesteśmy zobligowani do noszenia przy sobie 3 innych rzeczy:
- gazu OC, lub innego środka "zatrzymującego"
- latarki
- dodatkowej amunicji

Warto również rozpatrywać jakiś podstawowy zestaw pierwszej pomocy - parę podstawowych rzeczy do zatamowania upływu krwi. Natomiast telefon komórkowy i tak wszyscy stale ze sobą nosimy.

Ogólnie mieszkam w relatywnie bezpiecznej miejscowości, ale są rejony, których w pewnych godzinach trzeba unikać, bo zdarzyć się może dosłownie wszystko. Niestety czasami nie ma wyjścia i trzeba się przez nie przedzierać w nieciekawych porach.

Przypomnę, że w wypadku napadu, statystycznie najczęściej mamy do czynienia z 2 uzbrojonymi napastnikami w stanie odurzenia. Niezależnie od tego czy posiadamy przy sobie pieniądze, czy nie.

Odp: Broń dla obywatela
« Odpowiedź #33 dnia: Lutego 18, 2010, 19:44:05 »
No tak nie dyskutuje w życiu nie strzelałem z broni krótkiej, ale wydaje mi się że naboi nigdy za wiele;) Co do kolegi to gratuluje, pewnie nie jest policjantem? a szkoda (szkoda też że policjanci w Polsce w większości chodzą na strzelnice "za kare").

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: Broń dla obywatela
« Odpowiedź #34 dnia: Lutego 18, 2010, 19:50:35 »
Nawet w stanach przeciętny uzbrojony bandyta jest lepiej wyszkolony w użyciu broni palnej niż policjant ;)

Egon - ideał obrony to widzieć atak z wyprzedzeniem i zanim on nastąpi, mieć już broń gotową w ręce. Zdecydowana większość wypadków użycia broni do obrony, to nie oddanie strzałów, a samo jej wyjęcie z zamiarem użycia. Jeżeli to nie pomaga, to stosownie do sytuacji, gazem po oczach, lub rozładować magazynek (mamy dwoje rąk, warto w drugiej mieć tą puszkę OC).

Offline Egon

  • *
  • Szanowne GG: 5415434
Odp: Broń dla obywatela
« Odpowiedź #35 dnia: Lutego 18, 2010, 20:17:00 »
Sun - oczywiście masz rację. Nie posiadam broni palnej, ale posiadam rozrywkowo ASG, a dokładnie Berettę 92, oczywiście replikę. Mieszkam w takiej a nie innej części warszawy. Zwana po drugiej stronie Wisły: Końcem Krainy Latających Noży. Ale nie czuję parcia na potrzebę wyrobienia sobie licencji i zakup takiej broni. Kiedyś miałem ze sobą to owe ASG, w kaburze, przy pasku ładnie zablokowane pod kurtką i kiedy tylko owi potencjalni napastnicy zobaczyli, że mam przy pasie coś co wygląda jak klamka, jestem wyprostowany i nie wyglądam na  takiego co "Sr... po gaciach na ich widok" zrezygnowali z dalszej nocnej obserwacji i wrócili do spokojnego popijania piwka. A ja zapiąłem kurtkę z powrotem i spokojnie udałem się do sklepu i z powrotem do domu. Dlatego nie uważam, że broń na amunicję ostrą normalnemu "Kowalskiemu" jest jakaś niezbędna. Broń na amunicję gumową albo ogłuszającą, już prędzej. w razie czego można wyjąć, i użyć. (Uwierzcie mi, ból po oberwaniu w łapę z takiej amunicji boli piekielnie nawet pod wpływem alkoholu  :118: ) Co prawda fakt faktem, czasem tacy napastnicy są pod wpływem np: Oczyszczonego płynu do mycia felg (autentyk! To się teraz bierze  :karpik ) a wtedy można użyć techniki "run lola! Run!" i po ptokach  :021:
"Myśliwiec - Na ziemi człowiek normalny jak każdy inny - w powietrzu staje się szaleńcem szybkości, człowiekiem-błyskawicą" Arkady Fiedler "Dywizjon 303"

