Skoro państwo tyle o mnie wie - bo wie - bo składam PiTa, bo płacę za czynsz, bo płacę podatek gruntowy, bo ukończyłem państwową uczelnie (bo mnie szpieguje w internecie??? - nie wiem czy cię dobrze zrozumiałem) to niech sobie te dane zbierze do kupy a mnie nie zawraca gitary..
Nie przesadzajmy od razu z tym szpiegowaniem przez państwo, natomiast raczej mam na myśli łatwość z jaką rozstajemy się z prywatnością w internecie. Często nieświadomie, więc żadne "wyrażanie zgody" nie jest argumentem. Jeśliby ktoś naprawdę chciał o nas zdobyć sporo informacji, w wielu przypadkach nie musiałby się specjalnie trudzić. Tylko nie ma sobie co pochlebiać, nie jesteśmy aż tacy wyjątkowi, żeby to kogoś ważnego obchodziło.
Ale robiąc mały offtop, to takie przeszukanie internetu jest często wykonywane przez pracodawców sprawdzających nowych kandydatów do pracy. Albo już istniejących pracowników. Warto o tym pomyśleć, pisząc coś w internecie, bądź pod czymś się podpisując.
A co do tego, że państwo tyle o Tobie wie, no cóż, obawiam się że jeśli trzeba spisać prawie 40 mln obywateli, to mimo ogromu tego przedsięwzięcia, taniej jest zrobić spis, niż zebrać do kupy te dane rozproszone po różnych, często od siebie niezależnych instytucjach.
Nie jest moim zadaniem szczególna obrona spisu ludności, bo traktuję go po prostu jako jeden z mniej lub bardziej uciążliwych obowiązków, jakie nakłada na mnie fakt bycia obywatelem jakiegoś państwa. Nieważne czy Chin, Indii, USA, Irlandii, Szwajcarii, bo we wszystkich tych krajach przeprowadzane są podobne spisy z podobną częstotliwością. A moją reakcję na słowo "komuna", które padło na początku tego wątku bardzo dobrze wyjaśnił już Razor.
Natomiast kilka minut z google i wikipedią dostarczyły mi informacji, że spis powszechny nie jest wynalazkiem i nakazem nadopiekuńczego "eurokołchozu" jak obawiałby się Traun, ani centralnie planowanych krajów komunistycznych jak obawiałby się Schizoid_man. Robienie go co 10 lat nie jest też nadużywaniem tego jakże potężnego mechanizmu (co z kolei martwi Sorbifer'a), tylko zaleceniem ONZ, do którego stosuje się od wielu lat większość państw świata. Ja zatem wycofuję się z dalszej dyskusji, bo brak mi wiedzy i zainteresowania tematem, żeby go dalej drążyć.
Kolegom sceptykom natomiast radzę, żeby następnym razem zamiast krytykować coś na ślepo podpierając się hasełkami typu wolność, komuna, UE, nabyć trochę elementarnej wiedzy w temacie, bo póki co przepraszam was bardzo, ale nie świadczy za dobrze o poziomie dyskusji, jeśli odpowiedzi na większość waszych wątpliwości można znaleźć w dwie minuty na wikipedii.
Możecie zacząć tutaj:
http://unstats.un.org/unsd/demographic/sources/census/docs/P&R_Rev2.pdf Ewentualnie jestem pewien, że na stronie GUS też są przydatne informacje po polsku.