Autor Wątek: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?  (Przeczytany 2811 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #30 dnia: Marca 25, 2011, 23:34:15 »
[...]
Ta kwestia powodowała iż zabicie 100 osób z karabinu maszynowego w minutę nie obciążało sumienia. Zaklęcie.

W rzeczy samej. Sam u siebie obserwuję różne kłamstewka które generują sobie bo tak łatwiej przejść nad czymś do porządku dziennego. Oczywiście mam tu na myśli znacznie błahsze sprawy jednak mechanizm zostaje ten sam.

Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #31 dnia: Marca 26, 2011, 04:58:23 »
...żołnierz ma możliwość niewykonania rozkazu, ale jedynie w odpowiednich okolicznościach.
Zresztą istnieje też sytuacja niejako pośrednia. W razie wątpliwości zgłasza się je wydającemu rozkaz, a gdy ten potwierdzi rozkaz to należy go wykonać.

Naziści byli uczciwsi w tym całym bagienku, nie wymyślali karkołomnych konstrukcji przyczynowo skutkowych, tylko kwitowali sakramentalnym 'wykonywałem rozkazy'
Zresztą tak naprawdę konstrukcja ich armii, ichni system prawny, jak i okoliczności "wojny totalnej" raczej nie dopuszczały zbyt wielu możliwości niewykonania rozkazu. W wielu przypadkach faktycznie żołnierze do pewnych rzeczy byli zmuszeni rozkazem.

Nie wszędzie i nie zawsze jest komfort znany z działań współczesnych, będących wojnami dość specyficznymi i w pewien sposób ograniczonymi.

Ponury

  • Gość
Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #32 dnia: Marca 26, 2011, 11:50:27 »
Zawsze mnie zastanawiał ten fenomen socjologiczny, jakim jest II Wojna Światowa, kiedy to dwie nacje wspierające się (Rapallo, Locarno, współpraca polityczna, technologiczna i gospodarcza) doprowadziły w trakcie jednej dekady do wojny totalnej, która pod koniec stała się wojną cywilizacji- wojną o wszystko. Przecież to dokonało się w ciągu życia jednego pokolenia, które musiało przestawić swoje myślenie i światopogląd- a nie było wtedy telefonów komórkowych i nieograniczonego dostępu do informacji. Dało to także najbardziej czytelną charakterystykę współczesnego przedstawiciela najbardziej rozwiniętego organizmu zamieszkującego naszą planetę- charakterystykę cokolwiek przerażającą. Wyszło na to, że jesteśmy zdolni dosłownie do wszystkiego, dosłownie i w przenośni, w każdym możliwym pozytywnym i negatywnym wymiarze. Absolutnie każdy z nas jest potencjalnym bohaterem, społeczną mendą, komunistą lub maszyną do zabijania- katalizatorem jest tylko odpowiednio silny bodziec i wrodzony instynkt przetrwania. Jeśli się nie dostosujesz- po prostu zginiesz i zastąpi Cię kolejny ktoś inny. Historię piszą zwycięzcy, rację mają wygrani, a szczęście sprzyja lepszym. Dla większości ludzi Szef był tylko zwykłym mitomanem z niezłą nawijką, albo w ogóle nikt go nie kojarzy- bo kim jest Szef  dla współczesnego przeciętnego Chińczyka? Wszystko jest relatywne, jest tylko kwestią skali. Daleko nie sięgając, w naszym najbliższym otoczeniu spokojnie sobie żyją skur..syny którzy przez kilkadziesiąt lat sprzedawali nas sowietom, którzy odpowiadają za strzelanie do robotników, za więzienie i tortury wobec wracających z Zachodu żołnierzy i walczących w kraju AKowców. Żyją, mają się nieźle, wielu z nich spokojnie umarło. Mają wygodne emerytury a ich bezpośredni spadkobiercy są w Sejmie i Senacie. I co ? I nic. Wielu z nas to odpowiada i wybieramy ich dobrowolnie w wolnych demokratycznych wyborach. Wszystko jest więc kwestią skali, i nikt dziś nie pamięta o tych którym połamano palce, wybito zęby bądź zakatowano w więzieniach UB. Ważne jest żeby w kaloryferze była ciepła woda, bo w niedzielę ma być jeszcze chłodno.
Fakt że nie zgadzam się zupełnie z takim stanem rzeczy nie ma absolutnie żadnego znaczenia.

Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #33 dnia: Marca 27, 2011, 19:22:44 »
Może sprawa tych telefonów komórkowych, szumu informacyjnego, dostępu do „wiedzy” to właśnie klucz do sukcesu? Może właśnie dlatego, że to dzisiaj posiadamy daje nam możliwość „upuszczenia pary”? Może dlatego dziś nie musimy kumulować w sobie jakiś starych waśni, możemy je po prostu wykrzyczeć i dać sobie spokój? Ja tak na to patrzę.
Historię piszą zwycięzcy. Racja. To może stara nomenklatura zwyciężyła? Nie bronię komunizmu, ani żadnych izmów, ale spójrz na to z takiej strony. Jestem fanem niemieckiej myśli technicznej (szczególnie z okresu DWS), ale też często zapominam o tym czemu ona służyła. Kocham słuchać odgłosu Bf`a, ale jednocześnie zapominam, że to właśnie na takich maszynach rozwalano na kawałki choćby polskich pilotów. To Niemcy zaczęły wojnę, bezsprzecznie. Nie znaczy to, że nie mam ich podziwiać w sensie technicznym, organizacyjnym, zdolności do przetrwania itp. Może na fanów tamtego ustroju działają takie same czynniki? Może prosty chłopo-robotnik  miał wszystko, co mu do życia było potrzebne i nie zaprzątał sobie głowy ubeckimi katowniami. Może chce żeby tamte czasy prostego życia wróciły? Było milej. Mnie też byłoby milej, gdybym mógł kupić samochód na wieki, a nie na chwilę. Tak jak pisałem nie czynie z żadnych totalitaryzmów „umiłowanego ustroju” z „ukochanym przywódcą”, ale chcąc głębiej przemyśleć pewne procesy historyczne należy zwrócić uwagę na mechanizmy społeczne występujące w danym okresie. Na rachunek zysków i strat występujący nie u rządzących, ale u prostych, często bezrefleksyjnych ludzi, stanowiących prawie zawsze 60-70% społeczeństwa. Właśnie w badaniu socjologicznym tkwi sedno (dla mnie) procesu historycznego.  Sedno zrozumienia co się zadziało, że akurat taki, a taki pan mógł bezkarnie mordować miliony, czy polecać katować przeciwników ustroju.  Taki cytat: „zło zwycięża, gdy dobrzy ludzie milczą” – nie pamiętam od kogo.
L'ordre règne à Varsovie!

Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #34 dnia: Marca 30, 2011, 01:01:02 »
Widzę natomiast materiał filmowy jak piloci sobie wsiadają i wysiadają z samolotów i wielce mnie intryguje - jako osobę wrażliwą - jak godzą pracę związaną z zabijaniem z moralnością i etyką kultury dzisiejszej Europy. Wszystko wygląda to tak jakby sobie najzwyczajniej w świecie wysiadali po pracy, np. jak pilot samolotu pasażerskiego.
Dlatego po namyśle nie chciałem (a mogłem) być żołnierzem. Myśl, że można zabić myślącą istotę wysłaną przez przeciwną stronę i  skołowaną sytuacją lub wypełniająca rozkazy była nie do przyjęcia, a miałbym to zrobić tylko dla tego że jakiś idiota wymyślił sobie "misje stabilizacyjną".
Pewnie nie oznacza to że, przy odpowiednim "wspomaganiu" ideologicznym bym tego nie zrobił (dzikusy atakują Ojczyznę, twoje dzieci w są zagrożone itp.) ale w obecnej sytuacji NIE.
Nie jestem pacyfistą ale żołnierzem mógłbym być tylko w wyjątkowych sytuacjach.
W reportażu trzeba oddać nie tylko to, co widzisz, ale także to, co widzi ktoś inny. (..) Tego kogoś trzeba znaleźć i odpytać. Odwrotnie niż w działaniu korporacyjnym: w każdej firmie jest przynajmniej jeden człowiek, który wie, o co chodzi. Tego człowieka trzeba zidentyfikować i natychmiast wyp.....yć.       Krzysztof Mroziewicz