Odp: Broń dla obywatela
« Odpowiedź #36 dnia: Lutego 18, 2010, 21:26:22 »
Egon - w jednym przyznam Tobie rację. Oprócz odpowiedniego wyszkolenia, ważna jest odpowiednia postawa i "walka psychologiczna". Czy ma się broń czy się jej nie ma. W końcu nie wariujmy użycie broni to ostateczność. Też kiedyś przerabiałem podobne sytuacje, gdzie na "propozycje" sparingu (po tym jak odmówiłem wsparcia zakupów piwka) z dwoma sznurkami odpowiedziałem, "zmierzeniem wzrokiem",  odchyleniem poły kurtki i komentarzem w stylu "miśki ale my nie w tych ligach gramy". Oczywiście umiejętność odpowiedniego działania psychologicznego pomaga, choć nie zawsze udaje się zastraszyć napastników.

Z drugiej strony jakoś nie odczuwam potrzeby noszenia broni na co dzień, raczej się nie włóczę w podejrzanych miejscach (nie czuje się zagrożony) - tak więc choć posiadam pozwolenie na broń do obrony osobistej od kilkunastu lat to noszę ją bardzo rzadko, w zasadzie ograniczam to do sytuacji przenoszenia większych sum pieniędzy czy jakiegoś nocnego przejścia przez pół miasta (ale niby po co - przecież są taksówki) itp.

Tak więc broń to z miłą chęcią (zresztą kocham te metaloplastykę przemysłową  :002:), parę tysięcy strzałów rocznie z samej broni krótkiej (a przecież jeszcze są pistolety, maszynowe, karabiny itd.), ale raczej tylko na strzelnicach. Mnie tam wystarcza sama forma w miarę urozmaiconego strzeleckiego treningu, bez tego noszenia broni na co dzień.

Odp: Broń dla obywatela
« Odpowiedź #37 dnia: Lutego 18, 2010, 21:38:16 »
Czytam wasze argumenty i nadal mnie nie przekonują. Zakładacie, Panowie, że używający broni to opanowany "samuraj" doskonale znający się na rzemiośle i codziennie ćwiczący medytację. Prawda jest, niestety, trochę inna. Poprzez udostępnienie broni "szerokim masą" do użytku "ulicznego", a nie domowego możemy się postawić w sytuacjach dość kuriozalnych. Np. idziecie w stanie wskazującym na 4WD i nagle ktoś bierze wasz stan orbitalny za próbę napadu. Oczywiście kończy się strzelaniną. Pytanie po co? Dzisiaj ogółowi społeczeństwa do obrony potrzeba dużej szybkości "w nogach" i to wszystko. Po co komplikować tą sytuację? Do zapewnienia bezpieczeństwa na ulicach potrzebny jest dobry Policjant. Dobrze wyposażony, wyszkolony i przede wszystkim, widoczny. Potrzebny jest respekt menelstwa przed mundurem, a nie porachunki a`la "Magnum".

Cytuj
Tak oczywiście trzeba być głupcem aby nosić i ewentualnie wyciągać broń nie będąc dobrze wyszkolonym

Dzik - ale, w moim odczuciu tak będzie. Niewyszkoleni głupcy zdobędą prawo do posiadania broni. Oczywiście skończy się, jak zwykle na układach - jak to w Polsce i normalni i inteligentni i tak dostępu do obrony przez broń nie dostaną. Kolekcjonerzy dalej będą ścigani za atrapy granatów, a media będą dalej odkrywały "prawdziwe spiski" przeciw bezpieczeństwu publicznemu. Dlatego rozważania na temat "latania z pukawkami" po ulicy w naszym kraju, uważam za trochę bezsensowne. Zawsze Rozor, czy Sun będą operowali "ideałem", do którego nie jesteśmy się w stanie, jako społeczeństwo, dostosować.

Cytuj
akurat osobiście nie widzę żadnych przeciwwskazań moralnych w użyciu broni, nawet ze skutkiem śmiertelnym w obronie realnie zagrożonego mienia - moje, uczciwie zarobione pieniądze, są zdecydowanie więcej warte niż życie jakiegoś bandyty

Tu zgadzam się w 100%. Jedną z niewielu rzeczy jakich nienawidzę, szczerze i otwarcie jest sięganie (w jakikolwiek sposób - kradzież, wyłudzenia, rozboje itp.) po cudze mienie. Tu jestem radykalny. Sam padłem ofiarą, akurat, wyłudzenia i wiem jak może odbić się to na całym życiu (dosłownie). Nie polecam. Więc, czy chodzi o 5 zł czy o 100 mln nie ma to dla mnie znaczenia. "Obcinać łapy" i koniec. Nie przekonują mnie "humanistyczne" nawoływania o litość dla złodziei, bo nie warto kogoś "stuknąć" dla paru groszy.
L'ordre règne à Varsovie!

