Autor Wątek: Tarcze i cele w wojsku.  (Przeczytany 23364 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Tarcze i cele w wojsku.
« dnia: Lipca 04, 2010, 18:13:17 »
Podejrzewam, że jest to pytanie do Razorblade-a, ale może się mylę.  :001:

Interesują mnie cele stosowane w wojsku, najchętniej obrazki z jednym wymiarem, wtedy można sobie to wydrukować w odpowiedniej skali, dostosowując do odległości strzelania.

Podstawową tarczę NT23 można bez problemu kupić w dowolnym wymiarze na Aledrogo. Za to nigdzie nie mogę znaleźć informacji o celach i ich wielkości dla strzelania wojskowego nr 3. O ile pamiętam, to to strzelanie zaczynało się od strzelania z pozycji leżącej bez podpórki do sylwetki człowieka ustawionej w odległości 300m. Dalszych celów nie pamiętam, ale chyba strzelało się do nich z pozycji klęczącej.

Czy mógłbym prosić o przypomnienie warunków dla strzelań wojskowych i obrazki celów?    :001:

Odp: Tarcze i cele w wojsku.
« Odpowiedź #1 dnia: Lipca 04, 2010, 20:46:24 »
Jestem człowiekiem z natury leniwym więc posłużę się tym co można "wygóglać": http://www.rzi.hg.pl/pliki/bron_strzelecka.pdf - nie jest to najaktualniejszy program strzelań (chyba, nie wiem od 4 lat jestem emerytem), ale na końcu (załącznik H) jest wykaz figur bojowych. Niestety nie ma wymiarów, wiec podam te, które pamiętam dla podstawowych figur, używanych na typowej strzelnicy wojskowej.



Popiersie - figura bojowa nr 23 - wymiary 50x50cm
Karabin maszynowy - figura bojowa nr 27 - wymiary 50x90cm (lub 60x100cm - nie pamiętam)
Klęczący - figura bojowa nr 30 - wymiary 100x50cm
Biegnący - figura bojowa nr 40 - wymiary 170x50cm

Pozostałe wymiary, mniej popularnych figur trzeba sobie wykoncypować na podstawie tych czterech podstawowych (bo po prostu nie pamiętam).

Tutaj kilka fotek ze strzelnicy - czyli jak to bywa rozmieszczane:


Warunki strzelań wojskowych, są zawarte w podlinkowanym "programie strzelań". Ogólnie (podobnie jak niestety w Policji) zadania strzeleckie w WP są obliczone na niedowidzącego paralityka z zaawansowanym parkinsonem.  :118:
« Ostatnia zmiana: Lipca 04, 2010, 21:11:11 wysłana przez Razorblade1967 »

Odp: Tarcze i cele w wojsku.
« Odpowiedź #2 dnia: Lipca 04, 2010, 21:48:34 »
Szukałem w googlach, ale znajdowałem tylko instrukcje strzelań dla ochroniarzy. Niestety trzeba wiedzieć co wpisac w te google.  :002:

Poczytałem o warunkach strzelań. Spodobały mi się nowe warunki dla strzelania numer 1. Żeby otrzymać ocenę bardzo dobrą trzeba cel trafić trzy razy, mając 4 naboje.  :karpik

Chyba najlepszym wyjściem będzie zabrać armii broń. Po co biedaki maja się męczyć i stresować niewykonanymi strzelaniami. Przy takim poziomie szkolenia nie zauważymy różnicy w poziomie obronności kraju.  :002:

Odp: Tarcze i cele w wojsku.
« Odpowiedź #3 dnia: Lipca 04, 2010, 22:38:37 »
Poczytałem o warunkach strzelań. Spodobały mi się nowe warunki dla strzelania numer 1. Żeby otrzymać ocenę bardzo dobrą trzeba cel trafić trzy razy, mając 4 naboje.  :karpik

Nie jestem przekonany (jak nadmieniłem 4 lata na emeryturze), czy nie było poprawek do tego programu. Chyba ktoś się zreflektował i teraz trzeba trafić 2 razy na dostateczny, 3 razy na dobry i 4 razy na bardzo dobry.

