Jak dla mnie, to maszyny z II wojny na poziomie study wcale takie trudne do ogarnięcia nie są - jak już się ogarnie procedurę startu to w zasadzie nie dochodzi wiele więcej do operowania, niż w Iłku. Co takiego mamy w Mustangu? Drążek, pedały, przepustnica, skok śmigła, reszty używa się raczej sporadycznie. Poza tym jeszcze nie spotkałem się z opinią, że jakiś sim jest "bleh", bo jest zbyt realistyczny (może Falcon ma jakichś tam hejterów).
Jak zastanowić się nad samym CloDem, to aż tak bardzo "study" to on nie był. Developerzy dodali klikany kokpit, bo publika się tego bardzo domagała, ale taki styl symulacji nie był nigdy zamysłem twórców. 777 ma inne podejście, za to w wywiadach widać wyraźnie czemu - zamierzają wypuścić produkt, który mogą stworzyć i wspierać przy dostępnych im zasobach. Zapewne gdyby simy były mainstreamem, developerzy mieliby wsparcie wielkich wydawców, a sprzedaż leciała w milionach egzemplarzy tuż po premierze, poziom komplikacji mógłby być większy. Symulacje lotnicze po części stały się ofiarą swojego sukcesu.