Odp: Broń dla obywatela
« Odpowiedź #38 dnia: Lutego 18, 2010, 22:00:54 »
Zakładacie, Panowie, że używający broni to opanowany "samuraj" doskonale znający się na rzemiośle i codziennie ćwiczący medytację.

A ja uważam, że broń z prawem do noszenia na ulicy powinna być właśnie dla ludzi, którzy będą regularnie trenować i nie będą stanowić zagrożenia dla otoczenia. Jak już dawałem temu wyraz w poprzednim takim temacie - jestem za uregulowaniem spraw broni (np. liberalizacji w dostępie do broni sportowej), ale pozwolenia na broń do obrony osobistej uzależniałbym od okresowego zdawania bardzo rygorystycznych egzaminów praktycznych (nie takich śmiesznych jak to było w projekcie Czumy-Palikota, tylko takich, które wymagałyby naprawdę regularnego i intensywnego treningu) i podobnie jak to jest z prawem jazdy, przed uzyskaniem pozwolenia intensywny kurs teoretyczno-praktyczny, odpowiednie przeszkolenia przez kwalifikowanych instruktorów, potem egzamin i wtedy dopiero możliwość noszenia broni.

Odp: Broń dla obywatela
« Odpowiedź #39 dnia: Lutego 18, 2010, 22:11:10 »
A ja uważam, że broń z prawem do noszenia na ulicy powinna być właśnie dla ludzi, którzy będą regularnie trenować i nie będą stanowić zagrożenia dla otoczenia. Jak już dawałem temu wyraz w poprzednim takim temacie - jestem za uregulowaniem spraw broni (np. liberalizacji w dostępie do broni sportowej), ale pozwolenia na broń do obrony osobistej uzależniałbym od okresowego zdawania bardzo rygorystycznych egzaminów praktycznych (nie takich śmiesznych jak to było w projekcie Czumy-Palikota, tylko takich, które wymagałyby naprawdę regularnego i intensywnego treningu) i podobnie jak to jest z prawem jazdy, przed uzyskaniem pozwolenia intensywny kurs teoretyczno-praktyczny, odpowiednie przeszkolenia przez kwalifikowanych instruktorów, potem egzamin i wtedy dopiero możliwość noszenia broni.

Popieram w całej rozciągłości. Tylko powstaje "niebezpieczna" sytuacja obywatele będą lepiej wyszkoleni w posługiwaniu się bronią niż policjanci :D

Odp: Broń dla obywatela
« Odpowiedź #40 dnia: Lutego 18, 2010, 22:31:13 »
Cytuj
A ja uważam, że broń z prawem do noszenia na ulicy powinna być właśnie dla ludzi, którzy będą regularnie trenować i nie będą stanowić zagrożenia dla otoczenia.

Ja też tak uważam, ale rzeczywistość, idę o zakład, była by inna. Na pierwszy plan wysunęło by się, jak zwykle: załatwianie pozwoleń, układziki, konszachty, ciemne interesy itd, itd. Czyli po staremu. Taki obywatel by broni nie dostał, natomiast zero mózgowe tak.

Cytuj
...i podobnie jak to jest z prawem jazdy

To akurat zły przykład. Machloje związane z prawem jazdy są ogromne. System szkolenia praktycznie zerowy, egzaminowanie tragiczne. Dokształcania po kursie i zdaniu egzaminu nie ma. Tutaj to jest paranoja! To tak jakbyś powiedział żołnierzowi w którym kierunku strzelać i wysłał go na front, bo resztę to mu koledzy pokażą. Efekt widoczny - drugie miejsce w Europie pod względem śmiertelności wypadków. Prawdopodobnie było by tak z bronią.