Co nie zmienia faktu, że obecnie poziom wyszkolenia strzeleckiego jest żenujący - strzelanie z pistoletu odbywa się z 20m do celu wielkiego jak krowa (170x50cm), a i tak widziałem sporo "pudeł" (choć czas jest strasznie długi jak na ilość strzałów). Strzelań do tarcz w zasadzie się nie prowadzi, bo jest moda na "strzelania bojowe" - do figur chowających się po trafieniu. Niby wszystko fajnie (bojowo), ale jak żołnierz nie trafia tych figur to trudno stwierdzić dlaczego. Jak obserwowałem takie sytuacje (byłem do niedawna pracownikiem cywilnym wojska i podlegali mi ochroniarze OWC, to i na strzelnicy bywałem służbowo) i próbowałem z dobrego serca tłumaczyć tym prowadzącym, żeby wzięli tego swojego podwładnego na sąsiednią oś i zrobili mu strzelanie do "papieru" i sprawdzili jak on w ogóle celuje, jak ściąga spust, czy ma przystrzelany karabinek itd. (bo tak to tylko "drą te ryje" i guzik z tego wynika) - to słyszałem tylko, że teraz w programie szkolenia są tylko "strzelanie bojowe", a te do tarcz to niby tylko na "szkółce" czy wstępnym szkoleniu. A w ogóle to oni są "profesjonaliści" (normalnie chłopcy z plakatu). :002:

Nie przeczę, że są jednostki gdzie ktoś do tego przykłada wagę i wie "co i jak" - ale to co mogłem zaobserwować do niedawna w takich "zwykłych" nie nastraja optymizmem.  :005:

Odp: Tarcze i cele w wojsku.
« Odpowiedź #4 dnia: Lipca 04, 2010, 23:26:04 »
Jednostka NJW MSW koniec lat 80-tych - strzelnica Siekierki. Do wstępnego szkolenia strzeleckiego zaczęto wykorzystywać tarczę elektroniczną. Wyglądało to tak, że do spreparowali kałacha, dodając jakieś śmieszne coś. W odległości 100m stała normalnie wyglądająca tarcza z popiersiem. Istniała możliwość elektronicznego ustalania odległości. Na próbach "strzelałem" na 200m. Na ekranie monitora kwadrat tarczy był podzielony na 9 lub 25 mniejszych kwadracików. Punktów to chyba nie liczyło, ale pokazywało gdzie "obrońca ojczyzny" celuje.
Czemu teraz tego nie ma? Zapomnieli o tym, czy może za drogie?  :008:

Odp: Tarcze i cele w wojsku.
« Odpowiedź #5 dnia: Lipca 05, 2010, 07:33:19 »
Czemu teraz tego nie ma? Zapomnieli o tym, czy może za drogie?  :008:

Nie wiem czy nie ma - korzystałem swego czasu z dwóch typów takich urządzeń, nie było ich dużo, ale były. Tyle, że takie coś to jest przydatne w całkowicie wstępnej fazie szkolenia - do nauki celowania czy kontroli sposobu ściągania spustu. Niestety nie pokazuje ono wykonywania czynności gdy szkolony ma do czynienia z hukiem, odrzutem i emocjami strzelania z "prawdziwej broni". Trenażery nie zastąpią prawdziwego strzelania, mogą jedynie zastąpić wcześniejsze prymitywniejsze (choć w zasadzie prowadzące do tego samego) metody początkowego nauczania posługiwania się bronią.

Nauka strzelania nie może opierać się ani na jakiś trenażerach (bez huku, odrzutu, wrażeń), ani na waleniu seriami do "blach". A obecnie jak zaobserwowałem istnieje pogarda w stosunku do strzelaniu "do papieru". Zachłyśnięto się określeniem "strzelanie dynamiczne" (choć przy warunkach jakie są dla tych strzelań to one żadne "dynamiczne" - cała dynamika to zmiana stanowiska o jakieś 5m w długim czasie pomiędzy ukazywaniem się figur), bojowe i w zasadzie wielu odeszło prawie zupełnie od klasycznych metod szkolenia strzeleckiego. Maksymalnie minimalizuje się spokojne strzelanie do papierowych tarcz - tam gdzie wyraźnie widać popełniane błędy, gdzie łatwo skorygować niedociągnięcia. Za to wprowadza się naboje smugowe, które nie wiem czemu mają służyć - bo jeśli obserwacji i korekcie wyników serii to niewiele to daje w przypadku, gdy niedoszkolonemu strzelcowi układają się one przypadkowo (lub są wynikiem warunków atmosferycznych - którego to wpływu delikwent i tak nie zna - np. świecącego z jednej strony słońca).

