Otóż, nie mogłem za bardzo zrozumieć czemu w trakcie strzelania nr1 z AKMS wpierano mi ze do strzelania na 100m, mam ustawić celownik na 3 i celować pod figurę. Rozumiem podrzut itp, ale czy nie lepiej ustawić na 1 (czy jakąkolwiek inną nastawę) i celować bezpośrednio? Co to w ogóle za sposób pośredniego celowania...? Oczywiście szkolony nie ma szans zobaczyć jak ułożyły się jego przestrzeliny i dlaczego.
Należy wziąć pod uwagę 2 kwestie:
1. Strzelanie nr 1 jest pierwszym strzelaniem szkolnym i ustawienie celownika na "3" (300m) daje możliwość aby szkolony miał możliwość bardzo czytelnego miejsca celowania czyli dolnego skraju zielonej tarczy umieszczonej na białym tle.
2. W karabinku AK (AKM, AKMS etc.) istnieje coś takiego jak nastawa stała, która odpowiada właśnie celownikowi "3". W czasie działań bojowym nie ma czasu na ciągłe przestawianie celownika i reguluje się to wszystko zmiana punktu celowania. Można by oczywiście kazać ustawić na nastawę "S", ale ustawianie celownika na "3" dodatkowo wyrabia umiejętność posługiwania się celownikiem nastawnym (prawidłowego ustawienia "ramki" względem "nacięć" i znaków).
Tak wiec takie szkolenie ma sens. Z ciekawości powiem, że często "oszukiwałem" - bo mam kiepski wzrok (-4 dioptrie) i nie zawsze dokładnie dopasowane okulary - z tego powodu gdy wiedziałem, że będę miał problem z wyraźnym widzeniem tarczy i tego przejścia kolorów, to ustawiałem właśnie na "1" i celowaniem w łatwiejszy do uchwycenia (dla mnie - osoby obytej ze strzelaniem jeszcze na długo przed wojskiem, ale z kiepskim wzrokiem) geometryczny środek tarczy (raczej nawet za "młodego szweja" nie schodziłem poniżej 45pkt. na 50 możliwych), a w końcu "jedynka" z AK to jakim wyzwaniem dla osoby z bronią obytej nie jest.
Nie rozumiem uwagi dlaczego uważasz, że nie ma możliwości analizy efektu strzelania? Przewyższenie toru pocisku nad linią celowania przy nastawie "3" i celowaniu w dolną krawędź tarczy wynosi idealnie tyle ile odległość od tej dolnej krawędzi do środka pola "10". Tak naprawdę nie ma to znaczenia dla analizy ułożenia się pocisków. Z ciekawości podam, że podczas strzelań sportowych, broń przystrzeliwuje się nie do środka tarczy (środka pola "10"), a do celowania tuż pod dolną krawędź czarnego pola. Daje to właśnie możliwość wybrania, dokładnego i powtarzalnego punktu celowania, a co za tym idzie ułatwia osiąganie lepszych wyników. Trudniej jest przecież wycelować w geometryczny środek widzianej z pewnej odległości figury geometrycznej (nawet koła), niż w czytelny punkt na granicy kontrastowych kolorów.
_______________________________
EDIT>>>Moim osobistym zdaniem jednym z podstawowych błędów w szkoleniu strzeleckim w WP jest fakt braku etapowości i indywidualnego podejścia do strzelania. Strzelanie szkolne nr 1 jest strzelaniem bardzo prostym, postawa leżąc z podpórką, nieograniczony czas i cel na odległości jak na karabinek bardzo bliskiej - 100m. Szkolony nie powinien przechodzić do następnego etapu jeśli nie osiągnie 40pkt czyli trafienie w pola w zakresie minimum "8" czyli ze skupieniem 30 cm (dokładnie 29,5cm - bo 9,5cm + 2 pierścienie po 5cm). Bez osiągnięcia tych umiejętności dalsze szkolenie w strzelaniu do figur bojowych nie ma sensu - strzelec jest zbyt nieprzewidywalny i nie ma już mowy o poprawie błędów (bo ich nie widać).