Cytuj
Popieram w całej rozciągłości. Tylko powstaje "niebezpieczna" sytuacja obywatele będą lepiej wyszkoleni w posługiwaniu się bronią niż policjanci

To trzeba będzie założyć Milicję i się bronić.  :004: A swoją drogą to obsługiwałem KMP na Dolnym Śląsku (serwis ppoż.) co ja się nasłuchałem na temat broni... Książkę można wydać i będzie mało. Oczywiście dawano do zrozumienia, że układ to podstawa i umiejętności nie ważne.
L'ordre règne à Varsovie!

Odp: Broń dla obywatela
« Odpowiedź #41 dnia: Lutego 18, 2010, 23:09:42 »
To akurat zły przykład. Machloje związane z prawem jazdy są ogromne.

Dobry bo nie chodziło mi o poziom szkolenia i egzaminowania kierowców - tylko o sam fakt ustawowego wymogu odbycia kursu, który prowadzi osoba uprawniona, o konieczność zapłacenia za niego i o odbycie jakiejś uregulowanej ilości godzin praktycznych.

Ja też tak uważam, ale rzeczywistość, idę o zakład, była by inna. Na pierwszy plan wysunęło by się, jak zwykle: załatwianie pozwoleń, układziki, konszachty, ciemne interesy itd, itd. Czyli po staremu. Taki obywatel by broni nie dostał, natomiast zero mózgowe tak.

No właśnie idealnie chyba nakreśliłeś obecny system wydawania zezwoleń na broń.  :021: Trudno aby to funkcjonowało jeszcze gorzej.

Tylko powstaje "niebezpieczna" sytuacja obywatele będą lepiej wyszkoleni w posługiwaniu się bronią niż policjanci :D
Już są ... Poziom wyszkolenie przeciętnego policjanta w zakresie użycia broni jest gorzej jak tragiczny, bo nikt ich niczego nie uczy, oni im dają parę nabojów na miesiąc i każą strzelać. A potem taki przychodzi na "prawdziwą"  :003: strzelnicę i nie potrafi w tarczę trafić, nawet dobrze swojego własnego pistoletu odsługiwać nie potrafi. System szkolenia w Policji, w Armii zresztą też - jest tragiczny.

Odp: Broń dla obywatela
« Odpowiedź #42 dnia: Lutego 18, 2010, 23:42:50 »
Cytuj
No właśnie idealnie chyba nakreśliłeś obecny system wydawania zezwoleń na broń.  :021: Trudno aby to funkcjonowało jeszcze gorzej.

Myślę, że wszystko zmierza do tego, że będzie to funkcjonowało jeszcze gorzej.  :005:

Fakt ustanowienia organu kontrolującego i nadzorującego wydawanie pozwoleń jest już, jak wszystko czego się nasze państwo dotknie, korupcjogenny. Na papierze będzie to wyglądać świetnie, a w praktyce jak zwykle. W innych państwach może bym był skłonny zgodzić się na takie rozwiązania, tutaj nie. Widziałem na własne oczy na czym polega zdobywanie uprawnień do kierowania ciężarówką i ile to kosztuje (w formie łapówki), myślę, że z bronią, z biegiem czasu było by podobnie, czyli kasa z rączki do rączki i mam pozwolenie na "armatę". Znów zyskali by tylko najbardziej cwani i majętni, kosztem innych. Jak zwykle kłania się "Republika Kolesi". :006:
L'ordre règne à Varsovie!

Odp: Broń dla obywatela
« Odpowiedź #43 dnia: Lutego 19, 2010, 05:28:48 »
Fakt ustanowienia organu kontrolującego i nadzorującego wydawanie pozwoleń jest już, jak wszystko czego się nasze państwo dotknie, korupcjogenny. Na papierze będzie to wyglądać świetnie, a w praktyce jak zwykle.

Tichy, na tej zasadzie to można zanegować potrzebę zdobywania jakichkolwiek uprawnień - w każdej działalności tego typu występuje korupcja i występować będzie zawsze, bo nawet przy najszczerszych chęciach nie jesteś wstanie wyeliminować nieuczciwości w 100%.