Nie lepiej jest przy strzelaniu z pistoletów przez osoby funkcyjne. Jak obserwowałem parę ostatnich lat to co robią na strzelnicy, to też już w ogóle zarzucili trening do tarcz. Tłuką tylko do sylwetek i efekt jest taki, że albo mają 100% trafień (no bo w końcu jak gość wali z 20m do wielkiej tarczy... to już łatwiej może być tylko z przyłożenia) i wpada w samozachwyt nad swoimi umiejętnościami, albo pudłuje i nawet nie wie dlaczego.

Kiedyś zrobiłem próbę i zaprosiłem na strzelnicę paru kolegów z dawnej "firmy", tych którzy to ponoć dobrze strzelają i dałem im do wykonania proste zadanie (postawiłem im te "kulki" - a co dziadka-emeryta stać... :002:) - trafić w sensownie krótkim czasie w te cele do których strzelają z 20m (fig. nr 40 - 170x50cm) z normalnej odległości 50m - efekt był mizerny, jak na 5 strzałów było 1 trafienie to gość się cieszył. Choć dla osoby strzelającej i szkolącej się normalnie to zadanie jest przecież banalne.

Po prostu jak zwykle ktoś postawił szkolenie strzeleckie na głowie. Kiedyś (za moich czasów ... jak fajnie brzmi) kadra strzelała w kółko tzw. "jedynkę" czy strzelanie do papierowej tarczy na 25m i to jeszcze w postawie typowej dla sportowca. Jak raz na jakiś czas trzeba było zrobić nieco bardziej dynamiczną "dwójkę" (strzelanie z podchodzenia od 50m do 25m do sylwetki - 3 strzały z krótkich przystanków w marszu) to zaczynały się problemy. Teraz odwrócono sytuację - zaczęto strzelać tylko "bojowo", do sylwetek w jakimś tam niby tempie (w sumie śmiesznym) bo strzelanie do papieru jest be - bo to dobre dla sportowców, a oni są "profesjonaliści" (jakby ktoś nie wiedział to nabijam się ustawicznie z plakatu reklamującego MON z hasłem "czas profesjonalistów"). Bezsensowna postawę strzelecką "na sportowca" zastąpiła druga skrajność - pełna dowolność - w efekcie nikt nie koryguje błędów postaw strzeleckich. Efekt jest jeszcze gorszy niż kiedyś, bo wtedy ludzie w zasadzie mieli dobre podstawy, tylko brakowało elementu dynamiki, a teraz nie mają podstaw i w zasadzie efekt jest wynikiem kombinacji przypadku i niewielkiej trudności zadania strzeleckiego.

Jak na razie nie zauważyłem, aby ktoś wpadł na pomysł jakiegoś wyważonego treningu, którym łączono by wszystkie przydatne elementy w sposób wyważony.

A już kompletnie kuriozalne jest strzelanie nr 2 z pistoletu, gdzie strzela się z 20m do figur nr 40, których jest 5, a 2 mają wielki biały krzyż i symulują "cel przyjazny", którego nie wolno trafić. Co zabawniejsze, aby dokonać tego i trafić cel "przyjazny" trzeba strzelić ponad metr (z odległości 20m) od celu do jakiego się strzela. Idiotyzmem tego ćwiczenia jest fakt, że układ jest stały określony przez program strzelań - ktoś to zerżnął z jakiś strzelań AT (terrorysta-zakładnik) tylko, zapomniał (pewnie po prostu nie wiedział), ze sens takie ćwiczenie ma tylko wtedy gdy cele są blisko siebie, a strzelający nie wie jaki jest ich układ do czasu otwarcia tarcz.

Dynamiki w strzelaniu to można uczyć po osiągnięciu pewnego poziomu umiejętności - np. gdy delikwent z pistoletu, strzelając do tarczy na 25m, zmieści cały magazynek w kole powiedzmy 20cm (~pole 10+9 na tarczy 23p - no powiedzmy z jednym odskokiem na pole 8 na każde 5 strzałów) strzelając w tempie 1 strzał na sekundę. Wcześniejsze wprowadzanie jakiś udziwnień pseudobojowych nie ma sensu - bo trafienia do tych blach stają się bardziej dziełem przypadku. Druga sprawa to przestać się wygłupiać ze skracaniem odległości strzelania - chcą strzelać z 20m, to na pewno nie do pełnej sylwetki, a np. do popiersia lub głowy (czyli tarcze lub figury 22 i 23), a większe sylwetki powinny być przypisane dla większych odległości np. figura 30 czy 40 z 50m.