Tymczasem ze strzelania "na punkty" w ogóle zrezygnowano i stosuje się tarcze 23 (bez pierścieni), a nie 23p (z pierścieniami), choć oczywiście jeszcze długo będą spotykane wytworzone stare tarcze z pierścieniami. Punktów się jednak nie oblicza, nie ma też pomiaru rozrzutu na tarczy i ŚPT (nawet jak jest on przesunięty na krawędź tarczy strzelec strzelanie zalicza), co oczywiście potem "wyłazi" przy mniej stabilnych podstawach i większych odległościach.
Strzelanie realizuje się wg programu i planu szkolenia, a nie wg. wyników szkolonych. Strzelanie ubrano w taką "kwitologię" i obwarowano tyloma przepisami, że zabrakło miejsca na indywidualne podejście dla osoby, w tym przypadku najbardziej kompetentnej czyli dla dowódcy plutonu. Strzela się np. strzelanie nr 1 - odnotowuje wyniki, a potem bez względu czy żołnierze umieją sobie z tym zadaniem odpowiednio poradzić czy nie przechodzi się do następnych etapów, gdzie jest już tylko gorzej.
Oczywiście żołnierze strzelania zaliczają, bo kierunek jest taki, że jak jest źle to po prostu obniża się kryteria. Doskonałym przykładem jest właśnie "jedynka" - kiedyś 5 naboi i minimum 30pkt. na zaliczenie, a obecnie 4 naboje i wystarczy raz czy dwa razy trafić. Na papierze wygląda to doskonale - zmniejszono zużycie amunicji o 20% (z 5 na 4 naboje) czyli mamy "oszczędność", a jednocześnie poziom wyszkolenia strzeleckiego podniósł się o przynajmniej jedną ocenę - kiedyś średnia pododdziału to było 2,75-3,25, a obecnie osiągnięcie "czwórki" to żaden wynik. Same plusy - pytanie czy dodatnie?

Podobnie ze strzelaniem z pistoletu - kiedyś trzeba było z 25m "wystrzelać" minimum 30pkt na zaliczenie, a teraz wystarczy znowu raz czy dwa razy trafić w tarczę (zmniejszono pozornie czas - z "nieograniczony", na 5 minut co przy 4 nabojach wychodzi na to samo). Jak żołnierze nie trafiają to robi się dziwne pseudo-antyterrorystyczne strzelanie strzelanie do figury nr 40 z 20m i trudno nie trafić. Kiedyś strzelanie w marszu odbywało się 3 nabojami, ale wielu pudłowało z tych 45m (mniej więcej tarcza otwierała się po 5-7 krokach) i wyniki spadały - to dodano jeden nabój, dopuszczając nietrafienie w tarczę, a jednocześnie uzyskanie maksymalnej oceny (bo przecież wynik "szkolenia" to podstawa), bo sobie można "poprawić".
Potęga papieru jest wielka - w ten sposób w razie czego zawsze można wprowadzić strzelanie z 15m, jak będą kłopoty z ocenami na 20m - tyle, że takie strzelanie bez wyzwań strasznie ogłupia. Jeden z moich kolegów z czasów służby, który kiedyś dobrze strzelał z pistoletu (brał udział w zawodach miedzy jednostkami itd.) po paru latach takiego "szkolenia", gdy wybrał się ze mną na strzelnicę - miał problem z trafieniem w tarczę na 50m. Po prostu przestał się do tego przykładać, przestał zwracać uwagę na sposób ściągania spustu - bo przy ciągłym strzelaniu do wielkiej figury 40 z 20m w zasadzie nie trzeba celować (wystarczy "z grubsza" skierować lufę w kierunku celu i jak tu "zerwać" strzał, skoro ma on wysokość 1,7m?).
Ale "na kwitach" - poziom wyszkolenia strzeleckiego WP, strasznie się podniósł. Same czwórki i piątki.
No ale w końcu mamy "czas profesjonalistów" jak informują krzykliwie plakaty reklamujące armię, to jak może być inaczej?