Ale bym nie przesadzam, akurat mam zawodowy kontakt z kwestiami egzaminowania przez KW Policji na licencję pracownika ochrony fizycznej i choć nie będę się zarzekał, że korupcji w ogóle nie ma - to w przypadku komisji egzaminacyjnej złożonej w przedstawicieli różnych resortów i instytucji (w tym prokuratora, bo egzamin obejmuje też kwestie prawne) problem jakiejś powszechnej korupcji nie występuje.

Tak więc osobiście nie widzę problemu w doprowadzeniu do takiej sytuacji, aby możliwość korupcji ograniczyć do minimum. Korupcjogenny jest system obecny (chyba bardziej korupcjogennego systemu już nie można stworzyć), bo zezwolenia są wydawane na zasadzie uznaniowości, w zasadzie bez żadnych jasnych i czytelnych kryteriów, a decyzja jest wydawana jednoosobowo, w zasadzie bez konieczności jakiegoś głębszego uzasadniania.

Znów zyskali by tylko najbardziej cwani i majętni, kosztem innych.

W przypadku kwestii zagrożenia napadem to akurat stan majątkowy jest do niego wprost proporcjonalny. A ponadto nie oszukujmy się broń jest dla ludzi o pewnym statusie majątkowym, bo sam pistolet z gatunku popularnych "dziewiątek" to ok. 3000-4000zł, roczny dostęp do strzelnicy ok. 500-800zł, a 1000szt. naboi 9mm Para to następne 800-1000zł. Gdybyśmy wprowadzili obowiązkowy kurs teoretyczno-praktyczny i poważny egzamin to pewnie doszłoby kolejne minimum 5000zł.

Widziałem na własne oczy na czym polega zdobywanie uprawnień do kierowania ciężarówką i ile to kosztuje (w formie łapówki),

No cóż ... ja swoje uprawnienia do prowadzenia ciężarówki zdobywałem bez łapówki, może dla tego, że było to 17 lat temu, podobnie jak rok później uprawnienia na przyczepy czy za kolejne 4 lata na autobusy. I jakoś znam sporo ludzi, którzy takowe uprawnienia mają i jakoś nie załatwiały tego za pomocą łapówek. Albo Ty się obracasz w środowisku samych kanciarzy albo ja w środowisku samych uczciwych, choć oczywiście nie neguję istnienia zjawiska korupcji, która była, jest i będzie zawsze. Ale jej skala jest mocno przesadzona i rozdmuchana przez media (wiadomo "sensacja") i przez mentalność Polaków (wiadomo: Kowalski dostał prawo jazdy, pozwolenie na broń, zgodę na budowę etc? Eee tam ... na pewno dał łapówkę, a mój szwagier to słyszał jak ...).
« Ostatnia zmiana: Lutego 19, 2010, 05:35:31 wysłana przez Razorblade1967 »

Odp: Broń dla obywatela
« Odpowiedź #44 dnia: Lutego 19, 2010, 10:58:09 »
Cytuj
No cóż ... ja swoje uprawnienia do prowadzenia ciężarówki zdobywałem bez łapówki, może dla tego, że było to 17 lat temu, podobnie jak rok później uprawnienia na przyczepy czy za kolejne 4 lata na autobusy.