Tak naprawdę to temat-rzeka ... no i swoje obserwacje opieram na tym co widziałem do niedawna w takich normalnych jednostka wojskowych, nie mieszam tutaj jakiś sztandarowych czy specjalnych formacji, bo mam nadzieję, że tam chociaż mają instruktorów z prawdziwego zdarzenia.

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: Tarcze i cele w wojsku.
« Odpowiedź #6 dnia: Lipca 05, 2010, 07:57:49 »
Im dalej od potencjalnej linii frontu, tym gorzej. W jednostkach bojowych i misyjnych częściej zdarzają się ludzie, którzy sprawy biorą poważnie i szkolą się dodatkowo sami. Ale w logistyce sytuacja jest delikatnie mówiąc tragiczna. Powiedzmy tak,  że tarcza nr.40 po strzelaniu z 20m wygląda w ten sposób, że gdyby nanieść na nią papierową FBI-Q, to wszystkie rozpryski po kulach są poza obszarem punktowanym... na 30 luda co do tej tarczy pruło przez te parę godzin.


Mamy armie humanitarną, strzelają aby wystraszyć, lub opcjonalnie, w najgorszym wypadku -  zranić  :021:


PS. Jak ktoś był na pikniku w Razor-stadt i miał okazję postrzelać z tego i owego co jest na wyposażeniu naszej armii... nigdy, ale to nigdy nie wybierać się na strzelnicę wojskową kiedy ćwiczy nasza "profesjonalna" kadra! Szkoda włosów na głowie, bo będziecie na pewno je rwać widząc, że można spudłować do 40'tki na 50m z Glauberyta - raz za razem.
« Ostatnia zmiana: Lipca 05, 2010, 08:05:23 wysłana przez Sundowner »

Odp: Tarcze i cele w wojsku.
« Odpowiedź #7 dnia: Lipca 05, 2010, 09:22:36 »
W jednostkach bojowych i misyjnych częściej zdarzają się ludzie, którzy sprawy biorą poważnie i szkolą się dodatkowo sami.

Oczywiście pominąłem w poście takie osoby - bo zdarzają się chyba w sumie wszędzie, ale to nie wyjście, aby żołnierz (czy policjant - bo tam to wygląda podobnie) musiał trenować prywatnie (i często za własne pieniądze) to co powinno mu się umożliwić w czasie pracy. Oczywiście im jednostka bardziej "bojowa" to takich "nawiedzonych" więcej.

Mamy armie humanitarną, strzelają aby wystraszyć, lub opcjonalnie, w najgorszym wypadku -  zranić  :021:

Niestety w policji wygląda to podobnie. Jak widzę gdy funkcjonariusz strzela z 5m (słownie "pięciu") do tarczy TS-7 ("Biały Francuz") i jest z siebie niezmiernie zadowolony, gdy przy tempie ok. 1 strzał na sek. udaje mu się z P99 wszystkimi pociskami trafić (nie w najlepiej punktowane pola - tylko w ogóle trafić w postać człowieka od bioder w górę) - to zaczynam się bać.

Ciekawe jest podejście do tego tych ludzi - rozmawiałem ostatnio z kolegą z policji, który z rewolweru z 6 calową lufa nie był w stanie ani razu trafić w tą wielką wojskową figurę nr 40 z 50m*, podczas rekreacyjnego strzelania bez ograniczeń czasowych i usłyszałem:
- Ja do bandyty będę strzelał na 5-10m to nie muszę umieć strzelać na takie absurdalne odległości  :005:

Niestety argument, że ten bandyta może umieć strzelać z normalnego przecież dla pistoletu dystansu 50m i nie pozwolić mu na ten strzał z 10m do gościa nie przemówił. Znowu ktoś zarówno w armii jak w policji coś kompletnie pokręcił - bo umiejętność szybkiego dobycia broni i strzelania na 10-15m to jedno, a umiejętność użycia pistoletu na 25-50m to zupełnie coś innego. Oba przypadki są przydatne w życiu i oba wymagają nieco odmiennego podejścia do szkolenia.

Jakoś ostatnio odnoszę wrażenie, że wszystko dotyczące strzelania w naszej armii i policji robi się aby było efektownie, a nie skutecznie. Decydenci chyba zapomnieli, że nabywanie pewnym umiejętności (nie tylko strzelania) w armii jest często długim, mozolnym i nieefektownym procesem, który dla nieobytych potrafi wydawać się nawet bezsensownym. Niestety, co ciekawe te kwestie były jak pamiętam o wiele lepiej rozumiane w czasie nieboszczyka UW, niż obecnie w niby to nowoczesnej i otwartej na świat armii.  :005:

__________________________________
*) A tak dla ciekawostki bawiliśmy się z klubowymi kolegami w strzelanie z pistoletu na 100m do figury nr 30 (klęczący) i pomimo faktu, że takie strzelanie praktycznego zastosowania raczej nie ma, to jednak bez problemu można osiągnąć 100% trafień , jak się ma odpowiednie przygotowanie w strzelaniu z pistoletu. Oczywiście bez ograniczeń czasowych i w podparciem broni "o parapet" - bez podparcia pudłuję średnio 2 razy na 15 nabojowy magazynek Beretty92, z której to uskuteczniam czasem takie zabawy. Zresztą i figurę nr 40 (biegnący) ze 150m udaje się trafić 5-6 na magazynek - z podpórki. Ale to oczywiście tylko zabawa, bez praktycznego sensu.

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: Tarcze i cele w wojsku.
« Odpowiedź #8 dnia: Lipca 05, 2010, 10:31:27 »
A ja podam dodatkowo takie porównanie: strzelanie w WP z pistoletu i egzamin ze strzelania z pistoletu u amerykanów - akurat pod ręka mam instrukcję FBI, ale dotyczącą tak i "agentów polowych" jak i analistów:


Egzamin FBI jest podzielony też na 4 poziomy - wykonywane jeden za drugim, trwa ćwierć tego co strzelania WP, zużywa się 2,5 razy więcej amunicji, a jego zaliczenie wymaga 7,5 raza więcej trafień. Używa się jednego celu, który jest o połowę mniejszy niż najmniejszy z używanych w WP (#30). Strzelania zaczynają się z linii 25 yardów i z każdym kolejnym są zmniejszane aż do 5, ale wraz ze zmniejszaniem dystansu skraca się czas poświęcony na strzelanie. Teoretycznie aby zaliczyć strzelanie, wymagana jest 85% skuteczność dla wszystkich, i 90% dla instruktorów.


strzelanie #1:
WP: 25 metrów; 300 sekund; pozycja stojąc; cel 750x750mm; 4 strzały; wymagany do zaliczenia jeden.
FBI: 25 metrów; 75 sekund; pozycja leżąc, stojąc i klęcząc za barykadą; cel 680x300mm; 18 strzałów; wymagane do zaliczenia 16


strzelanie #2:
WP: 25 metrów; 125 sekund; pozycja stojąc; cel 1700x500; 6 strzałów; wymagany do zaliczenia jeden.
FBI: 25-15 metrów; 18 sekund; pozycja stojąc; cel 680x300mm; 10 strzałów; wymagane do zaliczenia 8


strzelanie #3:
WP: 50-25 metrów; około 30 sekund; marsz; cel 1000x500mm; 4 strzały; wymagane do zaliczenia jeden
FBI: 15-7 metrów; 15 sekund; pozycja stojąc; cel 680x300mm; 12 strzałów; wymagane do zaliczenia 11


strzelanie #4:
WP: 25 metrów; 20 sekund; stojąc; cel 1700x500; 6 strzałów; wymagane do zaliczenia trzy
FBI: 7-5 metrów; 15 sekund; stojąc; cel 680x300; 10 strzałów; wymagane do zaliczenia 8


Dodajmy, że strzelania FBI obejmują również wyciąganie broni z kabury, przeładowania, strzelanie z prawej, jak i lewej ręki.