Ja pozostałem przy ciężarówkach i swoje uprawnienia zdobyłem w sposób legalny i całkowicie uczciwy, z czego przy tym systemie, jestem niezmiernie dumny. Na pewno jest gro osób, które w ten sam sposób uzyskały swoje licencję i pozwolenia, oraz uprawnienia i tego nie neguję. Problem, wg. mnie polega na tym, że nie ma w naszym państwie równości w dostępie do danego dobra. Oczywiście nie wszystko jest dla wszystkich, i z tym się zgadzam. Natomiast jeżeli chodzi o osoby spełniające kryteria (np. majątkowe, zdrowotne itd.), to mimo tego, nie liczą się umiejętności, ani wiedza a "kto, kogo zna". Przykład prawa jazdy. W Częstochowie funkcjonowały (nie wiem czy nadal) liczne ośrodki szkolenia kierowców. Natomiast wiadome było, że w jednym ktoś, kogoś znał i ułatwiał zdobycie prawa jazdy. Do tego właśnie ośrodka garnęło najwięcej kursantów (akurat trafiłem na tenże - czysty przypadek!). Zapytano mnie od razu, robimy szybko, czy dokładnie? Powiedziałem, że dokładnie i to była, okazało się, przeszkoda w szybkim zdobyciu uprawnienia (czyli normalnym). Kurs w nieskończoność, "jazdy" w nieskończoność itd., itd. Natomiast ci, co pragnęli szybko uporać się z tym, w przeciągu kilku tyg. odbywali kurs i zdawali egzamin (za pierwszym razem). Oczywiście koszty, plus bonus. Dodam, że tzw. teoria nie istnieje w rzeczywistości. Kurs na przewóz rzeczy - wiadomo ja od tego pana, więc zdałem, kolejna farsa. Jest to bardzo dołujące, bo widziałem jakie "kaleki" i z jakimi schorzeniami siadają za kółko. Odnoszę te moje doświadczenia do posiadania broni i jestem naprawdę przerażony. Załóżmy, że masz porządną firmę szkolącą w zakresie posiadania i użycia broni palnej. Szkolisz bardzo dobrze i od Ciebie wychodzą konkretni kursanci, którzy bez problemu zdają egzaminy państwowe i nabywają uprawnienia. Co z tego, jeśli musisz się liczyć z "konkurencją" kolesiostwa, która "załatwi" takie uprawnienia w czasie o połowę krótszym i bez nadmiernego wysiłku? A założę się, że tak, w tym naszym, ukochanym kraju będzie. Czyli moje obawy dotyczą mojego bezpieczeństwa, bo facet z giwerą chodzący po ulicy nie będzie miał napisane "Made in Rozor" i nie będę w stanie określić, czy on jest wariatem z armatą, czy po prostu dobrze przeszkolonym, mającym świadomość człowiekiem. Załóżmy, że spełniam kryteria finansowe i szukam kontaktu z bronią (jest mi potrzebna). Ja, osobiście, idę do profesjonalisty, który nauczy mnie jak się z nią obchodzić, wykształci we mnie nawyki itd. Tak samo zdobywałem wszystkie uprawnienia (żeglarstwo, prawo jazdy itd.), tak samo kończyłem studia i tak samo pracowałem. (Coraz częściej -odkąd tu wróciłem- Polska udowadnia mi, że jestem debilem- ale mniejsza z tym). Niestety tu, raczej nie o to chodzi. Obserwuję, swoisty wyścig, kto kogo lepiej zna i co może więcej załatwić. Broń, może stać się gadżetem do pokazywania swojego statusu społecznego i lansowania swojej głupoty. Dlatego boję się, że przy obecnym stanie państwa, Twoje, bardzo dobre założenia, mogą pozostać na papierze, a uprawnienia będą zdobywane u "Heńka w stodole". Uważam, że już prawo jazdy powinno być mocniej ograniczone (oczywiście mówię o polskich warunkach), tym bardziej broń, która jest narzędziem powołanym do zadawania ran (samochód służy do przemieszczania). Wydaję mi się, że w obecnych systemach, egzaminy, kursy i szkolenia, to czysta fikcja.

Cytuj
Ale jej skala jest mocno przesadzona i rozdmuchana przez media (wiadomo "sensacja") i przez mentalność Polaków (wiadomo: Kowalski dostał prawo jazdy, pozwolenie na broń, zgodę na budowę etc? Eee tam ... na pewno dał łapówkę, a mój szwagier to słyszał jak ...).

No nie wiem. Może rzeczywiście. Bardzo bym chciał, żeby była to medialna sensacja, niestety w moim środowisku nie jest. Nie do tego stopnia, o którym piszesz. Budowa domu - można oficjalnie (czekasz 2-3 lata) i bez korupcji, można też w jeden rok (akurat mieszkam w granicach Parku Krajobrazowego). Nie chodzi mi o to, że ktoś, coś słyszał, ale o to, że spotykam się z tym praktycznie na co dzień, od mandatów (sławne: "...no co my z panem możemy zrobić?..."), do pozwoleń na przycinkę lasu ("no nie można, nie można, w końcu Park, ale wiadomo, że można by pomyśleć") itd., itd. więc, powtarzam, moim marzeniem było by, żeby to była tylko paranoja medialna.  :004: 
 
L'ordre règne à Varsovie!