Offline Meehau

  • *
  • CyC
Odp: Tarcze i cele w wojsku.
« Odpowiedź #9 dnia: Lipca 05, 2010, 10:39:20 »
Mogę tylko potwierdzić to co Razor pisze o strzelaniu w WP. Dodatkowo, może ktoś zna odpowiedź na moją wątpliwość...Otóż, nie mogłem za bardzo zrozumieć czemu w trakcie strzelania nr1 z AKMS wpierano mi ze do strzelania na 100m, mam ustawić celownik na 3 i celować pod figurę. Rozumiem podrzut itp, ale czy nie lepiej ustawić na 1 (czy jakąkolwiek inną nastawę) i celować bezpośrednio? Co to w ogóle za sposób pośredniego celowania...? Oczywiście szkolony nie ma szans zobaczyć jak ułożyły się jego przestrzeliny i dlaczego.
Meehau
"The milk of aircrew kindness comes in very small containers and has a quick expiration date"

Odp: Tarcze i cele w wojsku.
« Odpowiedź #10 dnia: Lipca 05, 2010, 12:48:26 »
Otóż, nie mogłem za bardzo zrozumieć czemu w trakcie strzelania nr1 z AKMS wpierano mi ze do strzelania na 100m, mam ustawić celownik na 3 i celować pod figurę. Rozumiem podrzut itp, ale czy nie lepiej ustawić na 1 (czy jakąkolwiek inną nastawę) i celować bezpośrednio? Co to w ogóle za sposób pośredniego celowania...? Oczywiście szkolony nie ma szans zobaczyć jak ułożyły się jego przestrzeliny i dlaczego.

Należy wziąć pod uwagę 2 kwestie:

1. Strzelanie nr 1 jest pierwszym strzelaniem szkolnym i ustawienie celownika na "3" (300m) daje możliwość aby szkolony miał możliwość bardzo czytelnego miejsca celowania czyli dolnego skraju zielonej tarczy umieszczonej na białym tle.

2. W karabinku AK (AKM, AKMS etc.) istnieje coś takiego jak nastawa stała, która odpowiada właśnie celownikowi "3". W czasie działań bojowym nie ma czasu na ciągłe przestawianie celownika i reguluje się to wszystko zmiana punktu celowania. Można by oczywiście kazać ustawić na nastawę "S", ale ustawianie celownika na "3" dodatkowo wyrabia umiejętność posługiwania się celownikiem nastawnym (prawidłowego ustawienia "ramki" względem "nacięć" i znaków).

Tak wiec takie szkolenie ma sens. Z ciekawości powiem, że często "oszukiwałem" - bo mam kiepski wzrok (-4 dioptrie) i nie zawsze dokładnie dopasowane okulary - z tego powodu gdy wiedziałem, że będę miał problem z wyraźnym widzeniem tarczy i tego przejścia kolorów, to ustawiałem właśnie na "1" i celowaniem w łatwiejszy do uchwycenia (dla mnie - osoby obytej ze strzelaniem jeszcze na długo przed wojskiem, ale z kiepskim wzrokiem) geometryczny środek tarczy (raczej nawet za "młodego szweja" nie schodziłem poniżej 45pkt. na 50 możliwych), a w końcu "jedynka" z AK to jakim wyzwaniem dla osoby z bronią obytej nie jest.

Nie rozumiem uwagi dlaczego uważasz, że nie ma możliwości analizy efektu strzelania? Przewyższenie toru pocisku nad linią celowania przy nastawie "3" i celowaniu w dolną krawędź tarczy wynosi idealnie tyle ile odległość od tej dolnej krawędzi do środka pola "10". Tak naprawdę nie ma to znaczenia dla analizy ułożenia się pocisków. Z ciekawości podam, że podczas strzelań sportowych, broń przystrzeliwuje się nie do środka tarczy (środka pola "10"), a do celowania tuż pod dolną krawędź czarnego pola. Daje to właśnie możliwość wybrania, dokładnego i powtarzalnego punktu celowania, a co za tym idzie ułatwia osiąganie lepszych wyników. Trudniej jest przecież wycelować w geometryczny środek widzianej z pewnej odległości figury geometrycznej (nawet koła), niż w czytelny punkt na granicy kontrastowych kolorów.

_______________________________

EDIT>>>

Moim osobistym zdaniem jednym z podstawowych błędów w szkoleniu strzeleckim w WP jest fakt braku etapowości i indywidualnego podejścia do strzelania. Strzelanie szkolne nr 1 jest strzelaniem bardzo prostym, postawa leżąc z podpórką, nieograniczony czas i cel na odległości jak na karabinek bardzo bliskiej - 100m. Szkolony nie powinien przechodzić do następnego etapu jeśli nie osiągnie 40pkt czyli trafienie w pola w zakresie minimum "8" czyli ze skupieniem 30 cm (dokładnie 29,5cm - bo 9,5cm + 2 pierścienie po 5cm). Bez osiągnięcia tych umiejętności dalsze szkolenie w strzelaniu do figur bojowych nie ma sensu - strzelec jest zbyt nieprzewidywalny i nie ma już mowy o poprawie błędów (bo ich nie widać).

Tymczasem ze strzelania "na punkty" w ogóle zrezygnowano i stosuje się tarcze 23 (bez pierścieni), a nie 23p (z pierścieniami), choć oczywiście jeszcze długo będą spotykane wytworzone stare tarcze z pierścieniami. Punktów się jednak nie oblicza, nie ma też pomiaru rozrzutu na tarczy i ŚPT (nawet jak jest on przesunięty na krawędź tarczy strzelec strzelanie zalicza), co oczywiście potem "wyłazi" przy mniej stabilnych podstawach i większych odległościach.

Strzelanie realizuje się wg programu i planu szkolenia, a nie wg. wyników szkolonych. Strzelanie ubrano w taką "kwitologię" i obwarowano tyloma przepisami, że zabrakło miejsca na indywidualne podejście dla osoby, w tym przypadku najbardziej kompetentnej czyli dla dowódcy plutonu. Strzela się np. strzelanie nr 1 - odnotowuje wyniki, a potem bez względu czy żołnierze umieją sobie z tym zadaniem odpowiednio poradzić czy nie przechodzi się do następnych etapów, gdzie jest już tylko gorzej.

Oczywiście żołnierze strzelania zaliczają, bo kierunek jest taki, że jak jest źle to po prostu obniża się kryteria. Doskonałym przykładem jest właśnie "jedynka" - kiedyś 5 naboi i minimum 30pkt. na zaliczenie, a obecnie 4 naboje i wystarczy raz czy dwa razy trafić. Na papierze wygląda to doskonale - zmniejszono zużycie amunicji o 20% (z 5 na 4 naboje) czyli mamy "oszczędność", a jednocześnie poziom wyszkolenia strzeleckiego podniósł się o przynajmniej jedną ocenę - kiedyś średnia pododdziału to było 2,75-3,25, a obecnie osiągnięcie "czwórki" to żaden wynik. Same plusy - pytanie czy dodatnie?  :003:

Podobnie ze strzelaniem z pistoletu - kiedyś trzeba było z 25m "wystrzelać" minimum 30pkt na zaliczenie, a teraz wystarczy znowu raz czy dwa razy trafić w tarczę (zmniejszono pozornie czas - z "nieograniczony", na 5 minut co przy 4 nabojach wychodzi na to samo). Jak żołnierze nie trafiają to robi się dziwne pseudo-antyterrorystyczne strzelanie strzelanie do figury nr 40 z 20m i trudno nie trafić. Kiedyś strzelanie w marszu odbywało się 3 nabojami, ale wielu pudłowało z tych 45m (mniej więcej tarcza otwierała się po 5-7 krokach) i wyniki spadały - to dodano jeden nabój, dopuszczając nietrafienie w tarczę, a jednocześnie uzyskanie maksymalnej oceny (bo przecież wynik "szkolenia" to podstawa), bo sobie można "poprawić".

Potęga papieru jest wielka - w ten sposób w razie czego zawsze można wprowadzić strzelanie z 15m, jak będą kłopoty z ocenami na 20m - tyle, że takie strzelanie bez wyzwań strasznie ogłupia. Jeden z moich kolegów z czasów służby, który kiedyś dobrze strzelał z pistoletu (brał udział w zawodach miedzy jednostkami itd.) po paru latach takiego "szkolenia", gdy wybrał się ze mną na strzelnicę - miał problem z trafieniem w tarczę na 50m. Po prostu przestał się do tego przykładać, przestał zwracać uwagę na sposób ściągania spustu - bo przy ciągłym strzelaniu do wielkiej figury 40 z 20m w zasadzie nie trzeba celować (wystarczy "z grubsza" skierować lufę w kierunku celu i jak tu "zerwać" strzał, skoro ma on wysokość 1,7m?).

Ale "na kwitach" - poziom wyszkolenia strzeleckiego WP, strasznie się podniósł. Same czwórki i piątki.  :021:
No ale w końcu mamy "czas profesjonalistów" jak informują krzykliwie plakaty reklamujące armię, to jak może być inaczej?  :118:
« Ostatnia zmiana: Lipca 05, 2010, 13:03:59 wysłana przez Razorblade1967 »

Offline Meehau

  • *
  • CyC
Odp: Tarcze i cele w wojsku.
« Odpowiedź #11 dnia: Lipca 05, 2010, 18:30:45 »
Cytuj
Nie rozumiem uwagi dlaczego uważasz, że nie ma możliwości analizy efektu strzelania?

Dzięki za wytłumaczenie nastaw celownika. Może i rzeczywiście to ma sens. A co do powyższego to chodziło mi o to, że gdy strzela cała kompania, to wyniki na tarczy widzą tylko te dwie osoby które je sprawdzają. Przynajmniej u mnie sie to tak odbywało. Czyli ten brak indywidualnego podejścia o którym już wspominałeś, szkolenie na zasadzie "odpal i zapomnij".
Meehau
"The milk of aircrew kindness comes in very small containers and has a quick expiration date"

Odp: Tarcze i cele w wojsku.
« Odpowiedź #12 dnia: Lipca 05, 2010, 19:47:19 »
Meehau, to Ty jesteś szczęśliwy człowiek, jeśli nie dawali Ci sprawdzać swoich wyników.
U mnie każdy swoje wyniki sprawdzał i sumował sam. Podchodził oficer, sprawdzał czy umieliśmy dodawać i w wypadku, kiedy z dodawania wychodziło mniej niż 30 to na linię ognia (100m) wracało się na brzuchu.  :002:
Na pierwszych strzelaniach z 12 strzelających (drużyna) bywało, że tylko 3-4 wracało na nogach.  :002:

Odp: Tarcze i cele w wojsku.
« Odpowiedź #13 dnia: Lipca 05, 2010, 20:14:03 »
Dzięki za wytłumaczenie nastaw celownika. Może i rzeczywiście to ma sens. A co do powyższego to chodziło mi o to, że gdy strzela cała kompania, to wyniki na tarczy widzą tylko te dwie osoby które je sprawdzają.

Meehau, to Ty jesteś szczęśliwy człowiek, jeśli nie dawali Ci sprawdzać swoich wyników.
U mnie każdy swoje wyniki sprawdzał i sumował sam. Podchodził oficer, sprawdzał czy umieliśmy dodawać i w wypadku, kiedy z dodawania wychodziło mniej niż 30 ...

Hehehe ... jak to leciało? Panie sierżancie (chorąży, poruczniku) melduję, ze trafiłem cel 5 pociskami i uzyskałem 42 punkty!

... to na linię ognia (100m) wracało się na brzuchu.  :002:
Na pierwszych strzelaniach z 12 strzelających (drużyna) bywało, że tylko 3-4 wracało na nogach.  :002:

Niemożliwe?!, bez maski przeciwgazowej "na ryju" i w skrajnych przypadkach w OP-1 jako kombinezon. Karygodne niedopatrzenie, albo Wasz sierżant był patentowanym leniem!  :004: :118:

Odp: Tarcze i cele w wojsku.
« Odpowiedź #14 dnia: Lipca 05, 2010, 21:57:41 »
Chyba panowie oficerowie doszli do wniosku, że czołganie się w maskach to żaden wysiłek i atrakcja. Większą frajdę im sprawiało gdy kompania w maskach biegała i to ze śpiewem na ustach.  :021:

"Niezłym" pomysłem było też stosowanie OP-1 jako przeciwdeszczówki w czasie zajęć w polu gdy padał deszcz.  :karpik

Oczywiście koniecznym tez było wykonanie pewnej ilości strzelań w maskach p-gaz. Niestety te akurat strzelania odbywały się w dość ciepłe dni. Tutaj to już zaczęliśmy podejrzewać nasze dowództwo o sadyzm. Zakładaliśmy maski zaraz po wejściu na strzelnicę. Przed strzelaniem trochę zajęć ruchowych w maskach  :002: , po strzelaniu również. najgorsze było jednak to, że kilka razy kazali nam zdjąć te maski. Każdy szczęśliwy wyciurkał/wykapał to co w masce uzbierał, schował maskę, a tu po minucie znowu komenda maski włóż. i tak kilka razy.
Jedyny dla mnie pożytek z tego zdarzenia, to taki że maska mi zamokła i następnego dnia nie przepuszczała powietrza. Jakoś nie kwapiono się z wymianą wkładów, toteż kilka osób, w tym ja mieliśmy na miesiąc spokój z maską.  :020: